Rozdział 26

45 2 0
                                    

*** 

Kiedy wyciągam pizzę z pieca dociera do mnie dźwięk kroków stawianych przez nikogo innego jak samego Christiana. Przenoszę na niego na moment spojrzenie i uważnie przyglądam mu się. Jego strój zdecydowanie różni się od tego co przeważnie nosi na co dzień. Czarne dresy i tego samego koloru koszulka wygląda na nim równie dobrze co garnitury. Zastanawia mnie to, jakim cudem wszystko co ubierze wygląda na nim dobrze. Ja przeważnie w dresach wyglądam jak osoba potrzebująca, a nie co najmniej gwiazda wyjęta żywcem z okładki magazynu modowo –sportowego. Chyba niestety takie jest życie. Pan Bóg ma swoich ulubieńców.

—Zaraz ci ta pizza wyleci z rąk. —na jego przytyk od razu odrywam swoje spojrzenie od jego szerokie klatki piersiowej ładnie podkreślonej przez za dużą na mnie koszulkę. Na nim wygląda na dopasowaną, a nie luźną.

—Cóż podziwiałam twoją szkarłatność. —rzucam do niego uśmiechając się słodko i lekko zdrętwiałymi dłońmi odkładam pizzę na deskę na blacie. Podnoszę ją za papier do pieczenia po czym odkładam formę, na której się piekła. Układam pizzę z powrotem na desce, a formę zabieram i wkładam do zlewu zalewając ją od razu zimną wodą. Wracam do mojej pizzy, którą zaczynam przekrawać specjalnym nożem.

—Moją szkarłatność mówisz?

—Tak, zdecydowanie tak. —odpowiadam mu po czym przynoszę do stołu na eleganckiej desce pokrojoną pizzę. —Napijesz się czegoś? Wodę, wino, sok, herbatę?

—Napiłbym się wina, ale musiałbym zostać tutaj na noc. —łapie z nim długi kontakt wzrokowy, w którym oboje nie dajemy za wygraną i z coraz większą mocą wgapiamy się sobie w oczy.

—W tym wypadku muszę zaproponować ci wodę.

—Nie chciałabyś, aby został na noc?

—Nie wiem? Chciałabym?

—Zdecydowanie byś chciała. —wzruszam niewinnie ramionami i wracam do kuchni. Z szafki wyciągam mój ulubiony kieliszek do wina.

—Ja z chęcią się jednak wina napiję.

—Czy to jest swego rodzaju prowokacja?

—Ależ skąd? Po prostu mam ochotę napić się wina.

—A ja mam ochotę na coś innego. —obracam się za moje ramię i przez chwile wpatruję się w jego ciemniejące z każdą chwilą coraz bardziej oczy.

—Na co masz więc ochotę Christianie?

—Napiłbym się whiskey. Masz dobrą whiskey?

—Zatem nalać ci do szklanki whiskey Christianie?

—Jeśli tylko ty się jej ze mną napijesz. —odpowiada mi, a ja przełykam ślinę po czym obracam się z powrotem do szafek. Cały czas na sobie wyczuwam jego spojrzenie. Staram się jednak jak najbardziej tylko mogę nie zwracać na nie szczególnie dużo uwagi. Odkładam kieliszek z winem na blat po czym z szafki wyciągam dwie szklanki do whiskey.

—Chciałbyś lodu do tego?

—Tak. —odpowiada po dłuższej chwili napiętym od emocji głosem. Podchodzę więc do lodówki i przykładam najpierw jedną szklankę do specjalnego otworu na lód, potem drugą dla mnie. Wracam z nimi na stół i kładę jedną przed swoim talerzem, a drugą podaję w ręce Christiana.

Następnie odchodzę od stołu i ruszam do mojego barku. Przyglądam się jego zawartości. Trwa to dłuższą chwilę. W tym czasie przy moim boku pojawia się brunet, który nachyla się bliżej mojego ucha.

—Czyżbyś miała problem z wyborem Saro?

—Tak. Zastanawiam się pomiędzy Danielsem a Jim Beamem.

In the deep of light #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz