Rozdział 4: Chłód przenikający kości

107 15 3
                                    

Rawena

Czucie nadal nie wraca, a świadomość pojawia się i znika. Ilekroć otwieram oczy, mogę jedynie wpatrywać się w niebo, słuchać chrupiącego śniegu, koni i mało znaczących rozmów. Samo tracenie przytomności męczy. Najgorsze jest to, że czeka mnie podróż przez ciemne wody kanału. Na samą myśl o bujającej łodzi zawartość żołądka podchodzi mi do gardła.

Wzdycham i ponownie oddaję się ciemności.

Budzę się, kiedy bolesne mrowienie przeszywa mój kręgosłup

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Budzę się, kiedy bolesne mrowienie przeszywa mój kręgosłup. Niemal jęczę z bólu. Czucie wraca, lecz nadal nie jestem w stanie się poruszyć. Przez długi czas znoszę biegające po skórze mrówki, skurcze mięśni i poczucie, jakby brakowało mi tlenu. To zdaje się trwać wieki, nie wiem, czy ten ból minie. Tracę nadzieję.

Słyszę czyjeś kroki. Zbliżają się, więc zamykam oczy i spowalniam oddech. Twarde kroki są coraz bliżej aż ustają. Zdaję sobie sprawę, że jeszcze nie mogę unieść powiek. Ktoś stoi obok, wpatruje się we mnie i dyszy ciężko. Do nosa dociera mi zapach piwa.

Niech Nyphy ma mnie w opiece.

- Żyje?

Głos kogoś innego dobiega z oddali.

- A no. Żyje - potwierdza mężczyzna stojący obok.

- No to wracaj, a nie się na nią gapisz!

Facet jakby się zastanawiał, co zrobić, ale na szczęście się oddala. Unoszę powieki i dostrzegam jego plecy, gdy wchodzi po drewnianych schodach na górny pokład. Nie odwraca się, a ja oddycham z ulgi.

Statek kołysze się lekko, na tyle delikatnie, że nie odczuwam mdłości

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Statek kołysze się lekko, na tyle delikatnie, że nie odczuwam mdłości. Może to też zasługa tego, że całą uwagę skupiam na tym, by poruszyć palcami u rąk. Paraliż zelżał. Mogę przechylić głowę i spojrzeć na swoją dłoń. Mrowienie jest dobrym znakiem. Jeszcze kilka godzin i może będę mogła się podnieść i stawić czoła zagrożeniu. Najlepiej, jakbym zrobiła to zanim dotrzemy do portu w Winger. Bo to tam właśnie zmierzamy.

Wolę uniknąć konfrontacji oraz ujawnienia swoich sekretów, czy też zbrodni. Pokładam wszelkie nadzieje, że ciało nie odmówi posłuszeństwa, gdy będę go najbardziej potrzebować. Muszę walczyć. Muszę uciec. Muszę przetrwać.

Płomienie | Drakara tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz