Pov Frenkie:
-De Jong, Torres! Do mnie!-zawołał trener, a my do niego pobiegliśmy.
-Ciekawe, co znowu zrobiliśmy-szepnął Ferran, a ja się zgodziłem.
-Bierzcie swoje rzeczy i jak najszybciej do szpitala-powiedział Xavi, a my zmarszczyliśmy brwi, bo po co mieliśmy jechać-Melanie tam wyładowała. Biegnijcie do szatni i jedzcie do szpitala tylko uważajcie na drodze!
Moja Mela w szpitalu?
Co się stało?Sparaliżowany pobiegłem do szatni, tak samo jak Ferran i nawet się nie przebierając, wybiegliśmy z Camp Nou. Wsiedliśmy do mojego samochodu i biegiem pojechaliśmy do szpitala podanego przez Sire w SMS.
-Jak jej się coś stanie, to ja się zabije-powiedział zestresowany brunet.
Pod miejscem docelowym zauważyliśmy Sire, która płakała. Pobiegliśmy do niej, a ona odrazu wtuliła się w Ferran'a.
-Co jej się stało? Gdzie ona jest?-zapytałem.
-Przyjechałam do niej, powiedziała, że źle się czuje, więc dałam jej test ciążowy, a gdy wróciła... krwawiła. Ja naprawdę nie wiem, jak i co się stało-powiedziała zapłakana-Sala 55. Jest lekarz i nie można wchodzić.
Wbiegłem do szpitala jak poparzony i zacząłem szukać sali 55. Po chwili szukania zobaczyłem, że wychodzi z niej jakiś lekarz. Poczekałem chwile i wszedłem do mojej dziewczyny.
-Słońce, co się stało?-zapytałem, siadając na krześle obok jej łóżka.
Nie odpowiedziała. Patrzyła się w sufit, płacząc.
-Powiedz mi, co się stało?-znowu spytałem, łapiąc ją za rękę.
Wtedy na mnie spojrzała.
Zapłakana.
Oczy sine.
Czerwone od płaczu.-Ja straciłam nasze dziecko...-rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Co? Byłaś w ciąży?-zapytałem.
-Dowiedziałam się przed chwilą. Ja naprawdę nie chciałam go stracić...-płakała coraz bardziej.
-Spokojnie, nic się nie stało...-przytuliłem ją.
-Stało, Frenkie. Przeze mnie nasze dziecko nie żyje.
-Melanie, nie obwiniaj się, nie wiedziałaś.
***
Kolejny tydzień minął trudno. W szczególności dla Meli. Nie wychodziła z pokoju, płakała, nie jadła, wychodziła tylko do toalety.-Frenkie, a gdybym ja dzień wcześniej nie piła?-zapytała zapłakanym głosem.
-Nie myśl o tym-powiedziałem i dałem jej buziaka w czubek głowy.
Faktycznie bolało strasznie. Straciłem dziecko, ale musiałem być silny dla blondynki, która aktualnie cierpiała. Raz dałem się poczuć chwili słabości, i gdy dziewczyna spała po przepłakanej nocy, mi również spłynęło pare łez.
-Jeżeli będziesz chciała zawsze możemy postarać się o kolejne dziecko-powiedziałem spokojnie.
-Dziękuje-powiedziała, wtulając się we mnie.
Pov Melanie:
Dzisiejszego dnia musiałam wrócić do żywych, ponieważ wracałam do pracy, gdzie nie było mnie dziesięć dni.Praca zaczynała się o jedenastej, a ja już po ósmej robiłam śniadanie dla siebie i chłopaka.
-Cześć, jak się czujesz?-poczułam ręce blondyna na swojej talii.
-Lepiej niż wcześniej, a ty?
-Widząc ciebie w dobrym humorze, to wyśmienicie-powiedział, a ja się cicho zaśmiałam.
Po zjedzonym śniadaniu, poszłam pod długi prysznic. Na outfit wybrałam bluzę chłopaka i dresy, ponieważ był 13 luty i było chłodnawo.
Jutro chłopaki grają mecz. Ćwierćfinał z Realem Madryt. Nie wiem jak ja przeżyje taką pogodę.-Hej, jak się trzymasz?-zapytał mnie brat, kiedy weszłam na Camp Nou.
-Bywało lepiej-odpowiedziałam szczerze i go przytuliłam.
-Jakbyście czegoś potrzebowali, to ja z Sirą jesteśmy pod telefonem-dodał.
-Dziękuje. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Idę się rozgrzać, więc pogadamy później-powiedział, idąc w stronę chłopaków z drużyny.
Praca minęła spokojnie. Czekałam pod szatnią na blondyna około dziesięciu minut, a następnie poszliśmy do samochodu.
-Mela-zaczął blondyn-Dzisiaj o dziewiętnastej chce żebyś była gotowa. Zabieram cię na randkę.
-Okej-powiedziałam, uśmiechając się do chłopaka.
Próbowałam nie myśleć o tym co się stało dziesięć dni temu...
CZYTASZ
This one-Frenkie De Jong
FanfictionGdy Melanie przyjeżdża do swojego brata, nie wie, że pozna chłopaka, który odmieni jej życie już na zawsze.