Witam was w kolejnym rozdziale☺. Dziś wstawiony, tak jak zaplanowałam życzę miłego czytania💓. Za liczne błędy które mogą się pojawić, przepraszam.
Andrelia.
Odłożyłam ją do zabawek a ja usiadłam na kanapie, a moje łzy bezczynnie płynęły po policzkach.
Jak on śmiał tu przychodzić i się pytać o imię mojego dziecka jak i kto jest ojcem. On nie ma za grosz kurwa wstydu czy co.
Poczułam jak kanapa się ugina od mojej strony, a po chwili poczułam ciepłe ciało które mnie przytula.
- Co się stało?. Kto to był i czego chciał?
- To właśnie był Bruno który wciska nos tam gdzie nie trzeba, przylazł się zapytać kto jest ojcem mojego dziecka rozumiesz? Nie wiem po co mu taka informacja. Jeszcze dopytywał się jak to się stało że zerwaliśmy z Ethbert'em.
- Co za dziad. I co mu powiedziałaś, przyznałaś się mu ze to dziecko właśnie twojego byłego?.
- Co? Nie! Skłamałam że to dziecko mojego byłego narzeczonego, jakoś nie bardzo chciał to łyknąć ale chyba się udało. Jeszcze na dodatek porównywał podobieństwo jej do niego. Dlaczego ona musi być taka podoba do Ethbert'a.
- poprostu to są geny które przejęła akurat po twoim mężu. A teraz proszę cię nie płacz, bo dziś są urodziny twojego dziecka. Nie możesz płakać przez jakiś skurwysynów jasne? - popatrzyła na mnie groźbie ale gdzieś na jej ustach ujawniał się uśmiech.
Pokiwałam głową, ścierając łzy z policzków.
- I właśnie ty sie stara nigdy nie załamujesz. Już jutro wyjeżdżasz, wszystko wróci do normy skarbie. Nie mają twojego numeru telefonu więc myślę że odpuszczą przez ten czas gdy już wyjedziesz.
- Myślisz że odpuszczą?
- Myślę że on odpuści ale będzie dalej węszył. Twój były mąż widać że się nie interesuje. Gdyby był chociaż w połowie zainteresowany to by sam szukał informacji, może nawet nie myśli że Luna może być jego córką.
- Gdyby się dowiedział przysięgam że uciekła bym stąd jak najdalej.
- Już się tym nie przejmuj, bo widocznie nie bierze tego do świadomości skoro jeszcze nie odnalazł mojego domu tylko jego przyjaciel. On ma w to poprostu wyjebane, i ty też miej.
- widzę że już odpuściłaś naciskanie mnie abym mu powiedziała, że Luna jest jego córką.
- Nie, co to to nie. Nadal jestem za tym że powinien wiedzieć ale decyzję zostawię tobie bo to ty jesteś jej matką.
Jak dobrze że ją mam. Zawsze pomoże mi się uspokoić i przemyśleć racjonalnie.
A co jeżeli Ethbert naprawdę się nie interesuje tym że ma dziecko. Widać że jest ślepy, ale z resztą dla mnie to wychodzi najlepiej. Nie muszę się bać, że mi ją zabierze czy coś.
Teraz wszystko do mnie powoli dociera. On mnie zostawił tylko dlatego że wyszła diagnoza że mogę nic nie pamiętać i jego tym bardziej. Więc poszedł nie przejmując się tym. Nie wiem jakim można być człowiekiem aby się tak zachować. Teraz naprawdę rozumiem, że nigdy on nie zasługiwał na moją miłość. A ja w tedy oddałam mu całe swoje serce. Ale powiem szczerze, moje serce które rozpadło się te 3 lata temu skleiła je Luna. Pokochałam ją jeszcze bardziej gdy, dostałam ją odrazu jak urodziłam. Ten jej płacz i krzyk było dla mnie szczęściem które dostałam, po moim byłym mężu. Z myśli wyciągnęła mnie Izi.
CZYTASZ
betrayal will find happiness
Short StoryOna była mężatką 2 lata, z dość bogatym facetem. Ale ona nie leciała na jego pieniądze, tylko na jego własne serce które tak bardzo pokochała że zdecydowała się go poślubić. Ale ich małżeństwo jednak po tych 2 latach, rozpadło się jak patyczki. Była...