8

1.4K 84 6
                                    

Bruno.

Poszedłem szybko do Ethbert'a, przekazać mu tylko że muszę gdzie pilnie jechać.

- Jedź, i zejdź mi z oczu.

Wyszedłem z jego biura bez słowa, zamykając drzwi udając się odrazu do windy. Ewidentnie musiał mieć zły humor, albo się pocharatał ze swoją małolatą.

Ze śmiechem wyszedłem z firmy udając się na chodnik gdzie stał zaparkowany, mój samochód. Otworzyłem go, im prędzej do niego wsiadłem aby pojechać pod to mieszkanie gdzie niby przebywała Andrelia.

Sprawdziłem szybko jeszcze w telefonie, dokładny adres gdzie przebywa. Oby to nie była żadna zmyłka i był to prawdziwy adres.

Po 20 minutach drogach zatrzymałem się pod dokładnym adresem. Popatrzyłem na ten dom który stał po prawej stronie. Odpiąłem pas, i wyszedłem z samochodu udając się na posesję gdzie jest Andrelia. Oby.

Jeszcze szybko włączyłem dyktafon w telefonie.

Niedojeb ze mnie. Albo nie, z mojego przyjaciela jeszcze większy.

Wziąłem wdech, i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Po jakiś 2 minutach usłyszałem, ciche kroki od drugiej strony, i po chwili drzwi stanęły otworem.

W drzwiach stanęła jakaś dziewczyna. Nie powiem była naprawdę śliczna. Chyba nie wiedziała co się odezwać więc odezwałem jako pierwszy.

- Witam, czy zastałem może Andrelie?

Na najświętszą litość błagam niech będzie tu Andrelia, bo chyba się strzele jak jej tu nie będzie.

Patrzyła na mnie w szoku albo ją ewidentnie zamurowało. Ale po chwili pokiwała głową.

Boże! Jaka ulga, przynajmniej wiem gdzie przebywa Andrelia i będę mógł z nią porozmawiać. Mam nadzieję że powie mi całą prawdę, ale nie powiem sam jestem ciekawy czyje to dziecko.

Ale z zaskoczenia, usłyszałem jej głos.

- Am, Tak tak.

Jaki ona ma śliczny głos, ale nie. Ona cała jest śliczna. Uśmiechnąłem się miło, i się odezwałem.

-  Czy mógłbym wejść i z nią porozmawiać?

Ona tylko pokiwała głową, i odsuwając się od drzwi przepuszczając mnie. Zamknęła za sobą drzwi i się odwróciła w mają stronę, poraz kolejny się odezwała.

- Zapraszam tędy. - wskazałam ręką na salon.

Poszedłem jako pierwszy, a ona za mną bo słyszałem jej kroki. Wszedłem do salonu i odszukałem dziewczyny, która siedziała na materacu w stercie klocków. Chyba mnie zauważyła bo odkąd wszedłem, cały czas na mnie patrzyła. Zauważyłem tylko jak przełknęła ślinę i się odezwała.

- Bruno?.

- We własnej osobie. Witaj Anderlia.

Uśmiechnąłem się w jej stronę i mój wzrok poleciał na małą dziewczynkę która przytulała się do misia. Chyba spała.

- Co ty tutaj robisz? Skąd wiesz gdzie jestem kurwa.

Zrezygnowany pokręciłem głową.

- uspokój się Andrelia to po pierwsze. A po drugie przyszedłem tylko z tobą porozmawiać, i dowiedzieć się prawdy.

- jakiej kurwa prawdy! - krzyknęła ale po chwili zasłoniła usta patrząc na swoje dziecko.

- Kto jest dzieckiem o tej małej istotki  - wskazałem ręką na dziecko.

betrayal will find happiness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz