Rozdział 26

470 6 0
                                    

Nick

-To o czym chciałeś porozmawiać?- zaczął mój brat.

-O niej. O Adeline.

-A co z nią jest nie tak?

-Nie chodzi o to, że coś jest z nią nie tak. Posłuchaj mnie. No chyba, że tego też nie umiesz.

-Zamknij się brat i mi nie ubliżaj. Jestem od ciebie młodszy, a jak chyba rozumiem to masz problemy miłosne?

-Tak.

-No wkońcu coś się dzieje. Jak ty nigdy nie miałeś dziewczyny.

-Ty nie lepszy- parsknąłem.

-Mam lepsze doświadczenie, ale już dobra nie będę cię zasmucać. No to konkretnie o co chodzi?

-Stary ja nie wiem co ja mam robić. Nie wiem już nic.

 -Ohoho widzę, że poważne problemy.Ale myślisz, że jesteś odpowiedni? 

 -No właśnie n.. Adeline!-usłyszałem szurnięcie przed pokojem.

 -Taa..k? 

 -Czemu podsłuchujesz? 

 -Nie podsłuchuje mój drogi tylko przyniosłam Ci jedzenie. Powinieneś być wdzięczny, a nie się na mnie wydzierasz!

 -No nie kłóćcie się już, ty stary opanuj głos, a ty nie podsłuchuj.

 -Ale ja kurwa nie pods..- nie zdąrzyła skończyć, bo Vitold jej przerwał.

 -Dobrze już dobrze-zostawiła nam naleśniki i poszła-patrz jak o ciebie dba.

 -Mhm pewnie chciała podsłuchać. Dobrze, że nic takiego nie mówiliśmy. Weź domknij drzwi, żeby znowu jej coś do głowy nie przyszło.

-I jak ty chcesz coś stworzyć jak masz same domysły, chociaż nie powiem, że też nie myślę, że chciała podsłuchać- miał trochę racji- więc co zakochałeś się?

-Nie jestem pewien. Poprostu, gdy ją widzę to coś mną rusza. Jest piękna, mądra, inteligenta i zadziorna. Ma w sobie to coś czego nigdy w życiu nie poczułem.

-Coś jeszcze?

-A co ma być?

-No różne rzeczy śni ci się, staje ci?

-Gościu weź ty kurwa mi nie wchodź w takie prywatne sprawy dobra?

-Jasne jasne. No powiem ci, że ewidentnie widać, że się zakochałeś to warto spróbować. Ale pamętaj, że ona jest porwana i może to wykorzystać. Nigdy nie wiadomo. Ty umiesz rozpoznawać jak ktoś chce cię oszukać i przecież zawsze umiesz rogryźć wszystkie emocje. Niestety nie działa to w drugą stronę. Nikt nigdy nie może zgadnąć co jest w twojej głowie, więc pokaż jej że ci zależy, ale nie tak od razu. Martw się o nią i rób małe ale znaczące rzeczy. Widać, że nie jest głupia i zajarzy. 

-Dzięki stary- szczerze jest młodszy, ale wiele bardziej doświadczony. Nie przyznam mu tego, bo jest moją prawą ręką. Miałby satysfakcje, a ten gnojek tylko tego oczekuje.

-Dobra muszę lecieć. Idę na kolejną randkę i muszę się przygotować.

-Mhm super- odprowadziłem go do drzwi.

-Nara brat. Powodzenia.

-Dzięki. Również, a teraz już spadaj- powiedziałem z uśmiechem. On klepnął mnie w ramię i poszedł do swojego auta. Zamknąłem drzwi wejściowe a za nimi stała Adeline.

-No to o czym rozmawialiście?

-Nie musisz wiedzieć.

-A właśnie, że muszę.

-I co z tym zrobisz?

-Tego nie wiem. Zależy co to było.

-Oj uważaj, bo ta ciekawskość cię kiedyś zgubi.

-No to mów co to było- oczywiście, że nie zamierzałem jej powiedzieć. Założyłe ręcę na piersi i przechyliłem głową lekko w bok.  Zniżyłem się do poziomu jej głowy, że nasze twarzy stykały się nosami.

-Coś bardzo ciekawego, ale i tak się nie dowiesz mała. No może kiedyś- szepnąłem. Była zaskoczona. Odsunąłem głowę i obserwowałem reakcję. Z jednej strony złość, ale z drugiej podniecenie? Nie wiem czy to akurat dobrze odczytałem, ale w większości się nie myliłem.

-A spadaj!-machnęła ręką i poszła do salonu.

Adeline

Japierdole już serio miałam nadzieję, że mnie pocałuje. Nie nie źle się wyraziłam. Myślałam, o to mi chodziło. Pogrywa sobie ze mną, widzę to. Najpierw jakieś tajemnice, potem zaczepki. Jak chce wojne to będzie ją miał. Co z tego, że jest moim porywaczem. Nie zachowuje się tak. Co prawda czasem jest ostry i mówi jakieś dziwne słowa, ale wyjebane w to mam. Nie będę się poddawać jakiemuś gościowi co mnie uwięził. Kim ja niby jestem jeńcem jakimś? No way

-Mój kochany przyjacielu otworzyłbyś balkon? Robi się chłodniej teraz i chciałam wyjść-powiedziałem z uśmiechem. Jak zareaguje?

-Tylko przyjcielu?- zaczął niebezpiecznie blisko podchodzić-nic więcej?

-Stanął ci- postanowiłam powiedzieć wprost co widzę. Nie mogłam tego tak przepuścić.

-Co?-zapytał zdruzgotany i zdziwiony.

-A czego nie rozumiesz? Stanął ci- przechylił głowę w bok i popatrzył na mnie zmieszany. Nie spodziewał się pewnie, że o tym wiem i że powiem mu to o tak.

-I co z tym zrobisz?

-To raczej do ciebie pytanie-zaśmiałam się. On podchodził coraz bliżej.

-Ale to twoja wina, że tak się stało.

-Ah tak? Pewnie pomyślałeś o jakiejś modelce i mnie wykorzystujesz.

-O widzę, że się mądra znalazła. Żadna modelka mnie nie interesuje. Nie ma takiej. No chyba, że ty jesteś. Nie wiem o czymś?- teraz to ja stałam wryta w ziemię- to zamierzasz coś zrobić? Chyba należy mi się rekompensata.

-Nie ma opcji NICOLAS- specjalnie podkreśliłam jego imię. Jak doszło między nami do zbliżenia to normalnie płonął. Widziałam, że stało sie też tak teraz. W jego oczach pojawiła się iskierka. Zaczęłam uciekać przed siebie.

-Masz 5 sekund na ucieczkę!-krzyknął.

Zaczęłam spierdalać przed siebie. Nie znałam tego domu dobrze. Wiedziałam niby co gdzie jest, ale na drugiej górze też wiły się korytarze. Postanowiłam, że to tam się udam. Biegłam przed siebie, ale słyszałam już jego głośne kroki. Nie ucieknę przed nim. Dobiegłam do ślepego zaułka. 

-Nosz kurwa!

-No i co, nie udało ci się- usłyszałam głos i momentalnie się odwróciłam. Widziałam mężczyznę, który wyglądał na bardzo masywnego. Jego barki były ogromne + był bardzo wysoki. Czułam się bardzo mała przy nim.

-Jeszcze nie wszystko skończone.

-Tak sądzisz?- łudziłam się jak głupia. Podchodził do mnie większymi krokami, a ja cofałam się do tyłu. Niestety jak wspomniałam korytarz się tu kończył. Obiłam się o ścianę i wpatrywałam się w jego oczy. Błękitny wzrok mnie przeszywał. Już wiedziałam, że dzisiejszej nocy nie zasnę.

Plan TajnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz