Część 2: Smok i miecz | Rozdział 16

89 14 3
                                    

Zgadniecie, co symbolizuje smok, a co miecz w tytule części?


Rawena

Tym razem, przemierzając korytarze akademii, jestem obiektem zainteresowań tych, którzy stają nam na drodze. Byron idzie przodem, za mną Craven. Ten widok musi wyglądać niepokojąco. Niska, drobna dziewczyna z zakrwawioną twarzą kroczy między dwoma wysoko postawionymi łowcami i wygląda, jakby była przez nich chroniona. Na samą myśl o tym, kącik moich ust ledwie się unosi.

Ignoruję ciekawskie spojrzenia młodych łowców. Podążam za dowódcą aż do znajomego mi korytarza oraz wielkiej sali obrad. Gdy Byron otwiera wrota, wszyscy obecni w pomieszczeniu podnoszą się z krzeseł. Zostali pewnie wezwani, gdy Byron z Cravenem szli mi na spotkanie. Teraz wzrok nauczycieli jest skierowany na mnie.

Przez salkę przechodzi szmer szeptów. Każdy otwiera szerzej oczy, nawet Veles, który raczej domyślał się, że posiadając taki arsenał broni, na pewno z niego korzystałam. Jeśli wątpił, moja twarz powinna być wystarczającym dowodem.

– Pilnujcie jej. Zaraz wrócę – oznajmia Byron, po czym wychodzi z pomieszczenia.

Omiatam spojrzeniem pokój, nie zwracając uwagi na zasiadających przy stole ludzi. W ogóle mnie nie interesują. Mam okazję przyjrzeć się wyglądowi pomieszczenie, poszukania ewentualnej drogi ucieczki, ale natrafiam na wiszące okrągłe lustro i swoje odbicie.

Na bogów. Wyglądam gorzej, niż sądziłam. Skórę mam zaróżowiałą od mrozu, ale także czerwoną od plam krwi. Dokładnie widać miejsca, które otarłam palcami. Z krwi powstały smugi. Włosy, choć związane wcześniej w niechlujny koczek, także są splamione, szczególnie po lewej stronie.

Podchodzę bliżej, po czym sięgam do materiału na szyi i ostrożnie go odchylam, by zobaczyć szyję. Zauważam fioletowe oraz żółte sińce, może nawet lekką opuchliznę.

– Pokaż – odzywa się Craven, a ja odruchowo odskakuję do tyłu w stronę okien.

Mężczyzna unosi dłonie, pokazując mi, że nie ma złych zamiarów.

– Nie zrobię ci krzywdy – zapewnia. – Chcę tylko zobaczyć twoją szyję. Proszę usiądź. – Wskazuje otwartą dłonią na krzesło u szczytu stołu, lecz nie to, na którym ostatnio siedziałam, tylko to drugie bliżej kominka.

Przez chwilę wpatruję się w oczy Cravena, ale nie widzę w nich niczego innego prócz zwyczajnej troski. Przystaję więc na propozycje i zajmuję miejsce, a on usadawia się na rogu.

– Możesz zdjąć ten materiał?

Przytakuję, po czym chwytam go, zawijam i zdejmuję przez głowę. Poruszanie szyją sprawia dyskomfort, a nawet lekki ból. Odkładam przepaskę na stół i przez moment nawiązuję kontakt wzrokowy z Velesem. Przygląda mi się badawczo i nagle mówi to, czego bym się teraz nie spodziewała:

– Mam nadzieję, że tamten wygląda gorzej.

– Jest martwy – odpowiadam tonem pozbawionym emocji.

Mogłabym przysiąc, że usta mężczyzny unoszą się w lekkim, niepewnym uśmiechu.

Wzdrygam się, gdy chłodne dłonie Cravena dotykają delikatnej skóry na gardle. Ogląda uważnie rany, mrużąc przy tym powieki.

– Ktoś próbował cię udusić – stwierdza.

– Jak widać z marnym skutkiem – odpowiadam cicho.

Profesor rzuca mi krótkie spojrzenie, raz jeszcze ogląda szyję, po czym odchyla tułów.

– Opuchlizna jest niewielka, siniaki pewnie jeszcze się powiększą, ale o ile nie masz problemów z oddychaniem, nie ma się czym martwić – podsumowuje.

Płomienie | Drakara tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz