"Odciąłem skrzydła wielu aniołom i tylko jednego żałowałem - mojej córki.
Od samego poranka, nad tym dniem wisiało ciemne widmo, zwiastujące katastrofę, a właściwie katastrofy. Począwszy od dowiedzenia się przeze mnie o występkach Eliota.
Kilka lat wcześniej, gdy przyszedł do mnie z prośbą o pomoc, zgodziłem się. Pozwoliłem na to, żeby jego nieślubny syn, przyjął nasze rodzinne nazwisko i zobowiązałem się do zapewnienia mu godnego życia. W zamian za to, Eliot miał nie utrzymywać z nim kontaktu ani z jego matką, która od ich pierwszego spotkania, buntowała go przeciwko rodzinie.
Złamał daną mi przysięgę i znowu zaczął spotykać się z Marisol, która zdołała zamącić mu ponownie w głowie i manipulowała moim bratem, jak marną kukiełką.
Pewnie ograniczyłbym się do zwykłej rozmowy i przemówił mu do rozsądku, jak już raz zrobiłem to przed laty, ale tym razem za dużo znajdowało się na szali. Marisol, zdołała przekonać Eliota, że to ich syn powinien stać się przyszłą głową rodziny Crawford, a żeby to osiągnąć, musieli usunąć przeszkodę, która stała im na drodze. Elizę.
Eliot spiskował przeciwko mojemu jedynemu dziecku. Planował jak się jej pozbyć, nie ściągając przy tym na siebie podejrzeń. Chciał zabić moją córkę! Jedyne co zostało mi po Lillian. Pragnął mi odebrać ostatni promyk nadziei, który wciąż tlił się w moim życiu. Nie mogłem tego tolerować. Dlatego po skonsultowaniu się z Emanuelem, podjąłem decyzję, która łamała mi serce, jednak wiedziałem, że jest konieczna, aby zapewnić El bezpieczeństwo.
Nie miała się dowiedzieć. Uwielbiała Eliota. Był od niej jedynie pięć lat starszy i mieli wspólny język. Był jej ulubionym wujkiem, a on pragnął potajemnie jej śmierci.
Gdy pociągnąłem za spust, patrząc bratu w oczy, ledwie trzymające się w ryzach, odłamki mojego zimnego serca, zadrżały. Był moim małym bratem. Wciąż pamiętałem, jak dopiero uczył się wymawiać pierwsze słowa i stawiać pierwsze kroki. Świadomość, że miałem odebrać mu życie, niemiłosiernie bolała. Mimo to, udawałem, że mnie to nie rusza, a nawet raduję się tym, że mogłem to zrobić.
Wiedziałem, że matka nigdy mi tego nie wybaczy, ale musiałem wybrać. A dla mnie nic nie liczyło się bardziej od mojej córki.
Niestety, Eliza wszystko widziała. Kazałem Julianowi odprowadzić ją do jej pokoju, ale moja temperamentna córka, nie słuchała. Była na mnie wściekła za to, co zrobiłem. Za moją bezczelną postawę, z pomocą której udawałem, że śmierć brata wcale mnie nie obeszła. Nie chciałem jej jednak wyprowadzać z błędu i zburzyć obrazu Eliota, który istniał w jej głowie. Kochała go jako wujka i nie chciałem, aby to uległo zmianie. Nawet jeśli Eliot był w rzeczywistości jej wrogiem. Dlatego pozwoliłem, aby wyżywała się na mnie.
W złości powiedziała, że Lillian znienawidziłaby mnie za to, co zrobiłem, tak jak ona w tej chwili. Zabolało mnie to stwierdzenie, głównie dlatego, że moja córka miała rację. Lillian nie wybaczyłaby mi, gdyby wiedziała o tym co zrobiłem. Nie pozwoliłaby oglądać Elizie potwora, którym stałem się po jej śmierci.
Nie panowałem nad sobą. Miałem zszargane nerwy i byłem wściekły na samego siebie. Nazwałem ją problemem, z którym zostawiła mnie moja zmarła żona, choć nie myślałem w taki sposób. Jak mógłbym? Eliza była moim oczkiem w głowie, choć kompletnie nie szło mi pokazywanie tego we właściwy sposób.
Pokłóciliśmy się. Wyrwała pistolet ochroniarzowi i wymierzyła nim we mnie. Nie wiem dlaczego podpuszczałem ją, aby nacisnęła na spust. W jednej chwili, lufa pistoletu znalazła się przy jej krtani, a ja nigdy nie byłem bardziej przerażony w całym swoim życiu.
CZYTASZ
Femme Fatale: Drugie rozdanie | #2
RomanceByliśmy zbyt zepsuci by pozwolić sobie nawzajem odejść i zbyt dumni by przyznać, że do siebie należymy. Pół roku... Dokładnie tyle minęło od kiedy Eliza Crawford zostawiła w Miami kawałek swojego serca i wróciła do Los Angeles - miasta, które przek...