Rozdział 36

55 4 0
                                    


*Pov' s Esme*

               Pomału się przebudzałam, jednak wciąż bardzo dobrze pamiętałam wczorajszą noc a w sumie już dzisiejszą. Nigdy nie zapomnę tych godzin spędzonych na parkiecie z Fredem a na pewno nie dadzą mi tego zapomnieć moje stopy, przez dużą ilość odcisków od obcasów. Spałam spokojnie jednak nagle zaczęło mnie uwierać w niektórych miejscach przez sukienkę, którą wciąż miałam na sobie. Zaczęłam się kręcić aż w końcu się obudziłam i wiedziałam gdzie byłam. Byłam w tak dobrze mi znanym pokoju bliźniaków gdzie spędzałam większość mojego czasu. Obok mnie oczywiście był mój partner od tańców a na sąsiednich łóżkach jego koledzy. Może bym spała dalej, ale przeszkadzała mi nie tylko sukienka, ale i chrapanie chłopaków. W końcu wygramoliłam się z łóżka z pewnym trudem bo pewna ręka przygniotła mnie wręcz do materaca, ale kiedy już wstałam postanowiłam zabrać swoje rzeczy i po prostu wyjść. Szłam po schodach a słyszalna była tylko cisza. Pewnie większość odsypiała a druga część nawet nie była na tym wydarzeniu, więc spali. Weszłam po cichu do pokoju i nie zdziwił mnie ten widok, który zastałam. Wszystkie dziewczyny spały w swoich łóżkach i nawet nie zobaczyły kiedy weszłam. Skierowałam się do szafy z której wyjęła mój ulubiony komplet dresów i udałam się do łazienki aby się trochę przemyć i ubrać. Po skończonej rutynie zmyłam też makijaż który zastąpiłam lżejszym oraz spięłam moje włosy w niedbałego koka. Do śniadania było jeszcze trochę czasu dlatego chciałam zobaczyć jak dziewczyny w sumie się trzymają. Podeszłam do Sofie, która również tak jak ja, leżała w swojej balowej sukience. Mimo rozwalonych włosów na poduszce, zobaczyłam na szyi pewien ślad, który wszyscy dobrze wiemy co świadczył.

- Chyba George wyznał jej swoje uczucia – wyszeptałam do siebie z cichym śmiechem. George był wspaniałym człowiekiem i moim najlepszym przyjacielem to logiczne, że chciałam dla niego jak najlepiej. Martines nie odstawała. Jak dobrze pamiętam również została do samego końca z Draco, ale ona miała już zdjętą sukienkę oraz prawie zmyty makijaż. Zmytym trudno było to nazwać bo był bardziej roztarty na jej twarzy a szminka była na pół zmazana. Do Greg nawet mi się nie chciało podchodzić. Nawet nie widziałam jej na tym balu... i nie dziwię się... kto chciałby ją w ogóle zaprosić? Chyba jakiś debil albo kujon. Po tych rozmyślaniach wzięłam moją ulubioną książkę, zabrałam ją i udałam się do wielkiej sali. Nigdy nie sądziłam, że będę pierwsza na śniadaniu, ale widać, umiem zaskoczyć nawet samą siebie. Na posiłku nie było dużo osób może dwie lub trzy i się nie dziwię, była 7:00 rano po wielkim balu, na którym było pół szkoły jak nie więcej. Usiadłam na moim ulubionym miejscu po czym jak nałożyłam sobie śniadanie, zaczęłam czytać książkę. Mimo że była dość cienka, bo miała jedynie 150 stron, czytałam ją od dobrych paru miesięcy. Jakoś przez żarty, naukę oraz związek nie miałam czasu czytać mimo, że bardzo to lubiłam. Zajadając tosty z serem, na kartkach książki, na której były same litery odgrywała się niesamowita historia pewnej dziewczyny, która bardzo, ale to bardzo chciała zaistnieć jako wielki Auror, ale nie było jej to dane z powodu, że była kobietą. Mimo to ona się nie poddawała a walczyła o swoje, pokazując wszystkim mężczyznom na co ją stać.

Tak jak myślałam, książką się długo nie nacieszyłam ponieważ do sali wyszło kilku gryfonów, którzy od razu zaczęli ze mną rozmowę a między innymi był tam Harry z Ronem.

- Cześć chłopcy! Jak się bawiliście na balu? - zapytałam od razu kiedy gryfoni usiedli obok mnie.

- Wiesz zawsze mogło być lepiej - odrzekł Harry.

- A tobie Ron? Jakiś chyba w nie w sosie jesteś

- Daj mi spokój Esme – machnął ręką, zmęczonym głosem.

- O co chodzi Harry?

- Jak to delikatnie powiedzieć, na balu pokłócił się z Hermioną.

- No proszę, da się wyprowadzić Granger z równowagi. Brawo Weasley, jeszcze coś z ciebie będzie! Ale w sumie jak ty ją wkurzyłeś? Przecież ona była z Krumem

- Długa historia... - Harry przewrócił oczami i zaczął nakładać sobie posiłek. Postanowiłam się już nie odzywać bo widziałam jacy nastolatkowie mają humor. Zjadłam śniadanie, zabrałam książkę i jak się pożegnałam, wyszłam z pomieszczenia. Postanowiłam sprawdzić, jak po całej nocy trzymają się moi rudowłosi przyjaciele. I dupa, spali. Czyli dzisiaj raczej dzień samej...

RelationShip / Fred Weasley 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz