Rozdział 34

48 3 0
                                    


*Pov' s Esme*

              Teraz jak najszybciej próbowałam założyć moją sukienkę i wcale nie było tak, że stwierdziłam, że w sumie mam czas a okazało się, że zostawiłam wszystko na ostatnią chwilę. Nicole już poszła bo jeszcze by się spóźniła do „Wielkiego Draco Malfoya" natomiast ja i Blair zostałyśmy w końcu miałyśmy „ tego samego" partnera. Właśnie kiedy zakładałam sukienkę ktoś zapukał do drzwi. Sophie szybko podeszła aby je otworzyć i nie myliłam się. W drzwiach stało dwóch identycznych rudych nastolatków. Muszę przyznać wystroili się jak na rozdawanie nagród za bycie największymi debilami w szkole, ale byłam im za to wdzięczna. Znałam ich zbyt długo i rozważałam taką sytuację żeby nawet przyszli w samych bokserkach bo się założyli z Lee. Ale widzę, że jak bliźniacy się postarają to potrafią zaskoczyć. Sophie i George już wyszli natomiast Fred w framudze drzwi stał i przyglądał mi się swoim flirciarskim wzrokiem.

- Jeszcze chwilka Freddie i już możemy zaraz iść - chłopak nic nie powiedział a wciąż się przyglądał. - Wszystko dobrze Fred? - po czym zaśmiałam się nerwowo.

- Esmie. Wyglądasz przecudownie, lepiej niż sobie to wyobrażałem - odpowiedział i szybko do mnie podszedł całując mnie namiętnie w usta. Mimo przyjemności jaką czerpaliśmy z tego musieliśmy przestać i jak najszybciej zejść na dół bo w końcu ktoś musi szaleć całą noc na parkiecie. Chłopak złapał mnie za rękę i razem poszliśmy do wielkiej sali gdzie odbywał się bal. Mogliśmy zostać wpuszczeni jednak jak widziałam zawodnicy turnieju czekali pod salą.

- Harry, czemu nie wchodzicie? -zapytałam pospiesznie kiedy minęłam się z chłopakiem.

- McGonagall powiedziała, że mamy tu czekać bo podobno rozpoczynamy bal - odpowiedział nerwowo. Widać, że autentycznie chłopak się stresował i nie dziwię mu się. W końcu miał tylko 14 lat a był wrzucony na głęboką wodę z tym całym turniejem. Mimo to dałam mu otuchy i razem z Fredem weszliśmy do sali gdzie czekaliśmy na rozpoczęcie. W oddali a raczej po drugiej stronie pomieszczenia widziałam Nicole z Draco. Może nie znam się tak bardzo na relacjach damsko-męskich, ale zauważyłam ten błysk w oku Draco którego dawno nie widziałam. Chyba ostatni raz jak byliśmy dziećmi a mój tata zabrał nas do wesołego miasteczka bez wiedzy Lucjusza Malfoya. Blondyn wtedy wspaniale się bawił i widać było, że potrzebował tego od bardzo dawna. Teraz staliśmy i rozmawialiśmy w pięknych szatach z resztą uczniów. No nareszcie muzyka zaczęła grać a drzwi frontowe się otworzyły przez które przyszli reprezentanci. Jak mogłam zauważyć pierwszy szedł Cedric który szedł ze swoją partnerką Cho Chang. Jeśli się nie mylę była to krukonka o chińskiej urodzie z którą nigdy nie rozmawiałam. Następny szedł Krum i to z kim go zobaczyłam zmiotło mnie z planszy. Myślałam, że zaraz tam zemdleję, ponieważ obok Wiktora szła Hermiona Granger. Tak nie przesłyszeliście się. Ta Granger.

- Fred trzymaj mnie bo zaraz padnę - żartowałam i pokazałam na tamtą parę. Chłopak też był zdziwiony. Dalej szła Fleur z jakimś fagasem z krukonów. Grał chyba w drużynie, ale jakoś nie zapadł mi w pamięci, raczej jak już to był rezerwowym. No i jest gwiazda wieczoru - Harry Potter wraz z jedną z bliźniaczek Patil.

- Oho teraz będzie się działo - szepnął do mnie Fred kiedy profesor Flitwick zaczął dyrygować orkiestrą. Muzyka zaczęła grać a czterech reprezentantów wraz ze swoimi towarzyszami zaczęło imprezę. Walc ciągnął się i ciągnął aż w końcu na parkiet wyszła McGonagall wraz z Dumbledore. Potem poszło już gładko A to Neville z Ginny, a to Draco z Nicole też w końcu musiała przejść kolejna i nas.

- Zapraszam moją piękną damę do tańca- ukłonił się Fred i podał swoją dłoń.

- Bardzo chętnie - zaśmiałam się wesoło i przyjęłam jego dłoń. I tak na parkiecie znaleźliśmy się we dwójkę. Kto by pomyślał, że jeszcze kilka lat temu byliśmy najlepszymi przyjaciółmi którzy nigdy by nie pomyśleli o tym żeby być ze sobą jako para a teraz tańczymy na balu bożonarodzeniowym już będąc prawie rok razem. Zatraceni w tańcu nie zauważyliśmy, że nagle parkiet został zajęty przez większość par. W oddali widziałam Sofie, która nieźle bawiła się z Georgem. Podobało mi się to, w końcu George miał kogoś na kim mu zależy i nie była to Collins... Po kilku minutach smutnego i powolnego walca na scenę weszły fatalne jędzę i ich przebojowy hit "Do The Hippogriff" MÓWIŁAM JUŻ, ŻE KOCHAM TEN KAWAŁEK?! wszyscy zaczęliśmy skakać do rytmów muzyki a profesor Flitwick, który wcześniej dyrygował orkiestrą został zabrany przez tłum uczniów ze sceny. Bawiliśmy się świetnie i miało to potrwać przez następne godziny.

RelationShip / Fred Weasley 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz