scared

71 2 0
                                    

Pov Frenkie:

-Mela, stój!-krzyknąłem, biegiem ruszając do niej.

Wszystko trwało sekundy. Samochód jadący w kierunku Melanie, chciał zahamować. Pisk opon stał się przeraźliwie głośny. Wszyscy wyszli zobaczyć, co się dzieje. Widziałem jej szeroko otwarte oczy, gdy jeszcze próbowała odskoczyć na bok.

Już prawie przy niej byłem, chcąc ją odepchnąć, czy zrobić cokolwiek innego. Ale nie zdarzyłem. Patrzyłem, jak maska samochodu uderza w prosto ciało dziewczyny, a ona zostaje odrzucona na dobre dwa metry. Albo i więcej.

Czułem paraliżujący strach. Znowu. Z początku nie byłem stanie drgnąć. Ale to trwało może kilka sekund, zanim biegiem ruszyłem w jej stronę. Wszyscy coś krzyczeli, ale ja w całym tym hałasie słyszałem tylko jej jęk bólu.

-Jest przytomna?!-krzyknęła Ania, kucając przy dziewczynie.

Była.
Kuliła się i jęczała z bólu, mocno trzymając się za brzuch. Krew spływała teraz po jej głowie, brudząc włosy.

-Kurwa, Frenkie dzwoń po pogotowie-powiedział szybko Balde-Melanie, co cię najbardziej boli?

Patrzyłem na nią z przerażenie, gdy kompletnie zignorowałem słowa Alejandro. Carol chyba to zauważyła, bo sama szybko zaczęła wybierać odpowiedni numer.

-Brzuch-jęknęła, trzymając się za jedno konkretne miejsce po boku.

-Kurwa. Tutaj?-zapytał Alejandro, zgarniając jej dłonie, aby położyć swoją na jej ciele.

A ona pokiwała głową. Słaba jak nigdy.

-Kurwa, zrób coś-mówiłem, kucając przy niej. Sam nawet nie poznałem swojego głosu i czułem łzy w oczach, których nie mogłem powstrzymać-Ona traci przytomność. Mela, błagam, wytrzymaj-prosiłem, przykładając swoje dłonie na jej ciele-Mela, proszę cię-wykrztusiłem, ściskając jej dłoń.

-Kocham cię-szepnęła.

Na całe jebane szczęście ojciec Alejandra pracował w szpitalu, do którego mieli wziąć Melanie.

-Alejandro Balde, przyślijcie jak najszybciej karetkę-usłyszałem głos czarnoskórego, który wziął telefon od Carol-Straciła przytomność. Tak... Jeszcze tak. Frenkie, kontroluj, czy oddycha.

Patrzyłem na niego przerażony. Nie mogłem uspokoić oddechu i czułem się sparaliżowany. Było mi duszno i nagle sam nie miałem czym oddychać.

-Kurwa, De Jong, ogarnij się i sprawdź, czy oddycha!-krzyknął Alejandro.

-Odsuń się-Carol odepchnęła mnie i sama pochyliła się nad dziewczyną-Oddycha.

Podniosłem wzrok, patrząc na stojącego przy nas mężczyznę. Kierowca samochodu. Mógł mieć z trzydzieści lat. Wydawał się oszołomiony.

-Araujo? Szybko wyjdźcie przed dom-mówił Balde przez telefon-Melanie potrącił samochód i lekarze mówią, że to może być krwotok wewnętrzny. Niech ktoś przyniesie lód. Jak najszybciej!

Patrzyłem na blondynkę, gdy powoli zaczęło wszystko do mnie docierać. Krwotok wewnętrzny. Starałem łzę, płynąca po moim policzku, gdy myślałem o tym, że mogłem ją złapać za nadgarstek, gdy zaczęła iść na ulice.

Każdy panikował. Ja stale kucałem przy Melanie, trzymając jej dłoń i patrząc na nią. Przez całe moje życie nie byłem tak przerażony jak teraz. Nie interesowało mnie, co się działo wokół.

Jedynie, co mogłem teraz robić, to ufać tacie Alejandro i jemu samemu, bo chyba on też dużo na ten temat wiedział, jak ojciec mu mówił różne ciekawostki na temat medycyny. Gdy dziewczyny płakały, ktoś rozmawiał z kierowcą, a inni bezczynnie patrzyli na dziewczynę. Balde sprawdzał puls Melanie u przykładał jej lód do jej brzucha po lewej stronie.

-Jak bardzo to poważne?-zapytałem Alejandro, czując, że moje ciało się trzęsie.

Ciemnoskóry podniósł na mnie wzrok, ale nie odpowiedział kompletnie nic. Wrócił spojrzeniem do blondynki, sprawdzając teraz ranę na jej głowie.

Patrzyłem na dziewczynę, zaciskając usta. Mało co mogłem zobaczyć przez łzy, które zasłaniały mi wzrok. Nie wiedziałem do końca, co się działo. Sanitariusze w sekundę podbiegli do nas, a wszystko zalewały światła karetki i radiowozu.

To dosłownie były sekundy, zanim karetka się pojawiła i odjechała na sygnale. Siedziałem na drodze, starając się myśleć rozsądzenie. Nie mogłem przecież panikować, ale nie mogłem też się uspokoić.

Przez chwile mojej nieuwagi jakiś jebany śmieć potrącił moją dziewczynę. Spojrzałem na niego, widząc, że rozmawia z policjantem. Wydawał się rozstrzęsiona. Możliwe, że płakał.

Wstałem z miejsca, po czym szybko ruszyłem w jego kierunku. Ktoś coś mówił, ale do mnie to nie docierało. Nic mnie nie interesowało. Ani to, ile ludzi było wokół, ani to, że ktoś coś do mnie krzyczał. Ani to, że była tu policja.

Podszedłem do niego i bez żadnego zastanowienia uderzyłem go piersią w twarz z całą siłą, jaką posiadałem. Tak, że rozległ się jego głośny krzyk, a następnie huk, gdy upadł na maskę swojego samochodu.

-Kurwa, De Jong!-krzyknął Pedro, podbiegając do mnie, gdy policjanci siłą odciągnęli mnie od mężczyzny-Pojebało cię?

-Uspokój się-teraz przede mną stanął Pablo, układając dłonie na moich ramionach.

Patrzyłem na niego, ciężko oddychając.

-Nie teraz na to czas. Teraz, kurwa, Mela walczy o życie. Ona może umrzeć, więc zamiast wymierzać sprawiedliwość, chodź ze mną do samochodu!-krzyknął do mnie Alejandro, który tu podszedł.

Walczy o życie...

This one-Frenkie De JongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz