Rozdział 24

81 6 0
                                    


*Pov' s Esme*

               Biegłam po schodach, że przez chwilę zapomniałam jak się oddycha. Wiedziałam, że jeszcze parę kroków i bym znalazła się w pokoju rudzielców i Jordana. Łzy płynęły mi po policzkach od zaistniałej sytuacji. Czyli przez te wszystkie lata. Całe 6 lat, Greg czekała aby wyznać mi swoje uczucie... A ja tak po prostu dałam jej kosza. A co miałam zrobić? Rzucić Freda dla niej? Chociaż w sumie teraz nie wiem czy miałam kogo rzucać. W końcu Weasley całował się na z Angeliną na moich oczach. Niby mówił, że to nic nie znaczyło i gryfonka zrobiła to specjalnie, ale ile było w tym prawdy?

W końcu! Wbiegłam do dormitorium chłopaków nawet nie pukając a na środku stał George, który najwyraźniej próbował zdeptać coś na ziemi.

- Esme! Te twoje mrówki mi się rozniosły po pokoju. Lee chyba zapomniał zamknąć opakowania – odrzekł rozbawiony, skacząc po podłodze. – Esme? Wszystko dobrze? – zapytał kiedy zobaczył w jakim jestem stanie.

- Miłość to durne uczucie – powiedziałam szeptem.

- Siadaj – zaproponował i usiedliśmy na jego łóżku. – Co zrobił Fred? – zapytał prosto z mostu.

- Dzisiaj rano się pokłóciliśmy, znowu o Diggory' iego. Przypadkiem razem odprowadzaliśmy te z Beauxbatons na ich zajęcia, chwile pogadaliśmy po czym Fred uznał, że zrobiliśmy to specjalnie aby się potajemnie spotkać. I wszystko było by git, byśmy się pogodzili tylko wtedy, po obiedzie... - zaczęłam krztusić się łzami.

- Już, już. Spokojnie... Wdech, wydech – powiedział zatroskany rudzielec, głaszcząc mnie po włosach.

- Po obiedzie, widziałam na korytarzu jak całował się z Angeliną – powiedziałam. – Uciekłam do pokoju a tam Greg.

- I co z nią?

- Pamiętasz liściki na walentynki w tamtym roku? – zapytałam a on potwierdził głową. – To był od niej. Ten cały tajemniczy Z.W.E.G to była ona...

- Greg lubi dziewczyny? – niedowierzał. Nie tylko on.

- Też nie wiedziałam co powiedzieć. Ale mimo to powiedziałam jej grzecznie, że niestety nie interesują mnie dziewczyny. Wtedy ona zaczęła być agresywna i zbliżała się do mnie – zabrakło mi tchu.

- Ojej Esme – szepnął Weasley. – Chodź tu – złapał mnie w mocnym uścisku. – to nie twoja wina.

- Wiem, ale to tak strasznie boli jak ktoś darzy do ciebie uczucie a ty go olewasz. Nawet nie wiem jak ona musi się teraz czuć – wzdrygnęłam.

- Chcesz się tu przespać? – zapytał.

- Jakbym mogła – uśmiechnęłam się lekko. – A gdzie Lee... i Fred?

- Lee ma wieczór kawalerski swojego brata i wyjechał na kilka dni. A Fred? Sam nie wiem, ale powinien za niedługo być.

- To się położę na łóżku Jordana. Mam nadzieję, że nie zostawił tam swoich śmierdzących gaci – zaśmiałam się cicho podnosząc się aby przedostać się na łóżko czarnoskórego.

- Dobranoc Esme i pamiętaj, to nie twoja wina, i wszystko się ułoży – mówiłam już, że kocham tego rudzielca jak starszego brata? Po chwili powieki stały się cięższe a oddech się uspokoił. Chyba zasnęłam, przez co nie usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju.


*Pov' s Fred*

              Nie wytrzymałem, chciałem raz na zawsze przeprosić Esme. Nie mogłem patrzeć jak cierpi z powodu mojej osoby. A może to nie ja byłem aż taki problemem tylko ludzie wokół mnie? Tak! To o nich chodziło! Gdyby Angelina wtedy do mnie nie podeszła, pogadałbym z Esmie i wytłumaczył swój wybuch emocji z rana. Ale nie, przyszła Johnson i wszystko spieprzyła.

              Właśnie wracałem do pokoju. Było już po ciszy nocnej dlatego po cichu szedłem do dormitorium. Cały dzień spędziłem w tajemniczym przejściu, aby rozmyślać. Nie tylko o mnie, ale i o Esme i w sumie o naszej dwójce. Jakoś jak byliśmy tylko przyjaciółmi nie było takich problemów. To dlaczego jak zaczęliśmy się darzyć publicznie swoimi uczuciami wszystko musiało się sypać? Wszedłem do pokoju, jedyne światło które się paliło w pomieszczeniu to lamka na szafce nocnej Georga. Od jakiegoś czasu zaczął czytać książki znanych żartownisiów i mógł nad nimi przesiedzieć całą noc. Zapaliłem światło a wtedy bliźniak na mnie spojrzał.

- W końcu, już myślałem, że nie przyjdziesz – zaczął.

- Miałem dzisiaj strasznie zły dzień – powiedziałem.

- Ciszej, nie jestem głuchy – uciszył mnie, wtedy się rozglądałem i na miejscu Jordana ktoś spał.

- O Lee już wrócił? – zapytałem, pochodząc do osoby.

- Nie, to...

- Esme? Co ona tu robi? – no nie powiem. Było to dla mnie zdziwienie.

- Nie tylko ty miałeś zły dzień – powiedział George podnosząc się do pozycji siedzącej. – Esme przeżyła największy koszmar do którego się przyczyniłeś...

- Co ci powiedziała? – spytałem poważnie a George, po chwili zawahania, powiedział mi wszystko. O uczuciach brunetki, o sytuacji z Cedriciem i o całej aferze z Greg. Matko... ona przeżyła więcej niż ja w całym swoim życiu...

RelationShip / Fred Weasley 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz