Rozdział 35

54 4 0
                                    


*Pov' s Fred*

              Piosenki mijały, a to „Magic Works" a później „This is the Night" a na zegarze wybijała pomału północ. Mimo to ja z moją cudowną gryfonką dalej bujaliśmy się do muzyki. Podczas całego wydarzania chyba tylko dwa razy zeszliśmy z parkietu, żeby się napić oraz coś zjeść. Blyssen tańczyła już bez butów, w sumie jej się nie dziwie i tak długo wytrzymała na szpilkach, które teraz leżały gdzieś z boku. Na parkiecie zostało już tylko kilka par między innymi Malfoy z Martines, Krum z Hermioną a gdzieś w oddali nawet Ginny z Nevillem . Od około 2 godzin nigdzie nie widziałem Georga wraz z rudowłosą. Jestem ciekawy czy ten geniusz wyznał swoje uczucia do dziewczyny. Według mnie pasowali do siebie, ale oczywiście połączenie jego i Collins było 100 razy lepsze. Każdy to wiedział, ale mimo to każdy też chciał żeby mój brat był w końcu szczęśliwy...Wtedy popatrzyłem na brunetkę, miała delikatnie zamknięte oczy, ale wciąż bujała się do rytmów muzyki. Mogłem jej się wtedy dokładniej przyjrzeć. Miała pięknie wyprostowane włosy, które mimo wielu godzin tańca nie zmieniły się. Miała pięknie pomalowane rzęsy, co jak zawsze dodawało jej uroku. Znalazłem również dobrze mi znaną bliznę nad łukiem brwiowym, którą sam zrobiłem jej na pierwszym roku, przy jednym z naszych pierwszych żartów. I jak tu jej nie kochać?

- Skarbie, idziemy? - zapytałem delikatnie głaszcząc ją po włosach wtedy na mnie spojrzała.

- Nie, jeszcze nie - mruknęła cicho po czym położyła głowę na moim ramieniu.

- Mhm, dobra chodź po te twoje buty i idziemy - odpowiedziałem i złapałem dziewczynę za dłoń po czym skierowałem się w miejsce gdzie stały jej obcasy. Zabrałem je do ręki po czym razem z dziewczyną wyszliśmy z sali zostawiając bal już w tyle. Kiedy byliśmy w połowie do wieży dziewczyna już ledwo co szła więc podałem jej buty i wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej, wtedy ona po prostu się do mnie przytuliła i zasnęła w moich ramionach. W końcu, dotarliśmy do mojego pokoju gdzie położyłem dziewczynę na moim łóżku a jej buty odłożyłem pod szafkę nocną. Zdjąłem marynarkę oraz koszulę i położyłem się obok dziewczyny przykrywając nas kołdrą.

- Dobranoc księżniczko - mruknąłem jej do ucha przez co delikatnie się uśmiechnęła. I tak zasnęliśmy po balu pełnym emocji... Nigdy nie sądziłem, że będę na takim wydarzeniu tańczył z dziewczyną moich marzeń. Jakbym wtedy nie wyznał jej uczuć pewnie poszlibyśmy jako przyjaciele albo zupełnie z innymi osobami...


              Była 3 nad ranem, jak dobrze pamiętam i do pokoju z hukiem wpadł George. Wciąż dalej zaspany podniosłem się nagle ze strachem i patrzyłem na niego jak na idiote.

- Czy ty jesteś chłopie normalny? – zapytałem go. Oczy miał we łzach, ale mimo to na jego twarzy gościł szeroki uśmiech.

- Ona też... - wyszeptał prawie niezrozumiale.

- Co? – zapytałem. No chłopie weź trochę głośniej.

- Ona też coś do mnie czuje! Rozumiesz to Freddie?! – wykrzyczał uradowany po czym od razu go uciszyłem i wskazałem na śpiącą Blyssen. – Sorry – przeprosił i pospiesznie usiadł na swoje łóżko, tak by rozmawiając ze mną twarzą w twarz. – Wyszliśmy na dwór, ja jej dałem swoją marynarkę żeby nie było jej zimno. Tak pięknie wyglądała w śniegu, że nie wytrzymałem i po prostu ją pocałowałem

- Serio? I jaka była jej reakcja? – nie powiem, zaciekawiło mnie to jak Blair zareagowałam na uczucie George'a.

- I ona oddała... oddała pocałunek, rozumiesz to?! – wykrzyczał rzucając się na łóżko. – Potem powiedziałem jej co leżało mi na sercu i wyznała mi, że też od jakiegoś czasu czuje TO coś! I wtedy zapytałem jej czy chciałaby zostać moją dziewczyną... Zgodziła się!!

- To wspaniale stary – podszedłem do niego chcąc mu pogratulować, ale on się na mnie rzucił z ogromnym przytulasem.

- Nie sądziłem, że ktoś kiedykolwiek zajmie miejsce Collins... Trochę dziwne uczucie, nie sądzisz? Byliśmy ze sobą tak blisko

- Słyszałem, że za blisko, ale kontynuuj – wtrąciłem swoje dwa grosze.

- Dzięki... ale tyle nas łączyło, tyle spędzonych lat ze sobą...Wciąż ją kocham, ale wiem, że cieszy się, że taki ktoś jak Sophie zajmuje jej miejsce – uśmiechnął się i w tym geście widziałem trochę smutku.

- Ważne żeby teraz tobie i Sophie się udało. Razem z Esmie będziemy wam gratulować, Jordan pewnie też. A teraz wybacz, ale idę spać bo padam z nóg.

- Nie dziwie się, nieźle się natańczyliście – zaśmiał się po czym w obronach i zadowolony jak mysz do sera, udał się do łazienki aby chociaż w jakimś stopniu się ogarnąć. I mówią, że miłość to takie okropne uczucie a w rzeczywistości zmienia człowieka o 180 stopni.

RelationShip / Fred Weasley 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz