25~ Krew

128 11 26
                                    

~Bartek Kubicki~

Obudziłem się rano i postanowiłem pojechać do Patryka do szpitala. Ubrałem się w luźne spodenki i biały podkoszulek. Zamówiłem taksówkę i pojechałem pod klinikę. Poszedłem do sali gdzie leżał Patryk przez najbliższe dni. Otworzyłem drzwi, ale nie zauważyłem tam chłopaka. Sala była pusta bez żadnych rzeczy chłopaka.

Poszedłem do recepcji i zapytałem czy chłopaka przenieśli do innego szpitala czy coś takiego. Ale pielęgniarka powiedziała mi, że chłopak jest nadal wpisany i powinien być w swojej sali. Ale gdy powiedziałem, że nie ma ani rzeczy chłopaka, ani samego go. Kobieta poszła za mną do sali i potwierdziła moją informacje. Powiedziała mi, że pójdzie po lekarza bo może on go wypisał.

Po całym szpitalu latały pielęgniarki i lekarze, którzy szukali Patryka. Dzwonili po wszystkich szpitalach by dowiedzieć się czy nie pojechał gdzieś sam.

Po jakimś czasie zostałem poproszony o opuszczenie, ponieważ lekarze potrzebowali miejsca. Pojechałem taksówką do domu. Gdy byłem pod drzwiami zauważyłem przez okno odpalone świeczki. Zdziwiłem się, gdyż nie zapalałem świec przed wyjściem, ale i tak włożyłem klucz do zamka przekręciłem i otworzyłem drzwi. Zauważyłem na podłodze paręnaście świec ułożonych w serce oraz przekąski wokół. A przy tym wszystkim siedział po turecku Patryk. Na początku nie wiedziałem czy to jakieś zwidy czy co.

- Naprawdę tak długo się tu jedzie? - zaśmiał się.

- Kochany, ale wiesz, że każdy szpital ciebie szuka? - zapytałem lekko podirytowany.

- No tak- zaśmiał się.

- Atencjusz - powiedziałem przewracając oczami.

- No dobra już tam gadaj co chcesz, ale ja chciałem zrobić ci randkę.

- Uuuu no to zmienia postać rzeczy  - powiedziałem ironicznie siadając na kocu.

Spędziliśmy naszą randkę jedząc przekąski i rozmawiając o głupotach. Totalnie zapomniałem o tym, że chłopak uciekł ze szpitala. Więc nie pytałem go o szczegóły. Ale chłopak co jakiś czas ciągle pokaszliwał, co mnie dość martwiło.

-Bartek - zakaszlał - jakie plany mamy na jutro? - zapytał zachrypnięty.

- Nie wiem, ale nie potrzebujesz żadnych leków ani nic takiego?- zapytałem.

- Nie, nie trzeba - kaszlnął, lecz zauważyłem na jego dłoni krew.

- Patryś, na pewno?- pytałem znów.

- Tak, wszystko jest super - mówił czyszcząc sobie krew chusteczką. 

Popatrzyłem na niego z politowaniem. Zadawałem mu ciągle pytanie "nic ci nie jest", a on tylko mówił "nie, wszystko git". Nie byłem do tego przekonany, no ale okej. Nagle Patryk pobiegł do łazienki i zaczął strasznie kaszleć. Kiedy wszedłem do łazienki w umywalce było drugie Morze Czerwone. Ten widok zbytnio mnie ucieszył, ale chłopak mi powiedział:

- Bartuś, chyba mamy problem - powiedział przepłukując swoje usta wodą.

- No chyba to za mało powiedziane - powiedziałem lekko zakłopotany - kochany ty kaszlesz krwią.

- Chodziło o to, że zapomniałem wyłączyć czajnika, no ale spoko to też problem.

- Nie no Patryk chyba sobie żartujesz, że myślisz teraz o jakimś czajniku. Kochanie ty plujesz krwią - krzyknąłem.

- Nie przesa... Dobra czuję się - kaszlnął - tragicznie.

-No właśnie, czekaj ktoś puka - poszedłem otworzyć i zauważyłem za drzwiami Kostka.

This was the one [°Partek°]~Bartek Kubicki×Patryk BaranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz