5

1.4K 94 2
                                    

Andrelia

Co za dupek, jak ja go nienawidzę albo kocham już nie wiem!

Weszłam do mieszkania Izi i odłożyłam zrobione zakupy na stoł.

- cześć Izi, zrobiłam zakupy.

- Wiesz dobrze ze nie musiałaś, jesteś u mnie gościem.

- Ale nie będziesz cały czas nas żywić.

Rozpakowywałam zakupy do szafek i lodówek.

- Jak się z tym ogarnę muszę Ci coś opowiedzieć, będziesz w szoku gwarantuje ci.

- No dobra, nie mogę się doczekać. - wróciła do salonu gdzie siedziała wcześniej.

Gdy się juz uporałam z zakupami dołączyłam do niej z herbatą którą odłożyłam na stolik.

- A więc słuchaj - odezwałam się siadając na kanapie - szłam z tymi zakupami i akurat szybsza droga była przez jego rezydencje, a że mi naprawdę nie chciało się z tym iść to postanowiłam iść akurat tamtędy. No ale niestety chyba musiał jakiś pech wskórać ponieważ Ethbert akurat wychodził z mieszkania. I co najlepsze zaproponował mi podwózkę, na początku wiadome że się upierałam że nie. Ale on niestety swoje wziął te przeklęte zakupy z moich rąk, i dupek wrzucił je do samochodu. Więc już niestety nie miałam wyjścia i musiałam wsiąść do auta. Boże jak ja go nienawidzę. I jak dobrze że za dwa dni go już nie zobaczę, w końcu wracam do domu. Luna napewno stęskniła się za wujkiem wspólnymi wybrykami.

- No to ciekawie, ciekawie nie powiem. Ethbert coraz bardziej potrafi mnie zaskoczyć.

- Dobra skończmy o nim rozmawiać, co robi Luna?

- A szczerze, dałam jej zabawki i sie bawi.

- dzięki że się nią zajmujesz, jesteś niesamowite pomocna.

- Idę się pobawić z moją dziecinką a ty oglądaj sobie dalej.

Usiadłam na materacu obok mojej córki i posadziłam ją sobie na kolanach. Dosięgłam z szafki grzebień i zaczęłam rozczesywać jej piękne lekko długie włosy i zrobiłam jej dwa kucyki.

Sięgnęłam po klocki, i zaczęliśmy budować wieże, ale już za Którymś razem mi się nie udało, ponieważ ten cały zloczyniec burzył za każdym razem gdy byłam chociaż w połowie robienia. Zaśmiałam sie, gdy małą stópką kopnęła te wierze, a ona mi zawtórowała. Łobuziarka 

Zabrałam sie za kolejną próbę robienia tej wierzy, ale już wiedziałam że mi się nie uda gdyż ta mała szturchnęła nóżka i się wieża rozpadła między nasze nogi.

- Diabełku, takim sposobem nigdy nie wybudujemy tej wieży. - a ona tylko zaczęła się śmiać.

Położyłam ją na pustym materacu gdzie nie było żadnych klocków i pierwsze co to zaczęłam ją łaskotać po brzuchu. Ona tego nie lubiła bo zawsze się śmiała jakby szatan w nią wstąpił. Sama wybuchłam śmiechem gdy zaczęła się wierzgać.

Wzięłam ręce, a ona dalej się śmiała.

Niespodziewanie mi zasnęła, więc ją zapewne wymęczyłam. Podniosłam ją delikatnie, i zaniosłam do sypialni. Zeszłam do kuchni wyciągnęłam kieliszki do wina i białe wino.

- Co powiesz aby napić się lampkę wina? Luna śpi, więc pewnie się obudzi jakoś za 4 godziny.

- Ja zawsze chętna, jeszcze nie wiesz?

- No niestety już to to wiem - zaśmiałam się na głos.

Rozlałam do kieliszków wina i napiłam się trochę.

- jak tam było w robocie na nocce? - Nie wiem jak ona dawała radę ale przynajmniej dziś i jutro miała wolne.

- A nawet w porządku, nie wiem kiedy te wszystkie godziny zleciały. Ale stara nie mówmy o mojej robocie ty mi lepiej powiedz, kiedy chcesz powiedzieć Ethbert'owi o tym że ma córkę?

- Jeszcze nie teraz Izi. Nie jestem gotowa.

- Stara ale ty wiesz że za 2 dni wyjeżdżasz, i nie wiesz kiedy znów staniesz na ziemi w Los Angeles.

- wiem, ale naprawdę nie jestem jeszcze gotowa, chce się nią jeszcze nacieszyć. Nadal się boję że on mi ją odbierze.

- Anderlia on ci jej nie ma prawa odebrać, to ty się nią zajmujesz dwa lata. Gdybyś nie miała pieniędzy nie przyleciała byś tu, nie chodziła by w tych ślicznych ubrankach. Nie miała by tylu zabawek.

- Może masz rację - patrzyłam na kieliszek w którym ruszało się wino przez to że ruszyłam ręką.

- Ja mam rację, ale jeżeli nie jesteś gotowa, jeszcze mu powiedzieć to tego nie rób. Ale gdy następnym razem przyjedziesz musisz iść i mu powiedzieć.

- żeby to było jeszcze takie łatwe Izi. Mam iść do jego mieszkania, zapukać do drzwi i powiedzieć że to jest jego córka którą wychowuje sama 2 lata a przed nim ją ukrywam. Trochę nie bardzo.

- Nie słońce. Spotkać się, i mu powiedzieć że ma córkę. A gdyby najwyżej chciał ją poznać, to przyjdziecie i mu ją przedstawisz.

- Ale nadal nie może mi wyjść z głowy to, jak zwyzywał Lune od bachorów. Nie wybaczę mu tego jak perfidnie ją potraktował mimo że jej nie zna.

- rozumiem cie że masz o to do niego żal. Ale również nie może cie to powstrzymywać do powiedzenia mu prawdy. Skąd możesz widzieć że za nim mu powiesz, on już się od kogoś dowie i będzie zły? Napewno będzie zły i będzie mu przykro, więc też pomyśl o tym. Ale również o dobru dziecka, które potrzebuje przy sobie drugiego ojca.

- Mhm, coś wymyślę i mu powiem ale naprawdę  nie teraz.

Pochyliłam się w jej stronę i ostatecznie przytuliłam.

- Będzie wszystko dobrze, tylko musisz się z tym pospieszyć. Ty nie musisz wybaczać, ale o dziecku ma prawo wiedzieć.

W ciągu tych 4 godzin, dużo zamienilismy zdań między sobą. I ostatecznie postanowiliśmy we troje iść na plac zabaw. Dawno tam nie byłam z Luną bo się bałam że napotkamy się na któregoś z nich.

Idąc spacerem prowadziłam za rączkę moją córkę, gdy tylko dowiedziała się ze idziemy na plac zabaw, była w siódmym niebie.

- Powoli kochanie, zaraz będziemy na placu zabaw tylko proszę cię nie wyrywaj mi się.

Po niecałych 5 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy na plac zabaw. Luna odrazu wyrwała rączkę z mojej i biegiem udała się na zjeżdżalnie. W ostatniej chwili ją złapałam, była zbyt mała więc musiałam ją asekurować.

Pomogłam jej wchodzić na schodkach do zjeżdżalni a po chwili siedziała na tyłku I się ześlizgnęła. Trzymałam ją mocno, bo wiecie opiekuńczość rodzicielska. Strach ją puścić na takie coś.

Po jednakże chwili weszłam z nią na zjeżdżalnie. Usiadłam jako pierwsza ja, a między moimi nogami ją. Poprawiłam jej czapkę z daszkiem która zbyt bardzo pochyliła się jej na twarz. I już po chwili Siedzieliśmy na piachu, bo za bardzo sie odetchnęłam. Usłyszałam jej głośny śmiech a ja jej zawtórowałam tylko ciszej.

Jak ja ją bardzo kocham.

betrayal will find happiness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz