Rozdział 1

976 17 0
                                    

Słońce wstało, a ja razem z nim. Dzisiaj postanowiłam, że pójdę na zakupy. Jak na mnie to ambitny plan. Do osoby pracowitej jest mi daleko. Choć na co dzień trenuje kickboxing i pracuje jako trener pływania. Więc nie jest ze mną tak źle. Ale mój młodszy brat Ares tak czy tak uważa, że jestem leniwa. On za to jest bardzo pracowity. Ma odziedziczyć biznesy po ojcu, dlatego też przebywa dużo poza domem i się uczy. W tym czasie zawsze spotykam się z Miją. Jest moją najlepszą i zarazem jedyną przyjaciółką.
Dzisiaj jest właśnie ten dzień, kiedy wychodzimy na babski wypad.

12.30 Mija:
I jak gotowa do wyjścia?
Ja:
Daj mi chwilę, już wychodzę!

Ubrałam buty i wyszłam z domu. Dzisiaj była na prawdę słoneczna pogoda więc postanowiłyśmy, że przejdziemy się po winnicy. Uwielbiałam tam spędzać czas jak byłam dzieckiem. Moja rodzina od pokoleń zajmowała się uprawą winorośli i produkcją (obecnie) najlepszego wina w całej Hiszpanii.

Po przechadzce postanowiłyśmy, że pójdziemy na zakupy do nowo otwartego butiku w naszym mieście (Marques de Riscal).

- Ad, dzisiaj jest 8 rocznica śmierci twojej mamy, prawda? - zapytała Mija

- Tak Mi. Odwiedzę ją dzisiaj - odpowiedziałam spoglądając na przyjaciółkę - Masz może pomysł skąd wziąć kwiaty?

- Jasne! Wiedziałam już, że będą ci potrzebne i zrobiłam piękną wiązankę.

No przecież! Zupełnie zapomniałam, że Mija jest florystką. Odkąd pamiętam ma bzika na punkcie kwiatów, ale nie zawsze wychodziło to jej na dobre. Jak miałyśmy 8 lat to włożyła głowę w bukiet róż i zaatakowało ją stado os. Wylądowała w szpitalu i musiała tam być przez 3 dni.

Doszłyśmy do miejsca docelowego. Muszę przyznać, że sklep wyglądał na prestiżowy ale i wpasował się w klimat naszego miasteczka. Widziałam zachwyt na twarzy mojej towarzyszki. Kiedy weszłyśmy do środka, przywitała nas szczupła, rudowłosa kobieta. Emanował od niej spokój i profesjonalizm. Pokazała nam ich nowe kolekcje butów. Były zadziwiająco tanie, zważając na to jak były dobrze wykonane. Potem przeszłyśmy na dział sukien i tam od razu wpadła mi w oko jedna z nich. Była biała, przewiewna, wyszyta różowymi kwiatkami. Leżała na mnie idealnie więc ją kupiłam. Potem ruszyłyśmy do kwiaciarni Mii, abym mogła zanieść mojej mamie kwiaty. Było koło czwartej popołudniu i przez to musiałyśmy się spieszyć, bo dziś wybierałyśmy się na imprezę w klubie.

Na cmentarz poszłam sama, gdyż Mia musiała sie przebrać. Wyjęłam stare kwiaty i włożyłam nowe. Zawiał lekki wiatr, jak na początek lata przystało i w głowie usłyszałam śmiech mojej mamy. Stałam chyba dość długo, gdy poczułam wibracje telefonu.

Mija:

No gdzie ty do cholery jesteś. Ile można czekać?

Spojrzałam na godzinę. O kurwa już 17.30. Stałam ponad godzinę. Dobra czas się zbierać bo inaczej Mia mnie zabije.

Ja:

Biorę taksówkę i jadę. Czekaj na mnie przed domem.

Plan TajnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz