Rozdział 20

174 16 1
                                    



Iza

No co tu się odpierdala, to jest niesamowite. Uparłam się by zdobyć Adina tak dla sportu i rewelacyjnego seksu, a tu rozgrywa się pierdolona telenowela. Jestem niczym widz na korcie tenisowym. Pyk piłka w prawo, pyk piłka w lewo i mój łeb obraca się raz w tą raz w tamtą stronę. Normalnie cyrk. Nic tylko popcorn prażyć i oglądać. Bogdana unikam jak ognia, bo chodzi z mordem w oczach, jeszcze rykoszetem mi się oberwie.

Adin z Milą to jak bliźnięta syjamskie, razem cały czas, osobno wcale w dodatku z dzióbków sobie piją. Colin odkąd Wiola doznała uszczerbku na swojej kurewskiej dupie chodzi jak zakochany zagubiony szczeniak. Grymas zmartwienia na jego przystojnej gębie aż mnie pognębia. W ogóle wszyscy są jacyś podminowani. Chłopaki robią co do nich należy i tyle nic ponad. Całe szczęście od plot huczy, że jakaś biba ma być, a ja stawiając krzyżyk na Adinie wdrożę swój plan uwodzenia wobec kogoś innego.

Myślę, że moją kolejną ofiarą będzie Seba. Wielki, mrukliwy, nieprzystępny mężczyzna będzie moim największym osiągnięciem. Oczywiście jeżeli da się w ogóle z nim nawiązać jakiś kontakt. Uwielbiam gonić króliczka szczególnie, gdy szybko biega. Być może kobiecie nie wypada, ale ja mam to gdzieś. Na ostatniej imprezie Seba robił za mojego ochroniarza, gdy o coś go pytałam łypał na mnie swoimi ślepiami i powtarzał w kółko bym nie przeginała. I jeszcze coś w stylu, mało ci wrażeń po ostatniej akcji?! Podobało mi się w nim to, że mimo jego ewidentnej niechęci do mojej osoby, nie pozwolił żadnemu "burakowi" zbliżyć się do mnie, gdy tańczyłam. Ma bardzo wysoko rozwinięty instynkt opiekuńczy. W sumie w obyciu też jest nienachalny. Ten wielki facet jest jak skarbiec tajemnic, a ja za wszelką cenę chcę dowiedzieć się, co kryje wnętrze tego skarbca.

Odkąd tu przyjechałam wszyscy traktują mnie jak powietrze, nuda jak chuj. Ja rozumiem, ostatnim razem nie popisałam się szczególnie. Szczerze powiedziawszy żałuję swego zachowania, ale nie przyznam racji nikomu. Taka już jestem. Rodzice i mój brat traktują mnie jak zbędnego członka rodziny. Przedmiot, który przestawiają gdy wystrój im przeszkadza. Dla mojej rodziny jestem niczym ogromny balast, a nie kimś do kogo warto wracać. Powinni mnie kochać nawet jeżeli osoba w tym przypadku ja - kłamie i daje im do wiwatu. Jestem rozpuszczona mówią, ale to nieprawda. Chcę po prostu mieć swojego własnego człowieka, dla którego będę wszystkim. Jestem samotna i przez to ludzie nie postrzegają mnie zbyt dobrze. Robię się nachalna i nieustępliwa, bo nie chcę zostać sama i odrzucona po raz kolejny. Mówią, że tonący brzytwy się chwyta, a ja właśnie boję się, że utonę i nikt nie będzie chciał mnie ratować. Nie chcę znów być na ostatnim miejscu, niekochana, wzgardzona, wyśmiana. Ja po prostu czuję się niepotrzebna nikomu. Przez to odstraszam ludzi od swojej osoby. Nikt mnie nie widzi, a ja tu stoję i czekam, aż ktoś mnie zauważy. Wyszłam z pokoju i udałam się na rekonesans, bo było zbyt cicho. Podziemie zazwyczaj to gwarne miejsce, ale dziś jakieś takie podejrzane. Poszłam więc do warsztatu, tam zawsze są jacyś głupcy, z którymi można postępować według mojego widzimisię.

Jaka była ma radość, gdy zobaczyłam Sebka w rogu pomieszczenia spawającego jakieś łańcuchy. Przełknęłam nerwowo ślinę, przywdziałam swój najbardziej niewinny z uśmiechów i pomachałam do niego. 

- Część niedźwiedziu.

- Co tam Izuniu piekło zamarzło, że zaszczyciłaś mnie swoją obecnością?

 – Nie, szukałam właśnie ciebie. 

- Mój boże, a czego ty ode mnie chcesz? 

- A może powiesz mi co tu tak cicho, czy ktoś umarł?

 – Nie, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. 

– Widzę, że muszę wszystko z ciebie wyciągać, gadatliwy to ty nie jesteś. 

PODZIEMIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz