pitiful

69 3 0
                                    

Usiadłem na krześle, bojąc się chociażby ją dotknąć. Oparłem łokcie o kolana, chowający twarz w dłoniach. Przymknąłem oczy, czując, że kręci mi się w głowie. Myślałem o wydarzeniach z ostatnich godzin.

Gdyby nie żyła, byłbym temu winny. A teraz jestem winny temu, że przeszła ciężką operacje i leżała w szpitalu.

Czułem ulgę, że w końcu nikt na mnie nie patrzy. Byłem żałosny, płacząc. Podniosłem wzrok na śpiącą dziewczynę. Teraz to wszystko do mnie docierało. Gdyby nie Alejandro, to by już nie żyła. Ja nie byłem w stanie wykonać jednego pierdolonego telefonu na pogotowie. Nie potrafiłem nawet sprawdzić, czy w ogóle oddychała. Byłem żałosny. Teraz byłem wdzięczny za ciszę, ponieważ musiałem sobie wszystko poukładać w głowie.

-Witam, chłopcze-zaczęła pogodnie jakaś kobieta, ktoś weszła do sali. Spojrzała na mnie, lekko ściągając brwi, ale ostatecznie nie skomentowała tego, w jakim żałosnym stanie byłem-Myślałam, że na zawał zejdę-powiedziała, podchodząc do Meli-No głowa do góry. Oświadczyłeś się już?

Potrzebowałem ciszy i spokoju. Nie miałem ochoty na rozmowę. Bałem się, że powiem coś chamskiego, co nie było by do mnie podobne, więc nie odpowiedziałem.

-Zakładam, że nie. Młodzi jesteście, macie jeszcze czas-mówiła, odsłaniając kołdrę, aby spojrzeć na wielki opatrunek na brzuchu mojej narzeczonej-Trzeba to kontrolować. Rana będzie jeszcze krwawić, więc będziemy musieli zmienić opatrunek. Gdy tylko zobaczysz, że opatrunek zaczyna przeciekać, to mnie zawołaj. Nauczę cię go zmieniać, to później będziesz jej pomagać. Mieszkacie razem?

-Tak-odpowiedziałem-Będzie mieć dużą bliznę?

-Raczej nie.

-Kiedy moja narzeczona się obudzi?-zapytałem.

-O Boże, właśnie mi uświadomiłeś, że się myliłam. Gratulacje-zaśmiała się-Może za chwile, może za pare godzin, zależy, czy jest śpiochem. Jak się poznaliście?

Błagam koniec tego wywiadu na dzisiaj.

-Na imprezie na plaży.

-Ooo... Czym się zajmujecie?

-Ja jestem piłkarzem, a Melka fotografką.

-Ooo... Mój syn jest fanem Realu. Grasz tam?-zapytała-Przepraszam, ale ja się w ogóle nie odnajduje w tym.

-Ja akurat gram w FC Barcelonie.

-A okej. A może herbatki ci przynieść?

-Nie. Dziękuje.

-No dobrze. Zawołaj mnie, jakbyś chciał cokolwiek.

Z pewnością to zrobię.

Wiele czerpałem z samotności tutaj. Na salę co chwile ktoś przychodził. Albo pielęgniarki, albo lekarze. Ale i tak większość czasu byłem tutaj tylko ja i Melanie. Trzymałem jej dłoń w swojej. Jedynie raz na jakiś czas sprawdzałem telefon, żeby odpisać wszystkim, że Mel nadal śpi.

W końcu zobaczyłem, że Mela powoli zaczęła się wybudzać. Momentalnie się wyprostowałem, widząc grymas na jej twarzy. Powoli otworzyła oczy, mrugając przez jasne światło. Było już po jedenastej, więc słońce mocno świeciło.

-Mela-zacząłem, nie wiedząc, co powiedzieć.

Dziewczyna przeniosła na mnie wzrok, wyglądając, jakby totalnie nie wiedziała, co się dzieje.

-Jesteś w szpitalu, ale już wszystko dobrze. Już jest okej-mówiłem zestresowany-Jak się czujesz?

Nic nie odpowiedziała. Rozejrzałam się, ciagle półprzytomna. Wziąłem jej dłoń w swoją, splatając nasze palce, gdy czułem, jak niesamowicie szybko bije moje serce. Musiało ją coś boleć. Na pewno wszystko ją bolało. A ja nie mogłem znieść tej myśli.

-Miałaś operacje, ale się udała-mówiłem, gdy znowu na mnie spojrzała-Pobędziesz tu kilka dni i zabieram cię do domu. Będzie dobrze. Jest już dobrze. Boli cię coś bardzo mocno?

Podkręciła lekko głowa.

-Powiesz coś?-zapytałem niepewnie.

Bałem się. Byłem przerażony. Co, jeśli lekarze coś przeoczyli? Co, jeśli straciła pamięć? Co, jeśli ma jakieś inne obrażenia?

This one-Frenkie De JongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz