Rozdział 9: Co się wtedy wydarzyło?

77 15 3
                                    

Rawena

Eret jest tchórzem. Tylko tchórze uciekają. A on to właśnie zrobił. Zwiał, gdy tylko nadarzyła się okazja i zostawił wszystko na głowie swoich towarzyszy. Nikt nawet tego nie skomentował. Ani wczoraj, ani dziś rano. Nawet teraz, gdy zjawiam się w jadalni, rozmowa opiera się na kolekcji strzał, którą Kaladin chce sobie sprawić.

Nuda.

– Masz ochotę na naleśniki? – pyta Adira, podrywając się z krzesła.

Nakłada mi na talerz porcję, polewa syropem i daje Kaladinowi, aby mi go podał. Stawia naczynie obok siebie, a ja przesuwam je na drugi koniec stołu i siadam u jego szczytu. Dziś potrzebuję większej przestrzeni.

Nikt mi tego nie zabrania. Pozwalają na to, co mi pasuje. Przynajmniej nie muszę słuchać piskliwego głosiku Adiry i znosić oschłe spojrzenie Calii. Kaladin jest nieco obojętny.

W spokoju biorę pierwszy kęs i o dziwo naleśnik nie podchodzi mi do gardła zaraz po przełknięciu. Wczoraj miałam z tym problem, ale dziś jest lepiej. Jeszcze kilka dni i przestanę widzieć jasne plamy zaraz po wstaniu z łóżka.

Głośny trzask roznosi się w całym domu. Potem słyszę stanowcze, szybkie kroki i gdy są blisko, unoszę wzrok na Ereta. Wygląda na wkurzonego, cały jest spięty, zmierza ku mnie wyprostowany z dłońmi zaciśniętymi w pięści. Widzę, że coś się szykuje, ale nie reaguję. Tylko zerkam na leżący obok talerza nóż. Ma małe ząbki, jednak dam radę się tym obronić.

– Mów – rozkazuje ostro.

Przyjaciele patrzą na niego w oczekiwaniu.

– Eret? – pyta Kaladin, lecz chłopak nie reaguje.

Staje w połowie drogi do mnie, mierzy twardym spojrzeniem. Jakby chciał mnie wystraszyć i wszystkiego się dowiedzieć. Opieram się swobodnie o oparcie i rezygnuję z dalszego jedzenia.

– Kto cię tu przysłał?

Unoszę brew. Łowcy przeskakują spojrzeniem na mnie i na niego i także nie rozumieją, co Eret ma na myśli.

– Nie wiem, o czym mówisz – wyznaję szczerze i całkiem spokojnie.

Eret zaciska szczękę.

– Dlaczego zniszczyłaś nasze obozy? Chciałaś się tu dostać? Zniszczyć nas od środka?!

– Eret, co się z tobą dzieje?

Calia wstaje z krzesła, lecz nie podchodzi.

– Niech odpowie! – wydziera się.

Mam wrażenie, że ściany drżą od tego krzyku. Kątem oka dostrzegam, że Adira się wzdryga, a Kaladin umieszcza dłoń na oparciu jej krzesła.

Biorę wdech.

– Ciekawa teoria – przyznaję. – Szkoda tylko, że tak daleka od prawdy.

– Co to ma znaczyć? – pyta, ale nie odpowiadam.

To sprawia, że traci kontrolę, z jego gardła wydobywa się niezadowolony pomruk i chwilę później rzuca się w moją stronę. Reaguję instynktownie. Chwytam nóż i kiedy jest blisko, unoszę rękę, a ostrze dotyka delikatnej skóry tuż przy tętnicy. Zamiera. Źrenice mu się rozszerzają.

Przechylam głowę.

– Cały Eret – mruczę. – Tak łatwo ślepniesz i zaśmiecasz sobie głowę kłamstwami oraz teoriami. Co tak właściwie próbujesz mi zarzucić?

– Zaatakowałaś nasze obozy, bo wykonujesz czyjeś rozkazy.

Śmieję się bez humoru.

– A nie pomyślałeś, że chciałam?

Płomienie | Drakara tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz