*Pov' s Esme*
Obudziłam się a jasne promienie, letniego słońca raziły mnie w oczy. Chciałam się odwrócić na drugi bok, jednak pewna duża dłoń utrudniała mi to. Mimo tego, trochę się poszarpałam i odwróciłam się w stronę chłopaka. Miał zamknięte oczy i oddychał miarowo. Wyglądał tak słodko jak jego kilka kosmyków włosów spadało na twarz. Ręką zgarnęłam je na bok przez co na twarzy gryfona pojawił się mały uśmiech.
- Mógłbym się tak codziennie budzić, obok takiej pięknej damy – mruknął zaspany, ale wciąż uśmiechnięty.
- No a ja nie wiem czy bym chciała obok takiego śmierdziela – odpowiedziałam na co chłopak otworzył jedno oko.
- Kogo nazywasz śmierdzielem? Jak siebie, to się zgadza – powiedział całując mnie w usta.
- Mówię o tobie Weasley – po czym wstałam i podeszłam do kufra aby wybrać ubrania na dzisiaj. Postawiłam na czarną koszulkę z krótkim rękawem oraz szorty Freda.
- A kto ci pozwolił zabrać moje ubrania? – zapytał chłopak przykrywając się bardziej kołdra pod, którą wcześniej leżałam.
- Ja – uśmiechnęłam się i usiadłam na kanapie aby się przebrać bo łazienka pewnie była oblegana jeszcze bardziej niż zawsze, przez emocje wczorajszego wieczora. Jednak pewna para czekoladowych oczu nie mogła przestać wywiercać mi dziury w brzuchu. – Odwróć się albo oczy zamknij. Przebrać się chce.
- No weź Esme... - przeciągnął.
- Nie, nie, nie. Już odwracaj się – kontynuowałam.
- Jezu niech cię będzie – po czym zamknął oczy i położył się na plecach. Jeszcze raz spojrzałam na chłopaka czy aby na pewno nie podgląda i zaczęłam ściągać koszulkę. Zostałam w samym, białym staniku, na który miałam założyć czarną koszulkę.
- No nie wytrzymam – zrzędził rudzielec. – Daj chociaż na sekundę zobaczyć
- Nie Freddie – odpowiedziałam zakładając koszulkę, przez co nie widziałam, że chłopak zaczął mi się przyglądać.
- Esmie, z takim ciałem to ty powinna startować w Miss Hogwartu!
- Fred! Ty pedofilu! – wykrzyczałam i rzuciłam w chłopaka koszulką z wczorajszego dnia.
- Wiem, że mnie kochasz Esmie, ale... - ale nie zdążył dokończyć bo ktoś nas zawołał.
- Fred! Esme! Macie zejść natychmiast na dół! – dało się usłyszeć krzyk mamy.
- Oho, no to koniec – mruknęłam kiedy zaczęłam ubierać spodnie.
- Możemy już sobie szykować grób – dodał rudowłosy wstając z łóżka i podchodząc do drzwi i pomału je otwierając. Popatrzył na mnie i wyciągnął do mnie dłoń. Przyjęłam ją i ramię w ramię ruszyliśmy na dół gdzie czekała nas pewna śmierć ze strony pani Weasley.
- Ile to trwa, ja chce wiedzieć! – krzyczała wciąż kobieta a my jak siedzieliśmy bezbronnie na kapnie. Natomiast pan Weasley w fotelu a jego żona chodziła zbulwersowana po całym pomieszczeniu. Jak przypuszczaliśmy Artur długo nie krył tego co się dowiedział i od razu powiedział swojej małżonce. Spojrzałam na Freda a on ruchem głowy pokazał żebym mówiła. Dzięki skarbie.
- Od... od stycznia – mruknęłam cicho jeszcze bardziej topiąc się w kanapie.
- I ja się dowiaduje dopiero teraz?!- wrzasnęła stając naprzeciwko nas i założyła ręce na klatkę piersiową.
- No wiesz mamo... dla nas też to była nowa sytuacja i sami nie wiedzieliśmy jak się w niej odnaleźć. W ogóle nie wiedzieliśmy czy to jest to, o czym każde z nas marzyło, ale teraz kiedy jesteśmy pewni tych uczuć jest to łatwiejsze do przekazania – skończył mówić a kobieta zamarła. Nie tylko ona. Nie sądziłam, że Fred jest taki mądry. – Więc jak wam się coś nie podoba to równie dobrze możecie o nas zapomnieć i żyć jakby to się nigdy nie wydarzyło.
- Fred wstań – rzekła nagle kobieta a chłopak, najpierw spoglądając na mnie wstał. Już myślałam, że dostanie niezłe lanie jednak to nie nastało. Kobieta rzuciła się na chłopaka i zamknęła go w mocnym uścisku.
- Uwierz synku, jestem aktualnie najszczęśliwszą matką na świecie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to Esme jest twoją dziewczyną. Nie mogłeś lepszej wybrać – wzruszyła się.
- Jezu mamo nie płacz tu tylko – mruknął i spojrzał na mnie wzrokiem, który wzywał pomoc. Pomału wstałam jednak od razu zostałam zaatakowana przez matkę rudzielców.
- Nie mogłam sobie wymarzyć lepszej synowej – odrzekła.
- Jakiej tam od razu synowej – zaśmiałam się nerwowo.
- Ja już swoje wiem – pokiwała na nas palcem i radosna udała się do kuchni. Za nią podążał jej mąż wcześniej nam gratulując. Kiedy wyszli podeszłam do chłopaka i mocno go pocałowałam w usta.
- A to za co?
- Za wszystko – mruknęłam i powtórzyłam czynność, przez co na twarzy chłopaka pojawił się ogromny uśmiech.
- I co? Teraz będziesz synową mamy? Ty to umiesz się ustawić Blyssen – powiedział prześmiewczo.
- Trzeba sobie radzić Weasley – dopowiedziałam. Staliśmy tak jeszcze chwile bo nagle coś uderzyło w jadalni a huk rozniósł się na cały dom.
- Dzieciaki! Listy z Hogwartu! – krzyknął mężczyzna. Oho, zaraz się okaże jak nam poszły SUMY i co czeka nas w nowym roku...
CZYTASZ
RelationShip / Fred Weasley 2
FanfictionKontynuacja mojej pierwszej książki "FriendShip" "Nie żyją 4 osoby z czego jedna nastolatka i kobieta w ciąży." - rzekł mężczyzna w telewizorze. Nastał czas, kiedy Esme mimo śmierci bliskiej jej osoby musi być silna dla swojego najlepszego przyjaci...