12

1.3K 77 11
                                    

Witajcie kochani w rozdziale 12. Leci jak nie wiem, jestem ciekawa czy wam się spodoba dzisiejszy czy nie. Damy radę wbić dzisiaj gwiazdki?. Za błędy które mogą się pojawić przepraszam!

Andrelia.

Po wczorajszych słowach mojego byłego męża, nie potrafiłam się uspokoić dobry czas. Moja noc była poprostu nie przesapana i przepłakana. Nie wychodziłam z łóżka, bo nie miałam na to ochoty ani odrobiny siły. Patrzyłam się w sufit, myśląc z jakim ja dupiem się związałam. Jestestem mu tylko wdzięczna za Lune. Za nic więcej. Sięgnęłam do szuflady gdzie miałam schowany tam, pierścionek zaręczynowy jak i obrączkę. Nie zdążyłam mu w tedy oddać, ponieważ nawet o tym nie myślałam. Tylko aby się spakować i uciec jak najszybciej. Rzuciłam je gdzieś w kąt, i się odwróciłam głową w stronę ściny starając się aby nie rozpłakać. A było to cholernie ciężkie.

Nie wiem ile tak leżałam i płakałam użalając się nad sobą. Musiałam wstać do dziecka, nie mogłam zaniedbać swojej córki przez swoje załamanie. A tym bardziej, nie dawać mojemu bratu więcej na głowę, bo im starsza była Luna tym bardziej rozrabiała ale nadal była grzeczna.

Tak cholernie nie chce wstawać, tak bardzo nie chce płakać. Ale mi to nie wychodzi. Użalam się nad sobą jak jakaś histeryczka. Uderzyłam ręką w materac, wrzeszcząc w poduszke. Usłyszałam jak się otwierają drzwi. Podniosłam głowę, i zobaczyłam że idzie w moją stronę mój brat, jaki to wstyd aby mnie widział w załamaniu.

- Będzie wszystko dobrze Andrelia. Proszę cię nie płacz już, teraz dociera do mnie ze ty go dalej kochasz a te wczorajsze, słowa cię pewnie dobiły.

Usiał na materacu, podciągając mnie na swoje kolana.

- Gdzie moja córeczka? - Nie chciałam o tym rozmawiać ale widziałam że będzie naciskał.

- Śpi, więc póki ona zasnęła przyszedłem zobaczyć co u ciebie. Bardzo długo nie schodziłaś. Więc odpowiesz.?

Popatrzył na mnie naprawdę smutnym wzrokiem.

- Masz racje, nadal się nie pogodziłam z jego odejściem. Chociaż próbuje się przekonać że go nie kocham, ale tak nie jest. Moje serce nadal należy do niego. Oddałam mu je, już 3 lata temu na 3 lata. I tak jego słowa mnie odbiły. Wiesz ile ja bym oddała by ze mną od początku wychowywał Lune.

- Wiem siostrzczko wiem. Ale nie płacz błagam. Weź się w garść i choć coś zjedz. Jest już po południu, jutro masz do pracy. Więc naprawdę nie możesz się załamywać, pamiętaj że masz dziecko nie możesz jej zaniedbać ma tylko matke. Wstawaj już.

Z westchnięciem się podniosłam, chciałam nadal leżeć i płakać. Ale on miał rację, mam jutro do pracy, mam córkę która ma tylko mnie. Poczłapałam do łazienki i wzięłam zimny prysznic aby otrzeźwieć umysłowo. Zeszłam na dół naprawdę z nie chęcią, zjadłam kanapki które na szybko zrobił mi mój brat.

- Pamiętaj nie możesz się załamać. Ona cie potrzebuje.

Pochylił się i złożył pocałunek na mojej głowie. Dziękuję niebiosom za takiego brata. Położyłam się obok córki i ją przytuliłam. A w głowie popatrzyłam sobie słowa, "Nigdy cie malutka nie opuszczę".

Zapomniałam że miałam z bratem poruszyć jeszcze jeden temat ale nie dałam rady, więc będę musiała zrobić to teraz.

- Mitchell moge ci coś powiedzieć?

betrayal will find happiness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz