Stalam przed ogromnymi, drewnianymi drzwiami. Chwilę się wahałam, ale zapukałam. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanęła starsza kobieta. Z tego co pamiętam na imię ma Jennie. Odrazu gdy mnie zobaczyła, uśmiech wpłynął na jej wąskie wargi, a w oczach pojawiły się promyczki.
- Abi słońce, już myślałam, że o nas zapomniałaś.
- Nigdy - miło się uśmiechnęłam i przeszłam przez próg do środka budynku
- Gabriela nie mogła się doczekać, aż znowu nas odwiedzisz - kobieta zaczęła iść po schodach, więc podążałam za nią - Chodź do biblioteki. Harper akurat czyta dzieciakom
Troszkę się spięłam. Moja relacja z Harper jest trochę napięta. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale wydaje mi się, że mnie unika. Praktycznie w ogóle nie widziałam jej od tego momentu, gdy wybiegła z domu z płaczem cała przerażona. Jak już się widziałyśmy, rzucała szybkie cześć i odrazu uciekała. Jest mi z tym ciężko, bo jednak w pewnym stopniu, zaczęło mi na niej zależeć jak na bliskiej przyjaciółce.
Wiedziałam, że może nie powinnam tego robić. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale to była moja jedyna okazja. Jeśli już tu jestem to ją wykorzystam.
- Pani Jennie - zaczęłam cicho, a kobieta się zatrzymała i spojrzała na mnie - Harper długo tutaj mieszkała?
- Trafiła tu razem z rodzeństwem, jak miała siedem lat. Okoliczności są mi nie znane. Któregoś dnia otworzyłam listonoszowi drzwi i zobaczyłam trzy namioty.
- Z rodzeństwem?
- Tak - kobieta westchnęła - Nie mogę o tym mówić, to zbyt tragiczna historia.
- A gdzie oni teraz są? - zapytałam, bo naprawdę coraz bardziej byłam ciekawa
- To nie ja powinnam ci o tym mówić
I nic więcej nie mówiąc, kobieta odwróciła się i pchnęła drzwi do biblioteki. Do moich nozdrzy odrazu dotarł zapach książek. Tych starych, jak i nowych. Byłam lekko zdezorientowana. Nie zżyłam się na tyle z Harper, aby wiedzieć że ma rodzeństwo, ale nie to najbardziej mnie zaskoczyło. Gdy starsza kobieta o tym opowiadała, przychodziło jej to z trudem i widziałam na jej twarzy wymalowany ból.
Przy jednym z regałów dostrzegłam Harper, która siedziała na podłodze z książką w dłoni, a dookoła niej zaciekawione dzieci, uważnie słuchały tego co czytała. Odrazu wzrokiem odnalazłam małą Gabi. Siedziała na uboczu, od reszty dzieci i miała pochmurną minę. Była delikatnie przygarbiona i bawiła się jakimś sznurkiem, który miała w dłoniach. Wyglądała na bardzo smutną, co delikatnie zraniło moje serce.
- Dzieci - powiedziała Jennie, a wszystkie pary oczu zwróciły się w naszą stronę - Mamy gościa.
- Abi!! - krzyknęła Gabi i szybko do mnie podbiegła wtulając się w moje nogi - Już myślałam, że nigdy do mnie nie przyjdziesz
- Przepraszam myszko - wzięłam dziewczynę na ręce - Miałam dużo nauki
Przez następny czas siedziałam z dziećmi i czytałam im książki. Mała Gabi nie odstępowała mnie nawet na sekundę, ciągle siedziała na moich kolanach. Gdy patrzyłam na nią nie widziałam już smutku, a radość. Jestem ciekawa jak się tutaj znalazła. Czy pamięta swoich rodziców, czy może znajduje się tu od niemowlaka.
Przez ten czas Harper nie obdarzyła mnie nawet jednym spojrzeniem, ani słowem. Ciągle unikała mojego wzroku i zachowywała się jakby mnie tu nie było. Gdy zobaczyłam, że żegna się z dziećmi i wstaje odrazu za nią pobiegłam. Złapałam ją na schodach za nadgarstek i odwróciłam w swoją stronę. Znów w jej oczach widziałam ból i łzy.
YOU ARE READING
The Opposite of Love
Novela JuvenilŻycie Abigail wywraca się do góry nogami po pewnych wydarzeniach. Wyjeżdża do swojego brata, aby spróbować wrócić do normalności. Z całych sił stara się wyjść z zaburzeń, w które wpadła i całkiem jej się to udaje. Znowu zaznaje spokoju i cieszy się...