Rozdział 25

356 9 5
                                    

Nick

Nie chciałem jej okłamywać i powiedziałem prawdę. Przecież i tak musiała ją poznać. Przyjęła to w miarę. Siedziałem z nią I uspokajałem. Wiem, że takie rzeczy trzeba przyswoić z czasem. Sam przecież jestem bossem mafi. Ale teraz nie gadamy tu o mnie tylko o NIEJ. Nie mogłem napatrzeć się na nią, na jej oczy i wszystko co należy do niej. Ja nie wiem co się ze mną dzieje. Kurwa dwubiegunowość mam! Raz mówię nie nie mogę z nią być, nic nie czuje, jestem chłodny, a potem co spędzam z nią jeszcze więcej czasu i jak na nią patrzę to kutas mi staje. Co to kobieta ze mną robi.

-----------

Nie mogłem oprzeć się jej urokowi. Najchętniej to teraz bym ją rzucił na to łóżko i zerżnął, ale nie mogę. Co z tego, że robiliśmy to dwa razy skoro ja jestem jej oprawcą, a ona moją ofiarą.

-Nickolas...-powiedziała szeptem wpatrując się we mnie i pocałowała. Oddałem to. Poddałem się już. Moje emocje biorą górę.

Oderwałem się od niej- muszę iść coś zalatwić- w jej oczach zobaczyłem zawiedzenie, ale też wściekłość. Mała się nie poddawała.

-A idź w pierniki!- rzuciła i wstała z moich kolan.

-No nie gniewaj się. Dokończymy później-uśmiechnąłem się szyderczo do niej co ją zmieszało i zawstydziło.

-A co z Misią?

-Jest w salonie. Możesz iść do niej-
Wyszedłem i poszedłem do biura, bo musiałem pogadać z moim bratem. Potrzebuję rady.

*****

-Vitold?

-No co tam brat?

-Przyjedź do mnie. Musimy pogadać.

-Coś się stało?

-Opowiem Ci na miejscu.

-Dobrze się składa, bo wróciłem wczoraj z Las Vegas. Będę za godzinę.

- No tak zapomniałem. Do zobaczenia.

*****
Adeline

Ten dzień już zapowiadał się ciekawie. Jego uśmiech na mnie działał jak nie wiem co. I jeszcze to ,,dokończymy później". Mam się bać? Dobra nie, nie będę zawracać sobie tym głowy. Dawno nie widziałam się z Misią, a króliczki potrzebują uwagi.

Zeszłam szybko po schodach nie zwracając uwagi na wszystkie rzeczy które powiedział mi brunet.

-Misia!- podeszłam uszczęśliwiona do jej klatki. Wypuściłam i zaczęłam głaskał. Rozejrzałam się też czy nikogo nie ma i zaczęłam mówić.

-Wiesz co. Ten twój Pan to jakiś dziwny jest. Raz jest wredny, a raz miły. Najgorsze jest to, że jest taki przystojny. Denerwuje mnie to. Ciężko mi się patrzy w niego oczy i muszę odmówić. O cokolwiek już chodzi. Zapierają mi dech w piersiach. Wiem, że nie możesz nic z tym zrobić i myślę, że ja też. Jestem w końcu porwana. Co ten Chłop ze mną robi!- powiedziałam trochę za głośno. Nie było go, więc myślę że nic nie usłyszał, a jak tak to jestem w dupie.

Wstałam I poszłam do kuchni. Byłam bardzo głodna i postanowiłam zrobić naleśniki. W tym czasie przyszedł ten sam gość co w klubie i Nick go wpuścił. Z tego co pamiętam to ma na imię Vitold. Jest wysokim niebieskookim szatynem. Trochę niższy od mojego bruneta. Też bardzo dobrze zbudowany. Wygląda na młodszego.

-Cześć. My mieliśmy się okazję już poznać no nie?

-Tak.

-W każdym razie miło mi cię poznać.

-Mi ciebie też.

-Jeśli mogę się spytać ile masz lat?

-24

-No to tak jak ja. Już myślałem, że mój 26letni brat se znalazł jakąś małolatę.

-Dobra chodź musimy coś przegadać-powiedział do niego.

Przeszłam spowrotem do jedzenia. Wyciągnęłam składniki, zrobiłam ciasto i usmażyłam. Wyszło mi trochę więcej, więc postanowiłam zjeść swoją porcję i im zanieść. Ja wiem, że to głupie, ale po pierwsze nie chce by się marnowało, a po drugie będę mogła podsłuchać rozmowę ofc. Dałam też jeść Misi.

--------

Wzięłam talerz z naleśnikami i poszłam. Wchodziłam cicho, żeby na początku mnie nie słyszeli. Poszłam długim korytarzem i stanęłam przed drzwiami. Były lekko otwarte. Bingo!

-Stary ja nie wiem co ja mam robić. Nie wiem już nic.

-Ohoho widzę, że poważne problemy.Ale myślisz, że jesteś odpowiedni? 

-No właśnie n.. Adeline!-kurwa nakrył mnie.

-Taa..k?

-Czemu podsłuchujesz?

-Nie podsłuchuje mój drogi tylko przyniosłam Ci jedzenie. Powinieneś być wdzięczny, a nie się na mnie wydzierasz!

-No nie kłóćcie się już, ty stary opanuj głos, a ty nie podsłuchuj.

-Ale ja kurwa nie pods..

-Dobrze już dobrze-zostawiłam im naleśniki i wyszłam. Wkurwili mnie. Oboje tacy sami. Nie domknęłam drzwi, ale teraz się nie zorientowali.

-Patrz jak o ciebie dba.

-Mhm pewnie chciała podsłuchać. Dobrze, że nic takiego nie mówiliśmy. Weź domknij drzwi, żeby znowu jej coś do głowy nie przyszło.

No i chuj z mojego podsłuchiwania. Pobiegłam przed siebie jak najszybciej mogłam. Zdąrzyłam schować się za rogiem I usłyszałam zamykanie drzwi.

Plan TajnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz