Rozdział 36: Dziecko wojny

85 12 4
                                    

I tak oto skończyły mi się zapasy na Wattpadzie i muszę zrobić większy zapas, zatem widzimy się za jakiś czas. Buziaki!


Rawena

Do wnętrza domu nie wpada zbyt wiele światła. Przynajmniej do kuchni, w której siedzimy. O ile dobrze pamiętam, pokoje znajdujące się w dalszej części zawsze oświetlały żółte promienie słońca. Tutaj panuje jednak półmrok. Ogień płonący w lampach stoi nieruchomo, dając pomarańczową poświatę na drewnianą ścianę oraz sufit. Zwracam na to uwagę tylko dlatego, że usilnie staram się nie patrzeć na kobietę parzącą herbatę. Jej ruchy widzę kątem oka, dzięki czemu wiem, kiedy się zbliża.

Stawia na stoliku dwa kubki, potem wraca po trzeci i siada na krześle naprzeciwko. Eret znajduje się po mojej prawej. Dziękuje mamie za herbatę. Zauważam, że jest nieco spięty, co nigdy mu się przy niej nie zdarzało. Nie wiem, co jest powodem takiej reakcji i jakoś mnie to nie interesuje.

Może to ta cisza go krępuje? W końcu od wejścia do domu nie wymieniliśmy żadnego słowa. Tylko mama nas zaprosiła i zaproponowała herbatę. Jednak teraz siedzimy przy jednym stole i ktoś musi się odezwać. Problem w tym, że Eret jest tylko przyzwoitką, a mi brakuje słów.

Mama upija łyk napoju, po czym odchrząkuje.

– Nie spodziewałam się, że się zjawicie.

Jej głos z jednej strony wydaje się znajomy, a z drugiej obcy, jakbym słyszała ją po raz pierwszy. Płynące lata sprawiły, że stał się niższy i może nieco ochrypły.

– Deegan prosił, bym dała ci czas. Chyba się opłaciło.

Dziwnie słyszeć, że ktoś mówi o Cravenie używając jego imienia. Ja nigdy go nie użyłam.

– Albo zbyt mocno naciskał – stwierdzam.

Eret obraca ku mnie głowę, jednak siedzi cicho.

– Cieszę się, że tu jesteś. – Mama udaje, że nie słyszała mojej odpowiedzi, ale to nawet lepiej. – Deegan mówił, że przebywasz w mieście, jednak chcę, abyś wiedziała, że możesz tu wpadać, kiedy tylko chcesz. Mam wolny pokój.

A czy Craven wspominał jej, by nie oferowała niczego? Najwyraźniej nie albo ma to gdzieś.

– Nie przyszłam tu szukać lokum. Jestem tu tylko po to, abyś mnie zobaczyła. Craven mówił, że mocno to przeżywasz, więc przyszłam ci się pokazać. Nie musisz się mną przejmować ani się martwić. Wszystko jest w porządku.

– W porządku? – powtarza, jakby tego nie usłyszała.

Kiwam zatem głową, lecz ma na myśli coś innego niż niezrozumienie.

– Jak może być w porządku? Po dziesięciu latach dowiaduję się, że moje dziecko żyje i przebywa tu od kilku tygodni. Mało tego on też o tym wiedział. – Patrzy znacząco na Ereta. – Wszyscy wiedzieli i nikt nie raczył od razu z tym do mnie przyjść. Więc jak ma być w porządku? – Wraca do mnie wzrokiem.

– Tak właściwie – zaczyna Eret – mam na to wytłumaczenie. Z początku Byron kazał zachować to w tajemnicy. Później była to kwestia tego, czy Rawena nie rzuci się na nas z nożem.

Gromię go spojrzeniem. Tę część mógł sobie darować.

– To niczego nie zmienia – upiera się kobieta. – Należała mi się ta wiedza. Powinnam była wiedzieć, że moje jedyne dziecko żyje.

Oczy ma szkliste, lecz powstrzymuje łzy. Próbuje być twarda. Tak, jak pamiętam.

– Kiedy ktoś miał zamiar mi o tym powiedzieć?

Płomienie | Drakara tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz