Rozdział 29

260 7 1
                                    

Po ubraniu się i zrobieniu odpowiedniego makijażu zeszłam na dół. W kuchni stał już Nicolas ze zrobioną przez siebie jajecznicą. Popatrzył się na mnie i uśmiechnął.

-Ale mam piękną dziewczynę.

-Dopiero teraz się zorientowałeś? Chyba trzeba ci załatwić nowe oczy- odpowiedziałam szybko. Brunet podszedł do mnie i wsadził mnie sobie na ręce- ejejej co ty robisz!- Nic nie odpowiedział. Posadził mnie na stole i zaczął całować. Czułam jaki jest rozpalony. Zachowuje się jak jakiś nastolatek. Najpierw mi mówi, że musimy się szykować, a potem zaczyna się przystawiać.

-Kotku...sam powiedziałeś że potem- powiedziałam mu jak udało mi się oderwać.

-Kotku? No wkońcu. Czekałem na to tyle czasu.

-Szczerze to dziwne. Porwałeś mnie, a teraz jesteśmy co, razem?

-Ja wiem, ale ja nie mogę nic z tym zrobić. Chyba się zakochuje.

-Ja też..- pocałowałam go w czoło i zeszłam ze stołu- to co? Dostane to jedzenie?

-Oczywiście. Dla ciebie wszystko.

Poszłam do Misi. On zastawił nam dwa talerze i zjedliśmy. Zdziwiło mnie to, że tak dobrze gotuje, ale się cieszę, bo mi nie zawsze idzie.

-Jak mam się ubrać na tą imprezę?-zapytałam.

-Normalnie, jak na codzień.

-Mhm. Wiesz co ubiorę się tak, żeby tym laskom szczęki opadły.

-No nawet teraz nie miałyby z tobą szans, ale jak tam chcesz. Tylko, żeby jakies fagasy się nie przyczepiły, bo nie wiem czy wiesz, ale tam nie będą tylko moi ludzie.

-Dobrze to lecę.

Wzięłam sobie jeansowe krótkie spodenki i biały top. Włosy lekko zakręciłam i poprawiłam rzęsy mascarą. Nicolas stwierdził, że ubierze się tak samo jak ja. Długie jeansowe spodnie i biała przewiewna koszulka. Wyglądaliśmy razem słodko. Dosięgałam mu do ramion. No cóż bywa i tak.

Wyszliśmy z domu po 2 godzinach od naszego śniadania, a dojechaliśmy po 30minutach. Było około 15.

-Pojedziemy jeszcze do mojego biura okej?

-Jasne.

Podjechaliśmy pod wielki, przeszklony wierzowiec.

-Jest cały twój?

-Tak. Jest cały mój tak jak ty- na to skrzywiłam się- no co nie podoba ci się?

-Wiesz co nie mów tak do mnie, bo się zesram z cringu.

-Nawet z moich ust nie brzmiało lepiej?

-Może trochę. Dobra idź.

No i poszedł. Nudziło mi się, bo nie wracał już 10 minut. Zaczęłam przeglądać co ma w schowku. Były jakieś tik-taki, chusteczki, ulotki i prezerwatywy. Po co mu je co? Ruchał się z jakimiś dziwkami na boku? Na pewno go o to zapytam, ale wezmę je. Może mi się przydadzą jak będziemy w domu, a jemu napewno nie. Niech nawet o tym nie myśli.

-Wróciłem!- poskoczyłam aż na siedzeniu- przepraszam kochanie że tak długo, ale musiałem zostać. Nie miałem jak zadzwonić. Przyszedł nowy partner biznesowy i musiałem z nim pogadać.

-Po pierwsze to jakbyś oddał mi mój telefon to byśmy się poruzmiewali i bym się nie nudziła, po drugie zasnęłam, więc nawet tego nie odczułam, a po trzecie najważniejsze co to kurwa jest! Zabierasz jakieś dziwki do siebie?- pokazałam mu w tym momencie to co znalazłam.

-Już wzięłaś? Cieszę się, że masz je przy sobie, bo może nawet je dzisiaj wykorzystamy i nie. Mówiłem ci, że brzydzę burdelami i wszystkim co jest z tym związane. Nie wierzysz mi?

Plan TajnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz