Rozdział 11

206 10 14
                                    

- Chciałam się tylko zobaczyć z moim narzeczonym. Stęskniłam się, kochanie.

Stałam w miejscu. Moje stopy, jakby przyrosły do ziemi. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Narzeczona? Dopiero co prawił morały o tym, że chce mnie odzyskać, a teraz dowiadywałam się, że w jego życiu była kobieta, z którą miał stanąć na ślubnym kobiercu?

Czułam, że moje serce chce się rozpaść na milion kawałków, ale ze wszystkich sił jakie w sobie posiadałam, nie pozwoliłam na to. Gabriel Ainsworth, nie miał nade mną żadnej władzy. Powtarzałam jak mantrę w myślach, w nadziei na to, że w końcu owa myśl stanie się rzeczywistością.

Zrobiłam to co zawsze, kiedy chciałam pozbyć się tego nieznośnego bólu, który przyprawiał mnie o wrażenie, jakby zaraz miała eksplodować mi czaszka. Przekułam znienawidzone uczucie w złość. W końcu, czy na tym świecie było coś bardziej destrukcyjnego od gniewu zranionej kobiety?

Gabriel zrobił krok w przód, przez co stał teraz plecami do mnie.

- Nie jestem twoim narzeczonym, Delphine - wycedził wściekle pod adresem brunetki.

Gwałtownie poderwałam wzrok na tył głowy mężczyzny.

Byłam zagubiona. Kobieta, która posyłała mi ukradkowe spojrzenia, wypełnione najczystszą pogardą twierdziła, że Gabriel był jej narzeczonym. On jednak posiadał inne zdanie na ten temat.

Nie mogłam nic poradzić na to, że ślepo uwierzyłam jego wersji, kiedy tylko zaprzeczył jej słowom.

- Według twojego ojca jest inaczej.

Ku mojemu niezadowoleniu, zbliżył się do Delphine. Na jej twarzy wykwitł uśmiech pełen satysfakcji. Stanął naprzeciw niej i minimalnie się pochylił. Obserwowałam ich profile, a w moim wnętrzu, z każdą sekundą narastało ogromne rozczarowanie oraz kiełkująca zazdrość.

- Powiedziałem to jemu i powtórzę tobie - zaczął, patrząc głęboko w jej ciemne oczy. - nie ożenię się z tobą, choćbyś była ostatnią kobietą na tej planecie.

Mina jej zrzedła, natomiast ja odczułam niewyobrażalną satysfakcję.

- Może powiesz mi, że wolisz ją? - spytała kpiąco, nawet nie obrzucając mnie spojrzeniem.

Bałam niesamowicie blisko tego, aby ustawić ją na odpowiednie miejsce. Nie zamierzałam pozwalać mówić o sobie w ten sposób komukolwiek, a już na pewno nie kobiecie, która próbowała zdobyć Gabriela dla siebie.

Gabriel bez słowa więcej, zwiększył pomiędzy nimi dystans i nagle, jakby przypominając sobie o mojej obecności, ruszył w moim kierunku.

Wyszłam mu naprzeciw i bez słowa go wyminęłam, powodując tym samym szok na jego twarzy.

- Eliza. - Złapał mnie za przedramię i pociągnął tak, że stanęłam twarzą do niego.

Może to co robiłam, wydawało się niezrozumiałe, ale wolałam nie psuć sobie więcej krwi, niż dotychczas zrobiła to Delphine. A nawet nie zamieniłyśmy ze sobą bezpośrednio słowa.

Przeniosłam spojrzenie z szarych tęczówek Gabriela, na stojącą w pewnej odległości Delphine. Jej postawa jasno wyrażała, że to ona tu rządzi, a ja jestem tutaj tylko na chwilę. Miałam ochotę pokazać jej, że w rzeczywistości nasze role są odwrotne.

- Zostaw mnie. Nie mam ochoty tu siedzieć i patrzeć na nią, kimkolwiek dla ciebie jest.

Wyszarpałam swoje ramię z jego uścisku i udałam się do wyjścia.

***

Wparowałam do domu kompletnie rozstrojona. Chciałam wyrzucić z głowy Gabriela. Wierzyłam, że kobieta nie jest jego narzeczoną, ale z jej słów jasno wynikało, że tego oczekiwał ojciec Gabriela. Pragnął, aby jego syn poślubił Delphine.

Femme Fatale: Drugie rozdanie | #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz