ROZDZIAŁ 34

107 10 0
                                    



MILA

Wszystko niby zmierzało ku szczęśliwemu zakończeniu, ale czułam że to jeszcze nie koniec, coś wisiało w powietrzu. Chłopaki jakoś tak niespokojnie się zachowywali. Colin coś wspominał o jakimś wyjeździe. Dziwne bo wiem o chwilowym wstrzymaniu wyjazdów za granicę. Sami mi o tym mówili. W sumie to stwierdzili, że oni już jeździć nie będą. Wkręcili w to Remka, faceta który z nimi zaczął ciąg niekończących się nieszczęśliwych zdarzeń. Tego samego, który brał udział w wyścigu na Węgrzech. Poznałam go, bardzo sympatyczny gość. Nie wychyla się, nie cuduje, będzie na pewno godnym zastępcą chłopaków. Okazało się też że jest równie przedsiębiorczy i stworzył swoją siatkę ludzi do wszystkiego, co wiążę się z samochodami. No nic tylko życzyć mu powodzenia. Ja bym pod taką presją nie dała rady pracować.

Adin też tak przemykał przez Podziemie ukradkiem jakby chciał coś przede mną ukryć. Dziewczyny też zauważyły ich podejrzane zachowanie. Troszkę przeczuwałam że to o Rosjan chodzi. Sama dałam do zrozumienia iż ich zniknięcie z powierzchni ziemi nie zniszczyłoby mojego świata a wręcz odwrotnie. I tu chyba był pies pogrzebany... Musieli dokonać morderstwa co czyniło by ich zabójcami, a z tego co mi wiadomo żaden z chłopaków nigdy nie posunął się do takiego czynu. Miałam zamiar wycofać się z tego co powiedziałam. Nie chciałam żeby mieli przeze mnie traumę do końca życia. Odebrania życia drugiemu człowiekowi nie zapomina się nigdy.

Taka okrutna zemsta nie była już potrzebna. Wcześniej gdy nie miałam nikogo kierowały mną inne pobudki, teraz nie chciałam stracić żadnego z członków mojej nowej rodziny ani fundować im koszmarów na resztę życia. Lilce i tak nie pomoże to już w niczym. Pewnie można ukarać ich w jakiś inny sposób. Colin powiedział że Ruscy nie mogą zostać przy życiu bo będą się mścić i nie po to stawałam przed Syndykatem by teraz wszystko odwołać.

Co robić ? Z tej sytuacji chyba nie było dobrego wyjścia. Moje i nie tylko moje rozważania skończyły się dwa dni później. Chłopaki zniknęli na dwa dni, a następnie kiedy wrócili w nich samych zaszła ogromna zmiana. Wiedziałyśmy. Zrobili to. Posprzątali śmieci. Dokonali zemsty w moim imieniu. Zrobili coś, za co nigdy im się nie będę umiała odwdzięczyć. Tym samym przypieczętowaliśmy swój los na zawszę. Byliśmy od teraz nierozerwalnie z sobą złączeni.

ADIN

Mieliśmy robotę do wykonania. Nadeszła chwila z którą przyszło się nam wszystkim zmierzyć. Koniec naszej tak zwanej niewinności. Nie było na co dłużej czekać. Od jakiegoś tygodnia miotaliśmy się po Podziemiu zastanawiając się jak upozorować śmierć Ruskich. A jednocześnie dać wiadomość innym, że z nami się nie pogrywa. Ja byłem kłębkiem kotłujących się myśli. Nie obchodziło mnie za bardzo, że będę musiał komuś strzelić w łeb i ten ktoś w tym momencie będzie na mnie patrzył. Koszmarów też się nie obawiałem. Robiłem to wszystko dla Mili więc wyrzuty sumienia mi nie groziły wcale.

Bałem się jak ona będzie na mnie patrzyła po tym wszystkim. Czy nie zmieni o mnie zdania? Czy gdy odbiorę życie to będę jej godzien? Trapiło mnie to najbardziej. Śmieszne, żeby facet taki jak ja wpadł po uszy w tak krótkim czasie, a teraz siedział i dumał jak jakaś baba nad tym jak to będzie. Co się dziwić, życie bez niej nie miałoby sensu.

Gdy pojawia się w tym samym pomieszczeniu, to czułem jak moje serce przyspiesza, dłonie się pocą i gęba cieszy. Czuję jej zapach i mam ochotę całować jej śliczną szyję. Wziąć we władanie te soczyste usta i zamknąć w ciasnym uścisku. Zakochałem się jak jakiś szczeniak. To dobre uczucie przynależeć do kogoś, być kochanym i kochać. Lubię jak na mnie czeka z obiadkami i opiekuje się mną. Ja za to czuję się jej obrońcą i dumnym posiadaczem tej drobnej kobiety. Czasem myślę że ta potrzeba tworzenia przez nas wszystkich jednej wielkiej rodziny wynika z braku miłości i akceptacji w latach gdy potrzebowaliśmy tego najbardziej. No cóż, dla niej zrobię wszystko. Wprowadziła w życie nas wszystkich chaos i wywróciła je do góry nogami. Tak jak powiedział kiedyś Colin: „Moja siostra jest jak huragan, wpada do pomieszczenia robi zamieszanie a po wszystkim nie wiesz co się właściwie stało". Ale też dzięki niej jesteśmy tu gdzie teraz. Jeszcze jakiś czas temu nie byłoby to możliwe. Co możemy mieć dziś? Dużo swobody działania i mniej niebezpieczeństwa w życiu codziennym. Oczywiście i tak nie wycofujemy się. To nigdy nie będzie miało miejsca, chyba że w plastikowym worku. Poza tym każdy z nas lubi adrenalinę i jak się coś dzieje.

PODZIEMIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz