Rozdział 44

18 1 0
                                    



   Następnego dnia obudziłam się w dobrym humorze. Nie potrzebowałam innych, Sebastian mi wystarczył. On zawsze był przy mnie, nie to co inni. Szybko zrobiłam poranną rutynę i wyszłam do szkoły, nucąc pod nosem.

   Delikatny, wiosenny wietrzyk strącał różowo zabarwione płatki kwiatów drzewa wiśni, a promienie słoneczne muskały moją twarz. Wzięłam głęboki wdech i poczułam zapach kwitnących roślin, całkowicie zapominając o tokijskich spalinach. Dzisiaj wszystko było idealne. Wspinając się po schodach, zobaczyłam jego... Roztrzepane blond włosy, czerwone oczy, wiecznie zirytowany wyraz twarzy... Moja miłość... 
   Świat zabarwił się na różowo, wiatr zawiał mocniej, powodując wirowanie większej ilości płatków kwiatów, a nasze spojrzenia się spotkały.
-Kachan...! - zawołałam z nadzieją i lekkim uśmiechem na twarzy, co spotkało się z odwróceniem wzroku przez chłopaka. Przyspieszył kroku, zupełnie, jakby chciał mnie uniknąć...

   Nie chciałam w to wierzyć, na pewno mnie nie usłyszał, więc odezwałam się jeszcze raz, ale....

.....Nie odwrócił się....


   Zrobiło mi się smutno, ale postanowiłam się tym nie przejmować, w końcu na niego nie warto. Poszłam do klasy, gdzie siedział wraz z Kirisiem. Nie wiem dlaczego, ale zirytowałam się na czerwonowłosego. Chociaż byliśmy przyjaciółmi, poczułam się zdradzona. Dlaczego Bakugo rozmawiał z nim, a nie ze mną? Wbiłam w niego wzrok, oczekując chociaż odrobiny atencji, jednak zignorował moje znaki i kontynuował rozmowę z tym zdradzieckim pomiotem szatana.
Byłam zła, jak mógł mi to zrobić?
   Wtedy drzwi do klasy otworzyły się, i stanęła w nich Ochako. Moja bestie! Zapomniałam o niej, ale myślę, że wewnętrznie tęskniłam. Chyba wyglądałam mizernie, bo od razu do mnie podbiegła i uśmiechnęła się smutno.
-Yuki-chan! Dawno się nie widziałyśmy! - przytuliła mnie, szczelnie obejmując ramionami
-Ochako-chan, tęskniłam! - oddałam uścisk, wciąż wpatrując się w blondyna.
-Musimy porozmawiać.... - odparła poważnie i pociągnęła za rękę, zmuszając mnie do podążania za nią. Trochę się zestresowałam, ale nie chciałam tego okazać.

   -Yuki-chan, - zaczęła gdy wyszłyśmy z sali. - Widzę jak na niego patrzysz.
-CO?! Na kogo? - krzyknęłam, udając głupią. Oczywiście wiedziałam, o kim była mowa.
-Wiesz o co chodzi, Bakugo - westchnęła cicho. - Wszystko dobrze? Od czasu wycieczki na plażę, nie, nawet wcześniej, dziwnie się zachowujecie.
-Ja... Właściwie to nie... Czuję się zagubiona, jeśli wiesz o co mi chodzi...
-Nie bardzo? Pamiętaj, że możesz mi wszystko powiedzieć - odparła z pokrzepiającym uśmiechem.
-Chyba faktycznie czuję coś do Kachana... Ale nie rozumiem dlaczego mnie tak traktuje... Czasami jest blisko, a potem staje się taki oziębły. Wiesz, ostatnio, on.... - odwróciłam wzrok, czując kwitnący na moich policzkach rumieniec. Nie byłam w stanie tego powiedzieć.
-Co zrobił? - zapytała, patrząc mi w oczy.
-On...My... - zakryłam twarz rękami, to było zbyt wiele.
-Ahaaaa, rozumiem - przytaknęła. - Dał ci buuziaakaaa~
Droczyła się ze mną. Ale pranksterka
-Mhm
Niechętnie przytaknęłam i odwróciłam się do drzwi. Zauważyłam, że sensei już się pojawił. Ojoj, musimy iść. Ale tego nie powiedziałam, bo moja bestie zrozumiała mnie bez słów i pierwsza ruszyła do sali. Niestety, Kachan wciąż rozmawiał z tą czerwoną parówą. Szkoda.
No cóż.

Lekcja się zaczęła.

"Mój Bohater" - Bakugo x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz