Witajcie kochani, witam was w późnym rozdziale o którym standardowo zapomniałam wstawić. Niestety już taka jestem. Życzę wam miłego czytania, jak i wieczoru. Ah! I przy okazji przepraszam za liczne błędy które mogą się pojawić.
Andrelia
Nie odebrałam.
Obudziłam się jakoś po południu, wstałam zobaczyć co z moją córką ponieważ dziwne że mnie jej płacz nie obudził. Weszłam po cichu do jej pokoiku ale łóżeczko było puste. Zbiegłam na dół zobaczyć czy jej tam nie ma. Ale to co zobaczyłam wprawiło mnie w uśmiech, na twarzy. Mój brat bawił się z Luną, siedział na kanapie i ją podrzucał a ona się wesoło śmiała.
Obeszłam kanapę i usiadłam obok brata.
- dobrze wiesz że nie lubię gdy się z nią tak bawisz. A co jeśli byś ją upuścił.
- Nie bój się, asekuruje ją przecież.
- No wiem ale moja opiekuńczość się włącza, wiesz że mam tylko ją.
- Andrelia ty nie masz się o co bać pilnuje jej.
- No dobrze, ale mam do ciebie prośbę zostaniesz z nią? Ja pójdę do kawiarni przywitać się z dziewczynami.
- Dobrze wiesz, że ja zawsze chętny do zostawania z tą kruszyną.
Pocałowałam go w policzek i odrazu zmyłam się z domu. Już z niedaleka zobaczyłam kawiarnie w której pracowałam. Otworzyłam drzwi i usłyszałam charakterystyczny dźwięk dzwonka który wisiał nad drzwiami.
- Cześć dziewczyny
Odpowiedziały mi chórem.
Zamówiłam sobie kawę i usiadłam przy ławie. Rozejrzałam się po kawiarni i moją uwagę Przyciągnął facet jakoś po trzydziestce, który patrzył się prosto na mnie. Oderwałam wzrok stamtąd i spojrzałam na komórkę, gdzie znów ujawnił się numer telefonu mojego byłego męża.
Podniosłam telefon po czym rozłączyłam go, blokując jego numer.
Usłyszałam kroki które idą w moją stronę. Podniosłam głowę i spojrzałam na tego faceta, który mi się przyglądał w tedy.
- Można się dosiąść? - Boże drogi, jaki on miał głęboki głos. A co jeśli to jakaś nienormalna osoba.
Pokiwałam głową na znak że się zgadzam. I już po sekundzie, usłyszałam odsuwanie krzesła na którym usiadł.
- Co taka śliczna dziewczyna robi tutaj sama?.
Boze drogi jaka ja byłam głupia, i nie zrozumiałam że będzie mnie podrywał. Kurwa ja nie szukam nikogo, mam dziecko. A moje serce nadal należy, do mojego byłego męża. Nigdy chyba się od niego nie odkocham.
- Przyszłam się napić kawy, to coś złego?. I nie jestem taka śliczna.
- oczywiście że nic złego. Roberth jestem.
Wystawił w moją stronę rękę, a ja się chwilę zastawiłam zanim zrobiłam to i ja.
- Andrelia.
- Masz bardzo śliczne imię. - Napewno się zarumieniłam, bo moje policzki dziwnie grzeją.
- Am dziękuję. - niech on już stąd idzie, po co mi było wychodzenie do kawiarni.
- Masz kogoś? - zapytał niemalże ciekawy.
- Że co?. Co cie to Roberth interesuje. Może jestem zajęta może nie.
CZYTASZ
betrayal will find happiness
Short StoryOna była mężatką 2 lata, z dość bogatym facetem. Ale ona nie leciała na jego pieniądze, tylko na jego własne serce które tak bardzo pokochała że zdecydowała się go poślubić. Ale ich małżeństwo jednak po tych 2 latach, rozpadło się jak patyczki. Była...