34

513 30 6
                                    

To już rozdział 34. W nim dzieje się bardzo dużo, mam nadzieję że wam się spodoba. Życzę miłego czytania.


Andrelia.

Odkąd poinformowałam Ethberta o ciąży był poprostu wniebowzięty. Ale informacja dla naszej córki też była dla nas ważna. Wszystko poszło tak jak powinno, Luna się ucieszyła na wieść że ma ojca, który się będzie już nią interesował..A gdy będzie wyjeżdżał, to będzie ciągle dzwonił.

Z jego strony było to naprawdę urocze. Gdy patrzyłam na niego i na Lunę byli razem szczęśliwi. Dużo rozmawiali, dużo się bawili, a nawet dużo razem przytulali i mnie włączali do tego.

Jestem już prawdopodobne najszczęśliwsza na ziemi. Będę jeszcze bardziej gdy urodze mojego syna. Przepraszam naszego. Gdy się dowiedziałam że będę miała syna, cieszyłam się jak nie wiem. A Ethbert, mało co mnie nie udusił, jego szczęście było nie do opisania.

Dużo myślałam nad imieniem, ale nie mogłam się zdecydować. Wraz z Ethbertem, dużo myśleliśmy i szukaliśmy propozycji na internecie. Po
dobało mi się kilka imion, ale musiałam między nimi wybrać jedno albo dwa, zależne czy dam mu drugie imię tak jak dałam Lunie. Luna Andrelia Sirea.

Teraz tak myślę że dla mojego i Ethberta syna który pojawi się niebawem, na drugie dam mu Ethbert a pierwsze to ja nie wiem.

Aktualnie jestem już w piątym miesiącu ciąży, sama nie wiem kiedy to aż tak zleciało, ale no nic im szybciej tym będę miała dziecko w rękach.

Również gdy poinformowałam moją przyjaciółkę Izi o tym że jestem już znów w ciąży, przez pierwsze minuty była w szoku. A gdy powiedziałam jej że jestem w ciąży z Ethbertem, totalnie zamilkła. Dopytawala sie dużo ciekawych rzeczy, ale odpowiadałam jej pewna wszystkiego to co się dzieje między mną a Ethbertem.

Wzięłam telefon do rąk po czym przeglądałam kilka mediów społecznościowych, od tego leżenia naprawdę powoli bolały mnie plecy.

Drzwi się otworzyły i przez nie weszły trzy osoby, Mitchell mój brat, Ethbert i Luna która była na rękach Ethberta.

Ethbert normalnie i swobodnie ze sobą rozmawiali, co mnie zaskoczyło bo ostatnio chcieli sobie wskoczyć do gardeł. W tedy już naprawdę nie wytrzymałam, i oboje dostali porządny ode mnie ochrzan.

A teraz normalnie ze sobą rozmawiali.

- Czy z wami wszystko okej?, wzięliście coś?.

- Co masz na myśli kwiatuszku?

- Jeszcze ostatnio chcieliście wskoczyć sobie do gardeł, a teraz widzę że rozmawiacie swobodnie jak gdyby nic.

- No wiesz Siostrzyczko, wszystko się zmienia. I czasem też trzeba się pogodzić ze starym znajomym. - Odezwał się mój brat.

- Zapamiętam te słowa, a gdy będziecie się znów kłócić i wyzywać to ci je wypomnę.

- Już się tak nie unosisz, bo mały ma cie już serdecznie dość za wibracje.

Idiota. No poprostu idiota.

Postawił Lunę na podłodze, która odrazu do mnie przyszła i się zamiast do mnie przytulic, przytuliła sie do mojego brzucha. Pogłaskałam ją po głowie, i zauważyłam dwa dość krzywe kucyki.

- Kto ci robił kucyki hm?.

- Tata.

- Się nie dziwię że takie krzywe.

- Kwiatuszku wypraszam sobie, starałem się jak mogłem. Jeszcze takiej wprawy nie mam.

- Kiedyś się nauczysz.

betrayal will find happiness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz