Bruno.
Poszedłem szybko do Ethbert'a, przekazać mu tylko że muszę gdzie pilnie jechać.
- Jedź, i zejdź mi z oczu.
Wyszedłem z jego biura bez słowa, zamykając drzwi udając się odrazu do windy. Ewidentnie musiał mieć zły humor, albo się pocharatał ze swoją małolatą.
Ze śmiechem wyszedłem z firmy udając się na chodnik gdzie stał zaparkowany, mój samochód. Otworzyłem go, im prędzej do niego wsiadłem aby pojechać pod to mieszkanie gdzie niby przebywała Andrelia.
Sprawdziłem szybko jeszcze w telefonie, dokładny adres gdzie przebywa. Oby to nie była żadna zmyłka i był to prawdziwy adres.
Po 20 minutach drogach zatrzymałem się pod dokładnym adresem. Popatrzyłem na ten dom który stał po prawej stronie. Odpiąłem pas, i wyszedłem z samochodu udając się na posesję gdzie jest Andrelia. Oby.
Jeszcze szybko włączyłem dyktafon w telefonie.
Niedojeb ze mnie. Albo nie, z mojego przyjaciela jeszcze większy.
Wziąłem wdech, i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Po jakiś 2 minutach usłyszałem, ciche kroki od drugiej strony, i po chwili drzwi stanęły otworem.
W drzwiach stanęła jakaś dziewczyna. Nie powiem była naprawdę śliczna. Chyba nie wiedziała co się odezwać więc odezwałem jako pierwszy.
- Witam, czy zastałem może Andrelie?
Na najświętszą litość błagam niech będzie tu Andrelia, bo chyba się strzele jak jej tu nie będzie.
Patrzyła na mnie w szoku albo ją ewidentnie zamurowało. Ale po chwili pokiwała głową.
Boże! Jaka ulga, przynajmniej wiem gdzie przebywa Andrelia i będę mógł z nią porozmawiać. Mam nadzieję że powie mi całą prawdę, ale nie powiem sam jestem ciekawy czyje to dziecko.
Ale z zaskoczenia, usłyszałem jej głos.
- Am, Tak tak.
Jaki ona ma śliczny głos, ale nie. Ona cała jest śliczna. Uśmiechnąłem się miło, i się odezwałem.
- Czy mógłbym wejść i z nią porozmawiać?
Ona tylko pokiwała głową, i odsuwając się od drzwi przepuszczając mnie. Zamknęła za sobą drzwi i się odwróciła w mają stronę, poraz kolejny się odezwała.
- Zapraszam tędy. - wskazałam ręką na salon.
Poszedłem jako pierwszy, a ona za mną bo słyszałem jej kroki. Wszedłem do salonu i odszukałem dziewczyny, która siedziała na materacu w stercie klocków. Chyba mnie zauważyła bo odkąd wszedłem, cały czas na mnie patrzyła. Zauważyłem tylko jak przełknęła ślinę i się odezwała.
- Bruno?.
- We własnej osobie. Witaj Anderlia.
Uśmiechnąłem się w jej stronę i mój wzrok poleciał na małą dziewczynkę która przytulała się do misia. Chyba spała.
- Co ty tutaj robisz? Skąd wiesz gdzie jestem kurwa.
Zrezygnowany pokręciłem głową.
- uspokój się Andrelia to po pierwsze. A po drugie przyszedłem tylko z tobą porozmawiać, i dowiedzieć się prawdy.
- jakiej kurwa prawdy! - krzyknęła ale po chwili zasłoniła usta patrząc na swoje dziecko.
- Kto jest dzieckiem o tej małej istotki - wskazałem ręką na dziecko.
CZYTASZ
betrayal will find happiness
Short StoryOna była mężatką 2 lata, z dość bogatym facetem. Ale ona nie leciała na jego pieniądze, tylko na jego własne serce które tak bardzo pokochała że zdecydowała się go poślubić. Ale ich małżeństwo jednak po tych 2 latach, rozpadło się jak patyczki. Była...