Rozdział 23

297 7 0
                                    

Czułam coś miękkiego pod sobą i ciepło. Było mi bardzo gorąco. Skąd on miał grzejnik w piwnicy? Otworzyłam powoli oczy bojąc się tego co zobaczę.
Nic się nie stało? Leżałam na łóżku, ale nie swoim. Zaczęłam się rozglądać w prawo. Było bardzo podobnie jak u mnie. Potem w lewo i zauważyłam jego. Nickolas leżał obok mnie trzymając mnie w talii pod kołdrą i spał. Jak ja tego nie poczułam? Bardzo dobre pytanie.

-Co...o się stało?- spytałam jakbym czuła, że czuwa.

-Zemdlałaś, potem miałaś koszmary, darłaś się na cały dom i jak do ciebie przyszedłem to coś majaczyłaś i zwymiotowałaś na swoje łóżko. Niestety materac nie wysycha od razu i musiałem cię gdzieś przenocować- jakby się opanował i wziął rękę.

- Japierdole zwymiotowałam? Ale wstyd. Nie mogłeś mnie zostawić w salonie?

-Nie. Zanim coś powiesz spałaś ostatnio na ławce i nie chciałem, żebyś mi jeszcze stękała, że się kręgosłup boli-powiedział.

-Dziękuję.

-Za co teraz?

-Że mnie tam nie przywiązałeś.

-Cały czas mogę to zrobić- na te słowa całą się spięłam. Widział to.

-Ale trzyman tam tylko ludzi których nienawidzę, a ciebie znoszę. No chyba, że tak ci zależy na uciekaniu, wkurzaniu mnie i testowaniu moich granic.

-Nie. Myślę, że aż tak mi tak na tym nie zależy.

-To dobrze-zaśmiał się lekko- lepiej odpoczywaj, a ja pójdę zrobić coś do jedzenia. Nie wiem czemu ale wymiotowałaś. Co jadłaś?

-A co martwisz się?

-Odpowiedź poprostu.

-Zjadłam całą paczkę moich ulubionych płatków i popijałam arizoną.

-Rozumiem- porpstu wyszedł. Nie powiedziałam mu, że wypiłam trochę alkoholu. Nie byłam wstawiona, bo nie wypiłam dużo, ale jednak. Sama się zdziwiłam. Bardzo dobrze tolerowałam alkohol, więc musiało w nim być coś złego.

Dość długo go nie było i w tym czasie zdąrzyłam poukładać dobie wszystko w głowie i wstać.  Nie udało mi się wyjść z pokoju, bo tej palant zakluczył drzwi.

-Odkluczysz drzwi? Chce się umyć!

-Użyj mojej łazienki- No zajebiście jeszcze może miał kamery poustawiane. No nic mi i tak nie zostało. Wzięłam szybko prysznic i się ogarnęłam. Nie miałam się w co ubrać, bo te ciuchy nie były w stanie do noszenia. Owinęłam się szczelnie ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Przemknęłam obok mężczyzny, który swoją drogą  zdąrzył wrócić.

-Zamknięte.

-Nie mam się w co ubrać mógłbyś mnie wypuścić?

-Jak dla mnie to nie musisz się ubierać-powiedział z uśmiechem. Odpowiedziałam mu swoim zabujczym wzrokiem. O dziwo podziałało.

-Masz-podał mi bieliznę i swoją koszulkę, która sięgała mi do połowy ud. Przebrałam się w łazience i przyszłam na ,,śniadanie". Jadłam powoli, ale wszystko pozostało wchłonięte.

-A teraz powiedź prawdę.

-Jaką?

-Co piłaś.

-Arizonę.

-I?

-I tak wiesz.

-Chce to usłyszeć od ciebie.

-Alkohol.

-No właśnie i czemu mi nie powiedziałaś?

-Po co byś się na mnie więcej denerwował? Mam tego dosyć.

-Muszę wiedzieć wszystko, żeby Ci pomóc czy tego chcesz czy nie.

-Mhm-miałam już go dość- teraz się przejmujesz niby?

-Nie chce poprostu mieć kolejnych problemów na głowie- wstał, wziął naczynia i wyszedł- odpoczywaj!

Jak kazał tak zrobiłam. Położyłam się spowrotem i momentalnie zasnęłam. Miałam okropny koszmar. Byłam przywiązana w tej jebanej piwnicy. Miałam na sobie to w czym zasnęłam na szczęście. To było tak prawdziwe, bo okrutnie bolały mnie ręce. Przede mną stał jakiś zamaskowany mężczyzna. Trzymał w ręku jakieś dziwne użądzenia i nóż. Na komodzie leżały przeróżne narzędzia.

-Cii- powiedział łagodny głos- jest tutaj, nie bój się-otworzyłam lekko oczy i ukazł mi się brunet. Był wpatrzony swoimi błękitnymi oczami w moje zielone.

-Co się dzieje?- dodał zaraz.

-Miałam kolejny koszmar.

-Nie wierzę, że to wszystko tylko przez to, że zabrałem cię do piwnicy.

-Nie chce o tym mówić.

-Adeline ja wiem, że nie uśmiecha ci się to, ale chce ci pomóc. PROSZĘ- on powiedział to słowo? Serio. Nie mogłam uwierzyć. Może nadal byłam w śnie a to co niby miało mi się śnić to prawda.

-Ejej nie odlatuj mi tu teraz- jego głos jakby mnie odświeżył.

-Ehhh. Czyli muszę powiedzieć?- w odpowiedzi dostałam kiwnięcie głową-Mam traumę z dzieciństwa. Pewnie wiesz, że moją matkę zabito. Mnie w tym czasie porwano. Miałam jakieś 15 lat.

-Od tego masz bliznę na udzie?

-No po tym co robiliśmy to już zdąrzyłeś zauważyć?... Tak. Nie zrobili mi czegoś bardzo złego, ani nie zgwałcili mnie nigdy. Tylko przetrzymywali na takich właśnie łańcuchach, żeby moje nogi nie wytrzymywały. Raz zaczęłam się wyrywać, gdy mnie ściągnęli i jeden z nich zrobił mi szramę. Zostałam przez kogoś uwolniona. Nadal nie wiem kto był tajemniczym wybawcą, ale zostałam dostarczona do mojego ojca od razu. Jestem do teraz bardzo wdzięczna. Nie wiem co by się stało, gdybym tam została- widziałam poddenerwowanie w jego oczach i jak zacisnęła mu się szczęka w jescze bardziej prostą linię.

Odezwał się w końcu po jakiejś chwili -Rozumiem. Mogę powiedzieć ci teraz ja. Przepraszam- czy ja dobrze słyszę?

-Nie jesteś zły?

-Na co?

-Na to, że się wydzieram i robię ci problem?

-O to się nie martw. To przecież nie twoja wina. Nie masz wpływu na to co ci się przytrafiło i sny.

Plan TajnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz