Rozdział 24

101 12 0
                                    



Podziemie

Po suto zakrapianym wypoczynku jeszcze nie do końca prosperującymi dobrze umysłami zebraliśmy się wszyscy w klubie Podziemia na rozkaz Bogdana. Wieść niosła, że odwiedziło nas SB we własnej osobie. Byliśmy ciekawi co takiego musiało się stać żeby pofatygowali się osobiście. Czegoś nam zabraniają? W jakiś sposób chcą nas poświęcić? Wszyscy wiedzieliśmy, że cokolwiek to jest, już nam się nie podoba.

Bracia i siostry zebraliśmy się tu aby pożegnać nasze dotychczasowe życie - pełne alkoholu, narkotyków i nierządu. Płaczmy nad swym losem wszyscy i uczcijmy to minutą ciszy – wypowiedział Bogdan.

 – Po co ten cyrk? 

- Jurek był. 

- Wiemy.

 - Propozycja rozwiązania naszej chujowej sytuacji padła. 

- Powiesz coś więcej, czy będziesz tak dukał.

 - Chcą wystawić Milę mafii, aby Colin mógł dokonać zemsty, a oni mu zadośćuczynić za krzywdę siostry.

- Czekaj, czekaj... żebyśmy się dobrze zrozumieli. Moja siostra ma stanąć przed syndykatem Braci? Opowiedzieć swoją tragiczną historię, którą Lilii przypłaciła życiem, po to abym ja mógł ubiegać się o prawo do zemsty na jej oprawcach? I oni sobie to rozważą według swojego uznania, po czym wspaniałomyślnie podejmą decyzję jak najlepiej korzystną dla nich, tak?

- Mniej więcej.

 - A co z prawem „życie za życie"? 

- To jest mafia człowieku. Jesteśmy na to za mali. Bratwa jak będzie chciała to nas zlikwiduje i nikt nam nie pomoże . A tak mamy szansę na zadośćuczynienie. 

– Załóżmy, że zgodzimy się na takie rozwiązanie, ale zostaje Pan P. i jego SB. Tutaj również góry nie przeskoczysz. 

- Jurek powiedział, że sami go odjebią. My musimy go skompromitować publicznie dostarczając przy tym dowodów jego winy. Na stręczenie małolat i handel nimi. Jak to ogarniemy będziemy potem dzielić tort na tych co zostaną.

 - Ty wiesz, że Jurek może kręcić i nas na minę wpierdolić? Nie będzie gdzie uciec. Będą napierdalać do nas jak do kaczek.

 – Wiem, ale nie mamy lepszego planu ani wyjścia. To jest najlepszy wariant.

 - To o mnie tu chodzi tak naprawdę. Jeżeli to zapewni nam spokój, zrobię co trzeba.

 - Mila ostatnio nie poszło ci najlepiej. O mało nie padłaś ofiarą kolejnej napaści kochana. 

- Nie musimy tego wałkować na okrągło. Wiem, że nie poszło dobrze. Martwicie się o mnie. Jestem wam za to wdzięczna, ale tu chodzi o wasze życie - mojej rodziny. Dlatego zgadzam się na plan tego całego Jurka. Lepszego nie wymyślimy. Ten daje nam chociaż nadzieję, że jeszcze możemy żyć długo i szczęśliwie.

 - Boję się o was wszystkich bracia, o siebie również. Podejmujemy ryzyko, już postanowione. Po to tu się zebraliśmy, aby głosować kto jest za, a kto przeciw. Tak robiliśmy zawsze odkąd Podziemie istnieje.

- Więc bracia skoro główne osoby tego sporu chcą nas ratować jestem za planem Jurka.

 - Wojtas, Maniek, Seba - co wy na to? 

- Wiadomo przecież, że jesteśmy za.

 - Wiola, Iza, Malwina? 

- My też jesteśmy za, ale dzięki że pytacie. 

- To również wasz dom i należycie do rodziny. – Adin? - Mi się to kurewsko nie podoba, ale skoro moja kobieta chce nas ratować nie mogę jej tego zabronić. Ostrzegam tylko, nie będę niczemu przyglądać się biernie. Jeśli wystąpi realne zagrożenie jej życia lub zdrowia odjebie ich wszystkich po kolei nie patrząc na konsekwencje.

 - Dobrze więc robimy to. 

– Seba, ty najbardziej z nas wszystkich orientujesz się w sprawach brudów ukrywanych przez Pana P., nawiąż może kontakt z tym całym Cieniem. On powinien wiedzieć najwięcej w temacie.

 - Nie wiem, czy to będzie możliwe, ostatnio jak go widziałem to się pobiliśmy. Wykrzyczałem mu w twarz, że przez niego Madzia nie żyje. Wątpię by chciał ze mną gadać.

 – Seba, on był tak samo jak ty udręczony. Dzielicie wspólny ból poniesionej straty osoby, którą kochaliście. To że Pan P. się nią zasłonił nie było waszą winą. Cień tak samo to przeżywa.

- Ale gdyby nie on nadal by żyła, ale równie dobrze mogłaby mieć raka i umrzeć. Wtedy ból nie byłby wcale mniejszy. Trzeba zakopać stare waśnie wielkoludzie. Od twoich działań zależy nasze być albo nie być.

 - Wolałem Iza jak udawałaś głupią. Wtedy byłoby mi łatwiej zignorować, to co mówisz. Teraz będę musiał skonfrontować się z tym sukinkotem.

- Maniek, Wojtas - po waszej stronie jest wymyślić jak pozbyć się Rosjan po udzieleniu nam zgody na ich likwidację. Ma być po cichu i najlepiej z oczywistą wiadomością, że z nami się nie pogrywa. Rodzina przede wszystkim. Włączcie nawet w akcję zaufanych mieszkańców. Oni już tam wiedzą, co te lasy i nory w sobie kryją.

- Wiola i Iza - wy zajmiecie się działalnością propagandową. Trzeba podburzyć Wałbrzyszan przeciwko władzy rządzącej. Pan P. już jakiś czas nie spełnia obietnic wyborczych. Miasto się sypie, potrzeba nowych miejsc pracy, a zasadniczo jakichkolwiek... Potrzeba uczelni wyższych żeby ściągnąć do miasta młodych ludzi. Zresztą same wiecie jak to ogarnąć.

- Adin ty i Colin - zajmiecie się zbrojeniem, macie przecież wtyki na granicach, jest szansa na jakieś gnaty na wszelki wypadek, gdyby w ostatniej chwili wszystko poszło się jebać.

- Mila, ty dziecinko lepiej odpocznij. Czeka cię kurwa mać piekło. Oni nie są zbyt delikatni w sprawach związanych z kobietami. Musisz mieć świadomość, że zostaniesz upokorzona we wszelaki możliwy sposób. Dla nich kobiety nie liczą się wcale. Są rzeczą do rozładowania napięcia. Nie szanują ich w ogóle. Gwałt w Rosji często jest czymś na porządku dziennym, nie widzą w tym nic strasznego.

- Rozumiem, nie będę żądała przeprosin tylko zadośćuczynienia. Życie za Życie. Niczego więcej i niczego mniej. Tu chodzi o sprawiedliwość wobec mojej przyjaciółki. Ja już sobie z tym poradzę. Teraz uważam, że i tak wygrałam. Mam was - wspaniałą rodzinę. Dysfunkcyjną, ale zawsze rodzinę.

- Ładnie powiedziane malutka. Po takim przemówieniu morale mamy wysokie. Teraz nadszedł czas działania. Każdy wie, co ma robić. Jak już ten bajzel ogarniemy, to jedziemy na wakacje. Cisza, spokój i my. Powędkujemy, posiedzimy w lesie.

- Brzmi Boguś jak emerytura, a nie wakacje.

- Pierdolicie, jeszcze będziecie chcieli ze mną posiedzieć przy ognichu. Kiełbaskę opierdolić. Każdy szanujący się przestępca ma swój azyl. Dupy sobie też wezmę dla równowagi psychicznej.

- Dobra namówiłeś nas. Teraz ja się rozmyśliłem, wezmę tylko wasze kobiety. A wy tu sami konia będziecie walić głodni i zaniedbani.

- Ty nie gadaj żeś focha strzelił jak baba.

- Tak właśnie chujki. Poza tym żeby nam interes nie obumarł, to was chyba na Węgry wyślę żeby żaden z was z wprawy nie wyszedł jak spierdalać będziecie.

- Bardzo zabawne Gruby. Ty może z baku upuść trochę, bo jakiś słaby ten twój dowcip.

- Wynocha kurwa i to już!

- Dobra idziemy, po co tak od razu z nerwami?

- Jeżeli ktoś jest na górze, mam nadzieje, że będzie po naszej stronie.

PODZIEMIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz