a blessing in disguise

66 3 0
                                    

-Już z nią powinno być dobrze, dzieciaki-usłyszałem nagle.

Podniosłem wzrok, aby zobaczyć tatę Alejandro, który szedł w stronę boku operacyjnego.

-Jest szansa, że nie będziemy jej niczego usuwać. Mam zrobić embolizację, jeśli się uda. Ale wstępnie zatrzymali krwotok. Przygotujcie się jeszcze ja dwie godziny czekania-kontynuował, a następnie wszedł na blok.

Już powinno być z nią dobrze.

Nie potrafiłem spojrzeć na nikogo, mając stuprocentową pewność, że jestem winny całej tej sytuacji. Chodziłem po korytarzu, zastanawiając się, na chuj ludzie biorą leki na uspokojenie, jeśli one nie pomagają. Wciąż nie mogłem uspokoić szybkiego oddechu i trzęsącego się ciała. Stanąłem przedem do ściany, opierając o nią głowę. Minęły już na pewno więcej niż dwie. Coś musiało być nie tak.

-Frenkie.

Obróciłem głowę, aby spojrzeć na stojącą przy mnie Sire. Nawet nie wiedziałem, kiedy przyjechał tu ktoś inny. Musieli dopiero co zjawić się w szpitalu. Oni nie mieli tej wiedzy co ja. Oni nie wiedzieli, że między mną, a Carol nic nie było.

-Znasz Melanie. Jej takie coś nie pokona. Nie Melanie-mówiła cicho, zanim podeszła bliżej i objęła mnie rękoma w pasie-Gadałam z Carol. Powiedziała mi wszystko. Przepraszam, że tak nakręciłyśmy z Anią Melanie, ale sam wiesz jak to wyglądało-dodała szeptem, płacząc.

Patrzyłem na nią, czując coraz większy ucisk w gardle i łzy, które po raz kolejny pojawiły się w moich oczach. Właściwie to nie byłem przekonany, czy nie minęło chociaż pięć minut odkąd czułem je ostatnio.

-Wiesz, że jesteś moim najlepszym przyjacielem-zapytała nagle-Więc jesteś. Alejandra najlepszą przyjaciółką jest Mela, a ty moim. Nie chce żebyś się obwiniał. Nie mogłeś nic zrobić.

-Nie wiesz, o czym mówisz, Sira-powiedziałem, odsuwając się.

-Wiem, że robiłeś, co w twojej mocy, żeby chronić Melanie, ale to był wypadek. Zbyt wiele zbiegów okoliczności na raz.

Nie odpowiedziałem nic, bo usłyszałem dziwek otwieranych drzwi. Gwałtownie się obróciłem, patrząc na dwie kobiety, które wyszły na korytarz.

-Co z nią?-zapytał od razu Ferran.

-Ja nie mogę udzielać informacji. Zaraz powinien przyjść lekarz i wszystko wam powie.

Miałem dość czekania. Lekarze powoli wychodzili z bloku, a ja przeżywałem szok, widząc, jak wiele osób się tam znajdowało. Na chuj aż tyle? I w końcu zobaczyłem tatę przyjaciela, który szedł wraz z innym meżczyzną. Od razu ruszyłem do nich, na co przenieśli na mnie wzrok.

-I co?-zapytał Alejandro.

-Uratowałeś jej życie, robiąc to wszystko czego cię nauczyłem-powiedział jego tata-Gdybyś nie zrobił tego wszystkiego, zanim straciła przytomność, to nie moglibyśmy działać tak szybko i najprawdopodobniej już by nie żyła. Melanie miała szczęście w nieszczęściu.

Zdawałem sobie sprawę i wiedziałem, że będę wdzięczny Balde do końca życia.

-Musieliśmy przetoczyć krew. Nie dość, że straciła jej sporo, to nie była to krew rewelacyjnej jakości-zaczął drugi lekarz-Ale operacja przebiegła pomyślnie.

-Teraz Melanie pojedzie na sale na wyburzeniówce, a później dopiero na oddział chirurgii. Jedna osoba może tam z nią zostać, ale to chirurgia. Tam są pacjenci po ciężkich operacjach, przeszczepach i tym podobne, więc ma być to ktoś, kto jest idealnie zdrowy-mówił pan Balde-Nie chce widzieć tam kogokolwiek, kto ma chociaż katarek, jasne?

Nie chciałem być egoistą, ale nie wyobrażałem sobie, że mógłby zostać przy niej ktoś inny niż ja. Jednak nie odezwałem się, wiedząc, że są osoby, które zrobiły dla niej znacznie więcej i powinny mieć pierwszeństwo.

-Frenkie może iść. Ja mam katar, więc nie chce nikomu zaszkodzić. Najważniejsze, że nic jej nie jest-powiedział Ferran. Byłem mu wdzięczny.

-W porządku-skinąłem głową, po czym spojrzałem na lekarzy-I co dalej z Mel? Kiedy się wybudzili kiedy dojdzie do siebie?

-Trudno powiedzieć, ale myśle, że do kilku godzin powinna się wybudzić. Nie wcześniej niż za dwie albo trzy godziny. Chcemy żeby przez około dobę leżała w łóżku. Będzie bardzo obolała i podejrzewamy, że nie będzie chciała wstawać, ale jutro już powinna zacząć się pionizować, aby płuca dobrze funkcjonowały. Melanie ma połamane żebra, więc to też przyostrzy sporo bólu. Na pewno będzie cały dzień obolała i dostanie silne leki przeciwbólowe, więc raczej większość czasu będzie spała. Przeprowadzimy też sporo badań-wyjaśnił lekarz.

-Wasi rodzice wiedzą?-zapytał tata Alejandra Ferran'a.

-Tak, ale mają za dużo pracy żeby przyjechać-powiedział brunet.

Przecież ich córka wylądowała w szpitalu, to jak mają za dużo pracy?

-Nie chcesz najpierw wrócić do domu?-zapytała mnie Sira-Mela i tak będzie teraz tylko spać, a ty odpoczniesz i wrócisz w lepszym stanie.

Nie odpowiedziałem nic, ponieważ nie chciałem być niemiły. Musiałem być przy mojej blondynce i innej opcji nie widziałem. Nawet napisałem do Xavi'ego, że przez kilka treningów mnie nie będzie i wyjaśniłem, co się stało.

-Czemu mi nie odpowiadasz?

-Żeby być miłym i nie powiedzieć, że cię chyba pojebało-odpowiedziałem, na co brunetka tylko pokiwała z niedowierzaniem głową.

-Jak coś to dzwoń. Będę pod telefonem-powiedziała, a ja ją przytuliłem na pożegnanie.

-Dzięki.

W końcu mogłem wejść na sale, co było w chuj stresujące. Nie wiedziałem czego się spodziewać. Melanie w tym miesiącu była dwa razy w miesiącu w szpitalu.

Nie wyglądała bardzo źle. Jej twarz była bardzo blada, a na czole, zaraz przy lini włosów miała niedużą ranę, która już została zaszyta. Blondynka została przykryta białą kołdrą i wyglądała normalnie. Nie jak osoba, która walczyła o życie.

This one-Frenkie De JongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz