Rozdział 34

160 5 2
                                    

Adeline

To już dziś. Zadzwoniłam do niego jeszcze wczoraj, by upewnić się czy ma czas i potwierdzić, że Nickolas jest w domu. Umówiliśmy się na 13. Była to dobra godzina, bo jakbym zaproponowała 16 to mogłoby się wydać to dziwne. Ktoś cię uderzył, a tobie się nie śpieszy o pomoc. Dziwnie by to wyglądało nie powiem. Ważne, że Vitold niczego nie podejrzewa.

-Gotowa?- spytał Nickolas. Miał na sobie krótkie czarne spodnie i białą koszulę. Wyglądał tak przystojnie że japierdole. Ja miałam niebieskie jeansowe spodenki z białą koronką na końcach i białą bluzkę.

-Tak. Chyba tak- była już 11 albo dopiero? Jeszcze 2 godziny ale i tak sie boję, chociaż i tak jak przyjedzie to nie mamy jakiegoś większego planu tylko powitać go ,,urodzinowo". Uwielbiałam bawić się w dekorowanie i takie tam rzeczy, ale z Miją było mi raźniej. Ona jest szalona i rozrywkowa. Ja za to mogę się określić jako agresywna, ale bardziej spokojna apropo imprezowania. Byłyśmy kontrastem. Tak też się czułam z Nickolasem, tylko z nim było trochę inaczej. Bo on jest rozsądny, jak trzeba spokojny, czuły, ale też zboczony i ma chore fantazje.

-Halo. Słyszysz mnie kotku?

-Ah już słucham. Przepraszam zamyśliłam się- na to pocałował mnie w czoło.

-Nic się nie stało. Nie stój już tak przed lustrem i chodź usiądź. Ja muszę coś załatwić w firmie, ale spokojnie nie powinno mi to zająć jakoś długo- podszedł do łóżka, usiadł i poklepał miejsce obok siebie. Stwierdziłam, że na odstresownie zrobię coś czego nigdy nie robiłam, ale poczekam aż on się zajmie żeby był zaskoczony. Minęło 10 minut siedzenia w ciszy. On wydaje się tak zapatrzony w pracę, że nie zorientował się jak wstałam. Idealnie. Podeszłam bliżej do niego wzięłam laptopa i położyłam obok niego. Było to takie śmieszne, bo nie wiedział co się dzieje. Usiadłam na nim okrakiem, nogi owinęłam wokoło pasa i się przytuliłam najbardziej jak mogę.

-Już możesz pracować dalej-chwyciłam jedną ręką laptopa by potwierdzić swoje słowa.

-Nie wiem czy uda mi się skupić, ale musimy robić tak częściej- objął mnie spowrotem ramionami i wrócił do pracy. Przesuwałam się lekko tyłkiem ocierając o jego przyrodzenie na co ten zaczął ciężej oddychać, ale po chwili przestawałam i tak w kółko. Nie podobało mu się to. Czasem przygryzał płatek mojego ucha, ale nic innego nie mógł zrobić, bo musiał się skupić na pracy.

Została jeszcze jedna, ostatnia godzina do przybycia Vitolda. Wiedziałam, że jest możliwość na to, że przybędzie wcześniej więc dobrze zrobiliśmy przygotowując wszystko rano. No dobra nie wszystko, bo jedzenie trzeba było wyjąć z lodówki, ale wszystko inne było gotowe.

-ding-

-Co to było?-spytałam.

-Spokojnie to dźwięk mojego telefonu.

-Jak ty zawsze wyciszasz jak idziesz pracować.

-Tak, ale nie chciałbym by mój brat coś napisał, a nas to ominie. Widzę jak się stresujesz. Kochanie naprawdę to nic takiego. Pomyśl sobie, że normalna impreza urodzinowa. Przecież i tak nie ogrywamy żadnego teatrzyku.

-To akurat racja- jak on mi to uświadomił to faktycznie przestałam się stresować- dobra a kto naisał?

-Sprawdź.

-Serio? Mogę?

-No jasne jeteś moją kobietą.

-Oki- wzięłam telefon do ręki i ekran sam się włączył.

-165071-powiedział przelatując wzrokiem po mojej twarzy.

-Dziekuję-odpowiedziałam szybko. Jak już mogłam wiedzieć, bo aż taka głupia nie jestem to hasło do telefonu. No Adeline kto by się spodziewał nie. Wpisałam i faktycznie działa. Patrzę w wiadomości i uwaga Vitold coś napisał ale nie tylko on, bo wiadomość była też od osoby zapisanej ,,Val"- Vitold napisał tylko że siostra coś od niego chce.

Plan TajnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz