Rozdział 20: Pierwsza próba

73 14 3
                                    

Dawno tu niczego nie wrzucałam, ale już nadrabiam.

Rawena

Pierwsza próba ma się odbyć w sali ćwiczebnej, która znajduje się pod ziemią. Eret wraz z Kaladinem prowadzą mnie po kręconych, kamiennych schodach. Wejście znajduje się z zewnątrz budynku, dlatego czuję sunący po posadzce chłód. Niżej temperatura wzrasta i w samej salce jest stosunkowo ciepło. Czuć unoszący się w powietrzu pot oraz zapach perfum próbujący zamaskować nieprzyjemną woń spoconych ciał.

W pomieszczeniu znajduje się kilka osób. Obserwują trwające na dwóch matach walki, a stojący tyłem do nas łowca uważnie się temu przygląda. Postawą pokazuje, że on jest tu górą. Podejrzewam, że to z nim mam się dziś spotkać, bo prócz niego nie widzę tu nikogo, kto nie byłby uczniem. Gdyby był jednym z nich, nie nosiłby czerni. Przy wczorajszej rozmowie dowiedziałam się, że dzięki kolorom można odróżnić, kto jest kim. Trenerzy noszą zwykle czerń lub granat, za to szkoleni mają obowiązek na treningach ubierać się na ciemną zieleń, która z daleka niczym nie różni się od czerni.

Nasze kroki odbijają się echem od wysokich ścian i nawet trwające pojedynki tego nie zagłuszają. Zwracamy uwagę trenera. Odwraca się z założonymi na piersi rękoma i gdy tylko nawiązuje ze mną kontakt wzrokowy, uśmiecha się bezczelnie.

– Mówiłem, że się jeszcze spotkamy.

Nash wydaje się rozbawiony całą tą sytuacją. Z pewnością bawi go fakt, że tu wróciłam, choć nie zamierzałam. Mi z kolei nie jest do śmiechu. Torturował mnie (oczywiście bezskutecznie), a teraz będzie mnie obserwował? Już mam za sobą cienie. Więcej niż powinnam.

– A czy ja wspominałam, że ci przywalę?

Parska śmiechem.

– Miło w końcu usłyszeć twój głos. – Uśmieszek nie schodzi mu z twarzy. – I mam nadzieję, że równie miło będzie nam się współpracować.

Marszczę czoło.

– Co masz na myśli? – pyta Eret.

– Byron wyznaczył mnie do twoich prób – wyjaśnia, cały czas wpatrując się w moje oczy. – Zrobiłem listę, której oczywiście ci nie pokażę.

– A to niby dlaczego? – Splatam ręce na piersi.

– Gdzie będzie zabawa, gdy od razu dowiesz się, co cię czeka?

Mam już się zaśmiać i palnąć, że jest idiotą, ale na jego miejscu zrobiłabym tak samo. Jeśli jednak liczy na to, że będę czymś zaskoczona i nieprzygotowana, bardzo się przeliczy. O ile nie mają tu śmiercionośnego toru przeszkód, będę się nudzić.

– Uważam to za głupie – stwierdza Eret, a Kaladin mu wtóruje. – Jak ma przejść te próby nie wiedząc, jak się do nich przygotować?

Nash przewraca oczami.

– Jak ty potrafisz zepsuć zabawę.

– Prawda? – Spoglądam na Ereta.

Rozbawiony uśmiech sam ciśnie mi się na usta, za to Nash już się nie powstrzymuje i zaczyna się śmiać. Zwraca tym uwagę kilku osób przed chwilą obserwujących walkę. Eret robi rozgniewaną minę, jakby ktoś zdeptał jego autorytet.

– No dobra. – Nash uspokaja się na tyle, by mówić. – Dzisiaj sparing. Dla bezpieczeństwa proszę, abyś odłożyła te swoje sztyleciki. – Zerka na mój strój.

– Dla bezpieczeństwa mojego, czy któregoś z łowców? – sugeruję, unosząc brew.

– Nikt ci ich nie ukradnie, spokojnie – ignoruje moje pytanie.

Płomienie | Drakara tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz