Minęły trzy dni odkąd przeczytałam pamiętnik ojca, podarowany mi przez niego na święta. Unikałam go jak ognia, nie chcąc się przypadkiem gdzieś na niego natknąć. Musiałam ułożyć sobie w głowie, wszystko czego dowiedziałam się z pamiętnika, którego przeczytanie rzuciło całkiem nowe światło na wiele spraw.
Wiedziałam, że powinnam porozmawiać z Victorem, ale potrzebowałam czasu i zebrania w sobie odwagi, ponieważ ta rozmowa znaczyła kolejną szczerą pogadankę o uczuciach oraz o naszej przez lata zszarganej relacji.
Trzeciego dnia znalazłam w sobie tę odwagę. A przynajmniej jej część, ponieważ, kiedy tylko opuściłam swoją sypialnię, ściskając w dłoni pamiętnik, poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła.
Nie zastałam ojca w jego gabinecie. Od jednego z jego ludzi dowiedziałam się, że znajduje się w jadalni i przyjmuje gości. Nie rozwinął się na temat owych gości, a i ja nie dopytywałam.
Obrałam odpowiedni kierunek. Nie przejmowałam się tym czy przeszkodzę ojcu w jakiejś ważnej rozmowie, czy negocjacjach. Chciałam z nim porozmawiać i jeśli wszystko, co przeczytałam kilka dni temu i jego wcześniejsze słowa, wyrażające chęć poprawy naszej relacji były prawdą, powinien to odłożyć na bok.
Wkroczyłam do przestronnej jadalni, a trzy pary oczu automatycznie padły na moją sylwetkę. Gdy tylko zobaczyłam, kto był gośćmi mojego ojca, pomyślałam sobie, że ten zwyczajnie ze mnie kpi.
— El.
Leonardo pierwszy poderwał się ze swojego miejsca. Przeniosłam lekko zawiedziony wzrok z twarzy Victora na Leo, który z czarującym uśmiechem, podszedł do mnie. Zmusiłam się do delikatnego uśmiechu.
— Leonardo.
Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, mężczyzna nachylił się i złożył krótki pocałunek na moim policzku. Nie oburzyłam się tylko ze względu na obecność Victora i Cassiana, który bacznie przyglądał się naszej dwójce.
Cassian Verez, ojciec Leonardo był imponującym mężczyzną pomimo lat. Syn zdecydowanie odziedziczył po nim urok. Był wysoki i umięśniony. Jego czarne, kręcone włosy zostały przyozdobione w niektórych miejscach szarym kolorem, a ciemnobrązowe oczy były równie chłodne jak te mojego ojca.
On i Victor równocześnie podnieśli się ze swoich krzeseł.
— Elizo, jak miło cię widzieć — odezwał się uprzejmie starszy z Verezów, z wyczuwalnym akcentem.
— Ciebie również, Cassian — odparłam ze sztucznym uśmiechem. Już lata temu kazał mi się zwracać do siebie po imieniu. W końcu mieliśmy być rodziną, a on nie chciał, żeby jego przyszła synowa zwracała się do niego per "pan". Co prawda, nie zapowiadało się na to, abyśmy zostali rodziną, ale nawyk pozostał.
Utkwiłam ponownie spojrzenie w ojcu, który nie odezwał się słowem, odkąd przyszłam. Jego oczy spoczęły na czarnym, grubym notesie w mojej dłoni. Powoli przesunął spojrzeniem na moją twarz.
— Muszę z tobą porozmawiać — oznajmiłam pewnie. Czułam na swoim profilu uważny wzrok Leonardo.
— Tak, wiem — mruknął obojętnie. Ulokował wzrok w Cassianie. — Dokończymy tę rozmowę później.
Cassianowi ewidentnie nie spodobała się wypowiedź mojego ojca, ale nic nie powiedział na ten temat. Zrobiło mi się miło, że ojciec faktycznie odłożył swoje interesy na bok z mojego powodu.
Victor zatrzymał się przy mnie. Spojrzał przelotnie na Leo, który nadal stał przy moim boku, a następnie ponownie zerknął na pamiętnik w moich dłoniach.
CZYTASZ
Femme Fatale: Drugie rozdanie | #2
RomanceByliśmy zbyt zepsuci by pozwolić sobie nawzajem odejść i zbyt dumni by przyznać, że do siebie należymy. Pół roku... Dokładnie tyle minęło od kiedy Eliza Crawford zostawiła w Miami kawałek swojego serca i wróciła do Los Angeles - miasta, które przek...