16~ Dlaczego akurat on...?

143 9 21
                                    

Patryk Baran

Dziś był dzień wylotu, ale nie zamierzaliśmy spędzić tego dnia w domu bo lot mieliśmy dopiero o 20.

Bartek ciągle nalegał żeby pójść na naukę surfowania. Zgodziłem się bo wiedziałem jak bardzo on chce to zrobić.

Ubraliśmy kąpielówki, wzięliśmy ręczniki oraz wodę bo było ponad trzydzieści stopni Celsjusza. Poszliśmy na pieszo na plażę. Poszliśmy do szkółki surfowania, wypożyczyliśmy po desce i podeszliśmy do instruktora.

Najpierw zaczął mówić po angielsku, ale Bartek go chyba rozpoznał.

- Paweł? To ty Bartek Kubicki, pamiętasz? Z osiedla się znamy.

- A no tak, hej Bartek.

Czułem się jak trzecie koło u wozu. Ale było lepiej gdy Bartek mnie przedstawił.

- W ogóle to jest mój chłopak- Patryk- powiedział Bartek.

Uścisnąłem dłoń Pawła i zaczęliśmy szkolenie. Bartek już wcześniej pływał na windsurfingu, więc było dla niego to łatwiejsze. Ja miałem pierwszy raz w moim życiu styczność z inną deską niż tą do krojenia. Instruktor mówił do mnie jakimś językiem dla surferów.  Po jakimś czasie zaczynałem rozumieć co i jak mam robić. Więc pod koniec szkolenia wypłynąłem ja falę nie topiąc się.

---

Bartek Kubicki

Gdy Patryk płynął żeby złapać falę nie byłem zbytnio do tego przekonany. Bałem się jak matka o swoje dziecko. Nie wiedziałem czy podejdzie do tego z zasadami BHP czy będzie się wygłupiał i skończy w szpitalu. Ale kiedy złapał falę byłem dumny jak stary gdy jego syn pojedzie pierwszy raz sam na rowerze.

Nasza lekcja trwała do 15, więc niedługo mieliśmy lot do Polski. Poszliśmy do hotelu spakowaliśmy się i wymeldowaliśmy. Była już prawie 17, więc zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy na lotnisko.

Byliśmy już przy bramkach i musieliśmy zeskanować bilet żeby oddać bagaże, ale ani mój, ani Patryka nie chciał przejść. Poszliśmy do informacji żeby się spytać o co chodzi. Pani w centrum informacji nie umiała rozmawiać po angielsku, tylko po portugalsku. Czemu ludzie z lotniska nie znają podstawowego języka który obowiązuje praktycznie wszędzie.

Pani zawołała jakiegoś swojego kolegę który coś nie coś potrafił. Powiedział nam że linie lotnicze którymi lecieliśmy sprzedają więcej biletów niż jest miejsc w samolocie i po prostu musimy kupić na kiedy indziej bilet.

Super...

Pan nam od razu powiedział że nie oddadzą nam pieniędzy bo tak mają w swoim regulaminie i nie mogą go zmienić.

U pani gdzie można kupić bilety, bo tam też się udaliśmy, lot do Krakowa jest dopiero za tydzień. Spytaliśmy czy na pewno nie ma wcześniejszego lotu. Był tylko że wszystkie bilety były już sprzedane...

Poszliśmy do hotelu i zapytaliśmy czy możemy wynająć pokój na kolejny tydzień. Recepcjonistka oczywiście się zgodziła i dała nam kluczyk. Jednak za brak rezerwacji mieliśmy tylko pokoje premium, które były oczywiście droższe.

Nasz pokój był większy niż poprzedni, miał jeszcze większe małżeńskie łóżko miał kuchnię i ogromną kanapę. Łazienka miała osobno podwójny prysznic i ogromną wannę, która mogłaby nam zastąpić kąpiel w morzu.

- No jesteśmy chyba skazani na tę Lizbonę - zaśmiał się Patryk - chodźmy na plażę- zaproponował.

- Mało ci ciągle tej plaży - zażartowałem.

Kiedy otworzyłem walizkę zauważyłem na środku paczkę. Pomysłem że nie mogę tego ciągle zamiatać pod dywan, więc wziąłem ją i poszedłem na kanapę żeby ją otworzyć. Otworzyłem pudełko i zauważyłem w nim plik zdjęć zawiązanych gumką recepturką. Zdjąłem ją i popatrzyłem na zdjęcia. Wszystkie z nich były z tego wyjazdu. Jak byliśmy na plaży, na żaglowce i z oceanarium.

Ale najgorsze była koperta która była na dnie pudełka. Było w niej zdjęcia z dzisiejszego dnia, z nauki surfowania.

Przeraziłem się przecież dostałem to pudełko dwa lub trzy dni temu. Ale na zdjęciu z lekcji surfowania nie było Pawła... Czy on mógł być w to wszystko wmieszany? Nie wiem, ale muszę się tego dowiedzieć.

Byłem zmartwiony, ale gdy Patryk mnie zapytał co się stało zamknąłem pudełko i powiedziałem że jakaś pomyłka. Chłopak na mnie spojrzał z nieufnością. Ale przypomniałem że mieliśmy iść na plażę, więc tam też się udaliśmy. Chłopak miał nie wiadomo skąd zastrzyk energii. I ciągle namawiał mnie do wejścia do wody, ale ja zostałem zostać na lądzie. Wyjąłem książkę i zacząłem czytać. Patryk bawił się w wodzie jak jakieś dziecko.

Był taki uroczy

Zobaczyłem że przecież na tej samej plaży jest szkółka surfowania, więc krzyknąłem Patrykowi że zaraz wrócę. Podszedłem do kasy i zapytałem czy jest instruktor o imieniu Paweł. Pani odpowiedziała że aktualnie wyjechał na 3 dni do rodziny. Było to dla mnie dziwne, ponieważ jeszcze dziś rano mówił że ma wieczorem randkę.

Stwierdziłem że nic tam po mnie, więc wróciłem na ręcznik. Popatrzyłem w wodę, ale czegoś mi tam brakowało - Patryka. Chłopak nie mówił że gdzieś idzie wystraszyłem się że może coś sobie zrobił. Widziałem jak wcześniej rzucał się w tej wodzie jak jakaś syrenka.

Więc szybko wyskoczyłem do wody i szukałem chłopaka, ale go tam nie było. Stwierdziłem że do niego zadzwonię, ponieważ jeśli gdzieś poszedł pewnie musiał wziąć telefon.

Zadzwoniłem raz, drugi, ale żadnej odpowiedzi. Poczułem wibracje dochodziły z koszulki, którą zostawił tu Patryk. Oczywiście zostawił tam swój telefon żeby nikt mu nie zabrał.

Super teraz nie mam z nim w ogóle kontaktu...

Pomyślałem że może to jakiś kawał i w ogóle, więc rozejrzałem się wokół czy nie ma go gdzieś schowanego w krzakach. Niestety z marnym skutkiem.

Cholera gdzie ty...

Potrzebowałem teraz właśnie go gdy się gubię, tracę trop. On jest moim kołem ratunkowym gdy się topie w swoich myślach. To on stawiał mnie w pionie gdy za bardzo zagalopowałem. To wszystko jego zasługa...

Poszedłem do swojego pokoju otworzyłem drzwi i miałem nadzieję z tyłu głowy że zobaczę Patryka na kanapie, który mi powie że był zmęczony i musiał wrócić do domu. Oczywiście było to tylko moje marzenie. Usiadłem na sofie i z nerwów zacząłem oglądać pokój i zauważyłem pod drzwiami kartkę jakby była wsunięta przez szparę.

Wziąłem ją i przeczytałem łzy mi napłynęły do oczu i zacząłem panikować.

On mnie potrzebuje... TERAZ

====

Jak piszę tę książkę i słucham np Kinderki to inaczej to brzmi, jakby ofc to jest piosenka dla Bartuśki. XD

W ogóle ktoś mi powiedział żebym nie uśmiercała Faustyny, więc na razie ją zostawię 😈

No więc pytanie na koniec rozdziału. Co było napisane na kartce?

Czekam na odpowiedzi i zachęcam do klikania ⭐ i pisania komentarzy

Buziaczki ❤️

(⁠*⁠˘⁠︶⁠˘⁠*⁠)⁠.⁠。⁠*⁠♡ 1029 słowa pamiętajcie nie ilość ma znaczenie

This was the one [°Partek°]~Bartek Kubicki×Patryk BaranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz