Rozdział 37

56 5 1
                                    


*Pov' s Esme*

                   Nawet się nie obejrzałam a Sylwester był już dzisiaj! Niby miał być to spokojny wieczór z odliczeniem do północy i nowego roku, ale oczywiście było inaczej. Bliźniacy 2 dni po świętach wymyśli sobie genialny pomysł na zrobienie imprezy sylwestrowej. Oczywiście jakby nie patrzeć cały Hogwart był zaproszony, może z wyjątkiem ślizgonów, ale oni tak by przyszli... Wiecie w końcu darmowe alkohol. Uczniowie od 3 roku w dół mieli absolutny zakaz na wejście na imprezę, jeszcze by się napili. To by dopiero było. McGonagall by nas zamieniła w jakieś ropuchy a potem by prowadziła na nas lekcje dla pierwszoklasistów... Uhh. Ale wracając, impreza miała się odbyć dzisiaj o godzinie 20:00 więc ja, Fred, George, Lee, Sophie i Nicole pracowaliśmy już od 12:00, od razu po zjedzeniu obiadu. Dziewczyny zajęły się dekoracjami natomiast ja i chłopcy poszliśmy po jedzenie oraz trochę procentów. Musieliśmy iść w czwórkę bo troszkę tego zamówiliśmy.

                Szliśmy właśnie tajemnym przejściem do Hogsmade. Na naszej liście odwiedzin było między innymi Miodowe Królestwo, Trzy Miotły oraz sklep Zonka, w którym mieliśmy kupić kilka ciekawych produktów na dzisiejszą noc. Obładowani, znaczy kto był obładowany ten był ja niosłam jedynie kilka siatek z słodyczami, ruszyliśmy w stronę zamku.

- Esme szybko! - krzyknął nagle Fred.

- Co? - spytałam zaniepokojona, odkładając torby i podchodząc do chłopaka.

- Błagam cię! Podrap mnie po nosie bo nie wytrzymam! – odkrzyknął spanikowany a na jego słowa chłopcy wraz ze mną się zaśmiali.

- Jezu nie stresuj mnie tak - mruknęłam i zaczęłam drapać chłopaka w miejsce, o które mnie poprosił. Wdzięczny za czyn jaki mu zrobiłam, niespodziewanie pocałował mnie w usta.

- Oho widzę że nasza zakochana para już się szykuje na wieczór. – zaczął Jordan

- Może ustąpić wam pokój? - zapytali George.

- Debile nie... - zaczęłam jednak pewien rudzielec mi przerwał.

- No jakbyście mogli - powiedział szczerząc się na co dwóch chłopaków wymieniło spojrzenia między sobą. No zabije go zaraz...

- Nie patrz tak na mnie Esmie, jeszcze będziesz mi dzisiaj dziękować!

- Zapewne - pokręciłam głową z niedowierzaniem i ruszyłam po siatki ze słodyczami. Nie ciągnęłam dalej tematu a ruszyłam przed siebie. Mimo to za sobą słyszałam kilka szeptów chłopaków. Co ja z nimi mam?


              Godziny mijały a do pokoju wspólnego gryfonów zaczęły przybywać tłumy uczniów, którzy wspólnie miały świętować nowy rok. Ja natomiast właśnie siedziałam w pokoju i wraz z Francuzkami przygotowywałyśmy się na imprezę. Tak właśnie, jako ta 9- letnia dziewczynka wyobrażałam nastoletniość. Imprezy, chłopcy, sukienki, makijaże, przyjaciółki... To wszystko się teraz na moich oczach i cieszyłam się z tego. Za parę lat, pewnie będę to dobrze wspominać...

Ubrana w złotą sukienkę i w rozpuszczonych włosach, zeszłam na dół gdzie towarzystwo się pomału rozkręcało. Zobaczyłam pierwszy rozlewany alkohol, oraz pierwsze pary całujące się gdzieś po kątach. Dotarłam do barku przy, którym stał Malfoy.

- No proszę, proszę. Przyszedłeś – zaciekawiło mnie to.

- Jestem tu tylko dla Nicole – odpowiedział popijając coś ze swojej szklanki.

- Widzę, że znajomość kwitnie. Szczęścia Draco – powiedziałam z serca i mocno go przytuliłam. – Baw się dobrze – odeszłam . Gdzieś w oddali zobaczyłam Freda, który stał przy schodach i opierał się o ścianę.

- Witam pana rudego – zaśmiałam się wpadając w jego ramiona, na co on dość mocno mnie objął.

- Witam panią brązową – odpowiedział, całując mnie nagle w usta. – Pięknie pani wygląda – po czym objął mnie w talii i dość dokładnie mi się przyglądał.

- No pan...może być – odrzekłam.

- Aha! No to już dostałaś niespodziankę ode mnie – mruknął, udając obrażonego.

- No Freddie – przeciągnęłam jego imię na co chłopak się odwrócił.

- Mam nadzieję, że później mi to jakoś wynagrodzisz – więc tak wygląda ta jego gierka. Dobrze, zagrajmy w nią.

- Zobaczymy – odparłam, wyprzedzając go, kierując się w stronę parkietu. I tak znowu, razem, znaleźliśmy się na parkiecie, w pomieszczeniu pełnym uczniów i przy rytmach dobrej muzyki. Tego mi było trzeba.

                    Oddychaliśmy ciężko przez pocałunki, które były między nami. Wypiliśmy po dwa kieliszki, więc pełni świadomi kierowaliśmy się do sypialni chłopaka. Nasze oddechy zatracały się w sobie a pocałunki stawały się coraz namiętniejsze. W końcu weszliśmy przez drzwi, które od razu za sobą zamknęliśmy. Teraz dziękuję Fredowi, że wtedy poprosił chłopaków o ten wolny pokój na noc... Chłopak delikatnie popchnął mnie na łóżko, po czym zaczął całować poszczególne części ciała przechodząc od góry do dołu. Zaczął od szyi, na której zostawił kilka śladów po sobie. Już wiem, że przykrywanie tego będzie istnym koszmarem, przez następny czas. Następny był biust, przy którym się zatrzymał na dłużej. Można powiedzieć, że swoimi ustami dotknął każdy możliwy ich odcinek. Ja nie byłam mu dłużna. Złapałam za jego koszulę i z pospiechem odpinałam każdy guzik, aż w końcu znalazła się na podłodze.

- Wiesz kochanie, że twoja kiecka będzie kolejna? – zapytał flirciarskim głosem, przesuwając dłoń po materiale mojej sukienki.

- No nie wiem – zaśmiałam się uroczo a chłopak natychmiast przerzucił mnie na plecy aby dostać się do zamka mojej sukienki. Złapał za niego i pomału pociągnął w dół odkrywając moje plecy. Automatycznie ściągnął ją ze mnie i ujrzał mnie w samej bieliźnie.

- Wiedziałem, że masz cudowną figurę, ale w końcu ją widzę tak na serio – zaśmiał się i wrócił do poprzedniej czynności jaką było całowanie mojego ciała. Nie powiem podobało mi się to... więc kontynuowaliśmy zaistniałą sytuację. Po chwili przy sukience oraz koszuli leżały również spodnie chłopaka, które z lekką pomocą mu ściągnęłam. Nie było nawet sekundy, kiedy przerwaliśmy kontakt między nami. W końcu poczułam to coś, czego pragnęłam od bardzo dawna. Tej bliskości z drugim człowiekiem... Może i by trwała jeszcze dłużej, gdyby nie nagły krzyk z dołu, który należał do Nicole. Zaniepokoiło nas to więc, od razu przerwaliśmy to co między nami się zadziało i ubrani w losowe rzeczy zeszliśmy do pokoju wspólnego. Dzięki wszystkim, którzy się do tego przyczynili.

RelationShip / Fred Weasley 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz