***
Dźwięk dzwonka unosi się w mojej głowie niczym walenie dzwonów kościelnych. Zakrywam głowę mocniej kołdrą, ale to nie poprawia mojej sytuacji. Mam wrażenie, że walenie jest jeszcze głośniejsze. Moja głowa pulsuję od nadmiaru alkoholu oraz wczorajszych wydarzeń. Uprawiałam seks z bratem mojego najlepszego przyjaciela!
Kiedy te słowa do mnie docierają zdzieram z głowy kołdrę i spoglądam na drugą cześć łóżka, która jest całkowicie pusta. Wyciągam w jej stronę dłoń, chłód zimnej pościeli przechodzi przez całe moje ciało. Wciskam rękę z powrotem po kołdrę i rozglądam się po wnętrzu. Dostrzegam w końcu mój dzwoniący telefon wskazujący godzinę siódmą rano. Cholera jasna muszę się zebrać do pracy.
Pies.
Cholera jasna mój biedny pies. Zrywam się z łóżka wstając na równe nogi, moje nagie ciało przecinają zimne dreszcze, ale nie zwracam na to uwagi. W pośpiechu sięgam po pierwszą lepszą rzecz jaka wpada mi w ręce i jest to duża zielona męska koszulka. Wkładam ją na swoje ciało, a później zaczynam poszukiwać mojej bielizny, której nigdzie nie dostrzegam. Zabieram z szafki nocnej mój telefon i biegiem wychodzę z sypialni.
Jestem tak bardzo zaabsorbowana swoimi myślami, że nie dostrzegam momentu, w którym wpadam na twardą klatkę piersiową Christiana. Unoszę swoją głowę do góry i wpatruję się przez chwile w zadowolone oczy bruneta. Christian uśmiecha się do mnie bezczelnie, a ja mam ochotę na niego nakrzyczeć, żeby mnie puścił, ale nie jestem w stanie tego zrobić. Moją głowę zaczynają zalewać wspomnienia naszej wspólnej nocy. W końcu jednak się opamiętuję i odrywam się od jego ciała.
—Widziałeś moją torebkę? Bieliznę albo cokolwiek? —pytam go mając nadzieję, że szybko uraczy mnie odpowiedzią. Tak się jednak nie dzieję mężczyzna zjeżdża swoim przenikliwym zielonym spojrzeniem na moje ciało, jakby sądził, że będę stać przed nim całkowicie naga. Tak w zasadzie i jest, bo jedynie mam na sobie jego koszulkę, która zakrywa moje kobiece miejsca.
—Fajna koszulka. —odpowiada mi na co ja przewracam oczami i lekceważąc jego komentarz ponownie zagaduję.
—Muszę wrócić do domu, gdzie są moje rzeczy?
—Ostatnio widziałem je na podłodze w salonie, ale co się z nimi stało później to kto by to wiedział.
—To nie jest czas na żarciki durniu!
Christian parska bezczelnym śmiechem i mija mnie, a ja w szoku pozostaję w tym samym miejscu przez kilka chwil. Kiedy moje pierwsze zdziwienie mija odwracam się do niego napięcie i zaczynam za nim iść.
—Co ty sobie wyobrażasz?!
—Zjedź siadanie jesteś strasznie nieznośna o poranku. Sądziłem, że po dobrym seksie będziesz bardziej wyluzowana.
Zamykam na moment oczy, nozdrza mi falują od nagłego i soczystego wciągnięcia powietrza. Kiedy otwieram oczy mam ochotę się dosłownie rzucić na niego. Chwytam pierwszą lepszą rzecz, która wpadnie mi w ręce okazuję się nią być niestety tylko poduszka i z całej siły rzucam nią w jego głowę. Poduszka z małą mocą odbija się od jego głowy na co z ust Christiana wydobywa się jedynie głośne parsknięcie śmiechem.
—Co cię kurwa bawi?
—Zabrałem do siebie Marvela o poranku, gdybyś tak na mnie nie wrzeszczała zauważyłabyś go obok swoich nóg. —po jego słowach spoglądam pod swoje nogi i rzeczywiście dostrzegam tam swojego psa. Momentalnie się uśmiecham i kucam na ziemi głaskając go i przytulając do siebie.
—Moje maleństwo kochane. Cześć, tak witaj, witaj. Wiem, że za mną się stęskniłeś. Wiem, tak.
Przytulam i witam się z Marvelem przez jeszcze jakiś czas. Przerywa je jednak znaczące chrząknięcie mężczyzny. Przenoszę z psa swoje spojrzenie na niego i dostrzegam jak głową wskazuję mi na talerz, na którym znajdują się tosty francuskie z truskawkami.

CZYTASZ
In the deep of light #2
RomancePo półtora roku Sara Williams powraca silniejsza, pełna nowej energii i wiary w lepsze jutro. Rozstanie z Nathanem Carterem przyniosło jej upragniony spokój, ale czy na zawsze? Gdy w jej życiu pojawia się ktoś z przeszłości, Sara staje przed trudnym...