Rozdział 8

277 25 0
                                    



Mila

Po upływie paru tygodni miałam już jako takie rozeznanie w tym co się tu dzieje i jak funkcjonuje Podziemie. Faktycznie w ciągu tygodnia ruch był tu jak w ulu, od rana do siedemnastej dosłownie pół miasta wchodziło i wychodziło z jakimiś częściami samochodowymi. Jeszcze inni podjeżdżali, ale nigdy już nie wyjeżdżali z warsztatu autem. Po czym w dziwnych okolicznościach samochód znikał. Chłopaki w tym czasie co kilka dni jechali gdzieś na cały dzień. Gdy wracali oddawali kluczyki Grubemu do wozów, których nie widziałam. Następnie już o dziewiętnastej zaczynali się schodzić elegancko ubrani panowie i panie do klubu na piętrze i wychodzili o czwartej nad ranem. W piątki i soboty Wojtas kręcił imprezy w klubie. Co ściągało do Podziemia całe mnóstwo młodych ludzi, bo to raczej była jedyna rozrywka w tym zapomnianym przez Boga mieście. Podziemie jak zauważyłam to serce Wałbrzycha, każda prawie dziedzina życia kręci się wokół niego. W tygodniu chłopaki mieli pełne ręce roboty, wpadali tylko na chwilę. Nawet Gruby nie bardzo miał czas zjeść zrobiony przeze mnie obiad. Jak to w rodzinie przystało wszyscy siadaliśmy przy jednym stole o tej samej godzinie starając się nadrobić zaległości w spędzaniu czasu z sobą. I zaraz po posiłku już ich nie było. Ja w tym czasie przyjęłam rolę gosposi na włościach - prałam, sprzątałam, gotowałam i ogarniałam zakupy. Nie przeszkadzało mi to wcale, miałam zajęcie i mogłam chodź trochę odwdzięczyć się za okazaną mi serdeczność. Tym sposobem jeden brat zamienił się w pięciu, poza jednym. Adina nie postrzegałam w ogóle jako brata. Uczucia jakie we mnie budził były dalekie od braterskich. Wyszłam z założenia że tak chyba wygląda pierwsze w moim wykonaniu zauroczenie osobnikiem płci przeciwnej.

Adin

Nadszedł dzień kolejnego wyjazdu na Węgry od rana czułem że coś pójdzie nie tak jak było zaplanowane. To uczucie ucisku w skroniach nie dawało mi spokoju, ciśnienie rozsadzało mi głowę. Wczoraj przyszedł Gruby i dał cynk pod jakimi adresami znajdziemy potrzebne mu samochody. Rozłożyliśmy plan przejazdu na części i złożyliśmy do kupy z powrotem. Doszliśmy do wniosku, że co może pójść nie tak? Robiliśmy tę samą trasę już kilka razy, w sumie nie ma czego się obawiać. Nie przewidziałem jednego, że Remek - gość, który jechał ze mną ma podprowadzić samochód okaże się kompletnym nieogarem, bo dał się namówić Wojtasowi na wyścig. Jak się później okazało ten numer ze ściganiem się będzie naszym gwoździem do przysłowiowej trumny. Widzę jak Colin marszczy czoło i podchodzi do mnie. - - Co jest?

- A nic takiego stary, łeb mnie boli i mam jakieś dziwne przeczucie.

- Z czym związane? Przecież maglowaliśmy plan prawie do rana i wszystko wygląda w porządku.

- Nie wiem stary, ale czuję że tym razem nie powinniśmy jechać.

- Co ty pieprzysz Adin - krzyczy Wojtas.

- Jest okej, ogarniemy wszystko raz dwa trzy i po krzyku.

- No i będziesz w końcu na tyle zarobiony mówi Maniek klepiąc mnie w plecy, że zaprosisz Milę na randkę.

- No proszę, a co was obchodzi moje życie towarzyskie? Gnoje.

- Twoje może i nie, ale Mili jak najbardziej - mówi Wojtas, zresztą stary ciągnie dalej - skoro nie chcesz, tym lepiej dla mnie sam ją zaproszę jak wrócimy.

- Wojtas jeżeli chcesz mieć czym się podetrzeć to radzę ci tego nie robić.

- O proszę jednak coś jest na rzeczy - mówiłem wam jak wodzi za nią tymi czarnymi oczyskami i jak udaje, że nie patrzy jak przechodzi.

- Ty Wojtas nie masz lepszych zajęć w życiu tylko prowadzić ukrytą inwigilację - śmieje się z niego Maniek.

- A no tak się składa, że akurat nie mam, ale czuję w powietrzu te feromony.

PODZIEMIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz