Rozdział 32

26 1 0
                                    

*** 

—Sara, ale czy ten pomysł jest odpowiedni? —dopytuję po raz kolejny Paul. Mam ochotę przewrócić na niego oczami, ponieważ od ponad dwóch godzin rozmawiam z nim i z Eleną, która wróciła z macierzyńskiego na temat kolejnych działań kancelarii. Jako iż ciągle mam na oku grupkę studentów chcę wrzucić ich jeszcze głębiej w lasy, aby przetestować ich. W końcu nigdy nie wiadomo kto z nich jest moim przyjacielem, a kto wrogiem.

—Tak. Dlaczego oboje nie wierzycie w moje pomysły? Mam was zwolnić?

—Po prostu nie wiem czy do końca to ma sens. Skoro oni są nowi i jeszcze niedoświadczeni, skąd mogą znać i wiedzieć wszystko?

—Paul, jeśli tak bardzo ci ich szkoda mogę sprawić, abyś pilnował ich i uczył. Będziesz ich opiekunem.

—Czy ja wyglądam jak opiekunka? Nie. Niech się twoja sekretarka tym zajmie.

—Nie jestem jej sekretarką idioto tylko asystentką. —rzuca oburzona Olive, która poprawia swoje rude włosy i zakłada je za uszy w nerwowym geście. —Poza tym ostatnio mówiłeś, że się nudzisz. Proszę bardzo masz robotę.

—Powinnaś się poważnie zastanowić nad zwolnieniem jej. Skoro podsłuchuję naszą rozmowę to i pewnie twoje prywatne również.

Olive patrzy z taką złością na Paula, że gdyby mogła dosłownie udusiłaby go mocną swojego spojrzenia. Nie dziwię jej się wcale, ja czasem również mam ochotę go zabić i naprawdę nie miałabym żadnych wyrzutów sumienia. Paul jest dobrym pracownikiem, ale strasznie irytującym człowiekiem. Choć nie powiem, niekiedy da się z nim dogadać.

—Masz coś nam jeszcze do powiedzenia Paul? Jak nie to zajmij się swoją robotą inaczej ty ją stracisz, a nie moja prawa ręką. A ty Olive nie podsłuchuj i również wracaj do pracy.

—Nie podsłuchiwałam. Przechodziłam obok i usłyszałam, jak ten, ten nadęty facet zaniża moje umiejętności.

—W porządku. Paul w ramach rekompensaty dostanie studentów pod opiekę. —Olive uśmiecha się zwycięsko do Paula, który piorunuję ją swoim spojrzeniem. —Nie ciesz się zbytnio Olive będziecie pracować razem. A teraz nie chcę słyszeć ani słowa. Do widzenia Olive.

—Ale.

—Do widzenia. —powtarzam głośno, na co otrzymuję pełne zirytowania spojrzenie mojej asystentki. Cóż oboje mi podpadli. —Wracając do mojego pomysłu, jest on świetny i rodzice go również zatwierdzili, więc radzę wam wziąć się w garść. Czas tyka. A ty Paul weźmiesz pod skrzydła naszych podopiecznych. Na pewno praca z tobą im się spodoba. A teraz was również żegnam mam w ciul pracy.

—Ale to niedorzeczne!

—Żegnam.

Elena z uśmiechem na ustach macha mi na do widzenia więc uśmiecham się do niej i przenoszę swoje spojrzenie na zirytowanego Paula, który gapi się na mnie, jakby co najmniej uśmierciła jego ukochaną złotą rybkę.

—Nie możesz mi tego zrobić.

—Wiesz, że nie robię tego całkiem po złości. Po prostu tobie ufam najbardziej z całego zespołu i wiem, że mnie nie wychujasz.

—Skąd ta wiara we mnie?

—Mimo, że jesteś irytującym robakiem to jakoś obdarzyłam cię pozytywnymi uczuciami.

—Tak pochwała od piekielnej szefowej, wobec tego zrobię wszystko, żeby tego nie spierdolić.

—Cieszy mnie to niezmiernie, a teraz wypad z mojego gabinetu i zabieraj się do roboty. Papierki się same nie wypełnią.

In the deep of light #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz