wait

70 2 0
                                    

Pov Frenkie:

Nadal ciężko oddychałem, nie mogąc powstrzymać łez. Nawet nie patrzyłem w kierunku mężczyzny, przy którym klęczał sanitariusz z drugiej karetki.

-Niech panowie go puszczą-powiedział Pedri, który także wydawał się ledwo panować nad emocjami-Był świadkiem jak jego dziewczyna zostaje potrącona przez samochód. A teraz ona jest w szpitalu, więc po prostu, kurwa, go puśćcie, żeby mógł tam pojechać. Zostawię namiary na niego, ale proszę tras pozwólcie mu jechać do narzeczonej.

Puścili mnie.

Przetarłem mokrą od łez twarz, po czym bez słowa ruszyłem za Alejandro, który trzymał mnie za nadgarstek i ciągnął do taksówki.

-Frenkie! Twój telefon-Carol wyciągnęła iPhone'a w moim kierunku, zanim wsiadłem do taksówki.

-Czemu to zrobiłaś?-zapytałem, zanim taksówka odjechała.

Byłem przerażony i dopiero teraz zobaczyłem, jak niesamowicie trzęsą mi się dłonie. Bałem się odezwać. Bałem się zapytać o cokolwiek Alejandra, który miał kontakt z tatą, bo nie wiedziałem, co mogę usłyszeć.

Przed moimi oczami cały czas miałem przerażone spojrzenie Melanie. To, jak chciała uciec, ale zdawała sobie sprawę, że jest już za późno. To, jak jej ciało uderzyło o ziemie, to, jak spojrzała na mnie i powiedziała, że mnie kocha mimo sytuacji wcześniej. Chyba myślała, że to był jej koniec, ale to nie mógł być jej koniec.

-Karetka przyjechała bardzo szybko-powiedział Balde- Najważniejsze są pierwsze minuty. Gdy już dojedzie do szpitala, to będzie dobrze. Przynajmniej tak mówi tata.

-Jaka jest szansa, że dojedzie do szpitala-zapytałem cicho, chociaż niebyłem przekonany, czy chce znać odpowiedz.

-Duża-chłopak przetarł twarz dłonią-Jak to się w ogóle stało?

Pokręciłem głową, nie zamierzając odpowiadać. Było kilka momentów, kiedy szczerze się bałem. Momentów, gdy byłem przerażony. Ale taki strach odczuwałem prawdopodobnie jedynie w momencie, gdy mój brat trafił do szpitala.

Miałem jednak wrażenie, że ból po utratcie Melanie byłby o wiele silniejszy. Mimo, że mój brat żyje i ma się dobrze, to w tamtym momencie byłem chyba podobnie przerażony.

Starałem się brać głębokie wdechy i myśleć rozsądnie, ale to zdawało się na nic. W głowie miałem jedynie to, czy Melanie jeszcze w ogóle żyje. Szedłem za Alejandro w kierunku szpitala, czując, że mi słabo.

-Poproszę ojca żeby dał ci coś na uspokojenie-powiedział chłopak.

Nie odezwałem się, bo wiedziałem, że tego potrzebuje. Rozglądałem się po korytarzach i zobaczyłem dwóch szybko idących lekarzy. Balde podszedł do rejestracji, a ja nie odstępowałem go na krok. Kręciło mi się w głowie, więc dłonią oparłem się o ścianę.

-Alejandro, jak ja cię dawno nie widz...

-Moją przyjaciółka przyjechała tu przed chwilą-przerwał jakiemuś mężczyźnie-Potrącona przez samochód. Co z nią?

-To twoja przyjaciółka? O Boże...

-Co z nią? Zabrali ją na blok?

-Tak. Od razu. To było przed sekundą, dlatego tutaj tak pusto. Będą jej przetaczać krew z tego, co wiem.

-Dzięki. Chodź, Frenkie.

Nie rozumiałem, jak Alejandro potrafił być tak opanowany. Leki, które dostałem, kompletnie nie pomogły. Siedziałem przed blokiem operacyjnym, nie potrafiąc opanować trzęsących się rąk. Chowałem twarz w dłoniach, po prostu czekając.

This one-Frenkie De JongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz