Rozdział 2

112 8 1
                                    


*Pov' s Esme*

- George... - podeszłam do niego, aby być na równi z nim. – Ciężko mi to mówić, ale... wczoraj wieczorem w metrze do Coldswolds odbyła się strzelanina... - zaczęłam, łapiąc go za rękę.

- To nie tym metrem jechała Nev? – zapytał nagle.

- ... Tak i strasznie trudno mi to mówić George, ale ona... nie żyje. Została postrzelona w brzuch? – spytałam odwracając się do mamy, która potwierdziła moje słowa ruchem głowy.

- Nie. Żartujesz sobie ze mnie prawda? Zaraz wyskoczy Nev i powie, że to tylko głupi żart, prawda? – dopytywał zdezorientowany. – Prawda Fred?! – chłopak nic nie odpowiedział. – Fred no! Powiedz, że to żart! Proszę!

- Georgie...

- Nie to niemożliwe! – usiadł i założył dłonie na głowę. – Nevada żyje!

- George opanuj się. Zrozum. Nevada nie żyje! – odpowiedział jego brat, łapiąc go za ramiona.

               Rudzielec, który był zawsze uśmiechnięty ryczał teraz z tęsknoty za niską blondynką. Nie mogłam na to patrzeć. Nie cierpiałam jak któreś z moich przyjaciół czuło ból. Czułam, że wtedy ja sama cierpię. Po chwili podszedł do mnie Fred i objął w mocnym uścisku.

- Skąd wiesz? – zapytał po cichu tak aby nikt nie słyszał.

- Wiadomości – odpowiedziałam.

- Esme. Musimy już iść, pożegnaj się – odpowiedziała cicho blondynka.

- Pa Freddie – mruknęłam mu do ucha i opuściłam uścisk. – George? – ale nie zdążyłam nic powiedzieć a chłopak mocno, ale to mocno mnie przytulił.

- Nie dam sobie rady bez niej – powiedział zalany łzami. – Możesz zostać? – zapytał już głośniej i spojrzał na moją mamę.

- W sumie, Esme ma u nas parę ubrań. Może zostać na 2-3 dni. Jeśli to nie problem pani Blyssen – odrzekł Fred.

- Jeśli to wam pomoże... Przyjadę po nią za 3 dni – a z tym zwróciła się do pani Weasley.

- Oczywiście – odpowiedziała niemal, że od razu. Kobieta poszła odprowadzić moją mamę do samochodu a ja udałam się z bliźniakami do ich pokoju. Młodszy bliźniak rzucił się na łóżko i zniknął pod kołdrą dalej wylewając swoje łzy. Usiadłam z Fredem na jego łóżko i w ciszy patrzyliśmy na pokój. Gdzieniegdzie były zdjęcia naszej paczki, a po stronie Georga zdjęcia z blondynką. Podeszłam do jednej z fotografii i odkleiłam ją od ściany, wciąż się jej przyglądając.

- Byliśmy wtedy na śniadaniu w herbaciarni. Nev jadła jabłecznik a mnie namówiła na sernik. Było wspaniale a to zdjęcie pokazuje jak miała brudny nos z bitej śmietany. Wyglądała cudnie – mruknął pomału wyłaniając się zza kołdry.

- Racja, wyglądała prześlicznie... - odpowiedziałam i lekko się zaśmiałam. Odłożyłam zdjęcie na miejsce i usiadłam naprzeciwko starszego bliźniaka. – Słuchaj George wiem, że to będzie cholernie trudne dla ciebie, ale pamiętaj. Nev by nie chciała żebyś płakał za nią i się zadręczał. Mimo to pamiętaj, każdy ma prawo do okazywania uczuć i nie bój się tego robić. Do tego masz jeszcze nas, Jordana... - zaśmiałam się na wspomnienie dredowatego. – Proszę cię o jedno, nie stocz się z tego powodu. Jesteś super, zabawnym i w jakiś sposób przystojnym chłopakiem. Ciężko mi to mówić, ale znajdziesz kogoś takiego jak Nevada.

- Nikt nie jest taki jak ona – powiedział.

- Skąd wiesz? Poznałeś inną dziewczynę? – dodałam. – Daj sobie czas – dotknęłam go po ramieniu i wstałam. – Chcecie coś do picia? – zapytałam, ale nie dostałam odpowiedzi. Ruszyłam w stronę kuchni, w której stała najważniejsza kobieta rodziny.

- I jak? – dopytała.

- Ciężko... Jakby nie patrzeć, Nevada była dla niego ... - zawahałam się bo nie wiedziałam, czy Molly znała sytuacje moich przyjaciół.

- Wiem, była jego dziewczyną. Dowiedziałam się 2 miesiące temu w liście od profesor McGonagall, kiedy przyłapała ich na korytarzu o 3 w nocy – odpowiedziała, przewracając kotleta na patelni.

- Myśli pani, że George się pozbiera? – zapytałam podchodząc do niej bliżej.

- Mam taką nadzieję- nie tylko pani... - Masz. Zanieś chłopakom – i podała mi miskę z różnego rodzaju przekąskami.

- Dziękuję – odpowiedziałam i ruszyłam w stronę pokoju chłopaków. Weszłam natychmiast a miskę z chrupkami odstawiłam na stolik – No wasza matka mi dała żebyśmy... - zaczęłam, ale nagle ktoś mnie uciszył.

- Cii, zasnął – powiedział Fred przykładając mi dłoń do twarzy. – Kazałem mu się przespać, żeby chociaż na chwile jego głowa odpoczęła.

- Dziękuje – jak dobrze, że w tym wszystkim pomagał mi jeszcze Fred. Na niego zawsze mogłam liczyć. Usiadłam obok niego i mocno się do niego przytuliłam. – Jak mi jest go cholernie szkoda...

- Wiem Esmie, mi też nie jest łatwo w końcu to mój brat bliźniak, ale musimy być silni– mruknął głaszcząc moje włosy.

- Ja się naprawdę staram, ten uśmiech, głośne mówienie... to wszystko ukrywa strach i tęsknotę jaką noszę w sobie. Nevada była moją najlepszą przyjaciółką nie wiem jak sobie bez niej teraz poradzę – odpowiedziałam.

- Damy radę... 

RelationShip / Fred Weasley 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz