A jeśli jej pewność siebie to mechanizm obronny?
Rawena
Przez wskazówki, jakie podał mi jakiś łowca wysłany przez Velesa znów zaczynam myśleć, że wszyscy próbują wyprowadzić mnie w pole. Opuszczam teren akademii, przechodzę mostem na drugą stronę rzeki, a następnie podążam na północ. Brnę przez błoto, jakie powstało w ciągu ostatnich pięciu dni i krzywię się za każdym razem, gdy mój but zagłębia się bardziej w niestabilnym gruncie.
Ostatnio śnieg przestał padać, noce nie są aż tak mroźne, a w ciągu dnia świeci słońce. Nie daje jeszcze tyle ciepła, by odsłonić ramiona, lecz przebywanie na zewnątrz stało się o wiele przyjemniejsze. Pomijając błoto. Nie sądziłam, że ktoś zmusi mnie dziś to spaceru w dzicz. Bo tylko to mnie otacza. Dzika, ale zarazem piękna natura.
Łąka obrasta w jeszcze niską trawę, przez którą przebijają się fioletowe kwiatki. Z prawie każdej strony znajduje się las bądź pojedyncze drzewo, za to dalej, po uniesieniu głowy, można dostrzec blade góry, które niemal zlewają się z błękitnym niebem.
O krajobrazie Marrakesh zawsze mogłam powiedzieć, że jest piękny i zapiera dech w piersiach. Z kolei z góry momentami odbiera mowę.
Oddalam się od rzeki, kiedy zauważam drewniany słupek, o którym także wspomniał młody łowca. Z przyjemnością odkrywam, że tutaj ziemia jest twardsza i idę stabilniej. Następnym razem sama wybiorę drogę, którą pójdę.
Zatrzymuję się po chwili, by zorientować, gdzie iść dalej. Łowca nie powiedział konkretnie, gdzie iść, kiedy odbiję w prawo od słupka. Wzdycham, odgarniam włosy za ucho i rozglądam się po łące. Sunę wzrokiem po fioletowych plamach na zieleni, gdy dostrzegam mężczyznę w czarnym stroju.
Zmierzam w jego stronę.
Veles prowadzi swój prywatny trening. W rękach trzyma długą tyczkę, którą traktuje, jak miecz. Wykonuje nią ciosy, zamachy, poruszając nogami oraz ciałem, jakby prowadził taniec. Jego ruchy są jednak powolne, co jest nie tylko treningiem, ale i rodzajem medytacji.
Sama czasem tak robię. Powtarzam sobie wtedy manewry obronne, ataki, wszystko, czego nauczyłam się przez ostatnie lata. To pomaga wyciszyć goniące myśli i chaos w głowie.
– Dotarłam, choć nie wiem, po co kazałeś mi iść taki kawał.
Veles przerywa ćwiczenie, staje wyprostowany i odwraca się ku mnie. Niegdyś patrzył na mnie, jak na ofiarę, z politowaniem i nawet współczuciem. Dziś nie widzę w jego oczach zawodu. Wręcz przeciwnie. Jest w nich coś całkiem innego. Jakby... uznanie? Dumą raczej tego nie nazwę.
– Może jesteśmy tu dla widoków? – odpowiada pytaniem.
– Chcesz sprawdzić, jak walczę. Ale dlaczego akurat tutaj? Na terenie akademii jest całkiem sporo miejsca do treningów – zauważam.
– Fakt – przyznaje – jednak pomyślałem, że jeszcze przez jakiś czas warto trzymać twoje zdolności z dala od ciekawskich oczu. Historyjka, którą wymyśliłaś ma sens, uczniowie w to uwierzyli, choć niektórzy uważają, że to tylko plotki.
– Niech myślą, co chcą – stwierdzam. – Poza tym sporo osób widziało, jak wybijam bark tamtemu chłopakowi. Wiedzą, że umiem skrzywdzić.
– Z kolei tym – rzuca do mnie swój kij, który chwytam jedną ręką – jestem przekonany, że byłabyś zdolna zabić.
Nie potwierdzam, ale i nie zaprzeczam. Trzymam kij nieruchomo i patrzę, jak mężczyzna chwyta z ziemi drugi. Ustawia się naprzeciwko mnie w pozycji do walki.
![](https://img.wattpad.com/cover/367374690-288-k801444.jpg)
CZYTASZ
Płomienie | Drakara tom 1
FantasyDziesięć lat po tragicznym wydarzeniu nikt nie spodziewa się, że coś lub ktoś naruszy względny spokój. Łowcy żyją tak, jak kiedyś, szkoląc nowych rekrutów oraz pozbywając się szkodników, jakimi od wielu wieków są smoki. Gdy do akademii docierają pog...