Stał przed nim z szerokim uśmiechem, zadowolony jakby szli właśnie na ramen, a nie do paszczy lwa. Gdy Hira wraz z Kakashim przyszli do jego domu..
Już wiedział.
Czuł wcześniej, ze dzieje sie cos zlego, nie czekał nawet na wyjaśnienia od razu ruszając w drogę. Przecież nie zostawi go całkiem samego..
Może i jest to cholernie niebezpieczne, ale przecież nie pierwszy i nie ostatni raz. Udowodni mu, że mają dla kogo wracać.- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. - spróbował w łagodny sposób odsunąć go od tej głupiej decyzji. Docenia jego siłę, już nie raz na własnej skórze poczuł jak potężnym jest Shinobi przecież w to nie wątpi, ale widział te potwory.
Widział co one potrafią zrobić, widział ich agresje oraz ludzi umierających w męczarniach po ich ataku. Nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić co by się stało gdyby to Naruto został zaatakowany, a on nie miałby szans go uratować.
Uzumaki miał to gdzieś.
Nie obchodzi go w jak wielkie niebezpieczeństwo się pcha, nie puści tam Sasuke samego. Nie pozwoli mu na to, a ciężko będzie przekonać chłopaka by pozwolił mu wyruszyć na misję razem z nim więc Naruto postanowił nadużyć trochę swojej władzy.- Dostałem propozycję zostania Siódmym Hokage. Nie obchodzi mnie czy uważasz to za dobry pomysł, jest to rozkaz. - uśmiech zszedł z jego twarzy zastąpiony poważną miną. Sasuke nie wiedział co powiedzieć i wcale nie chodziło mu o wyrzucenie Naruto z misji bo tego przecież nie zrobi. On jest zbyt uparty, jeśli będzie chciał to będzie za nim szedł, ale..
Dostał propozycję zostania Siódmym Hokage? Tak oficjalnie?- Chodźmy, po drodze mi wszystko streścisz. - Naruto chyba źle odczytał jego minę bo co prawda Sasuke wykrzywił się jakby coś mu śmierdziało, nie było to jednak spowodowane niechęcią przebywania w jego towarzystwie, nie było to w ogóle na negatywnym tle, zupełnie przeciwnie, on..
Nie zdążył nic powiedzieć ponieważ Naruto zeskoczył z muru kierując się na zachód.- Naruto. - zmusił go do wstrzymania się z marszem, Uzumaki stanął spoglądając na Sasuke, który zeskoczył powoli idąc w jego stronę.
Cholera, naprawde nie chce się kłócić..- Co? - zapytał utrzymując swój głos w dosadnym tonie, była to swego rodzaju wojna między nimi. W takich chwilach nie można odpuścić, nie może mu pokazać nawet najmniejszego wahania bo inaczej..
Myśli zostały całkowicie rozproszony gdy Sasuke dał mu pstryczka w czoło, którego na szczęście nie poczuł bo przecież nosi ochraniacz.- Jestem z ciebie dumny. - postawa Naruto szybko rozpłynęła się pod wpływem jego słów, tego gestu, delikatnego uśmiechu..
W co on pogrywa?
Nie on..on był całkowicie szczery.
Sasuke był dumny z jego osiągnięcia, dostanie takiej propozycji? Spełnienie największego marzenia?
Nie mógł usłyszeć niczego lepszego na poprawę humoru, a Naruto? To był pierwszy raz gdy Sasuke powiedział coś takiego..- C..co? - powtórzył to samo głupie pytanie, tym razem przed oczami Sasuke już nie było. Spojrzał za siebie, kiedy on zdążył tak daleko zajść!? Musiał wręcz do niego podbiec by dorównać mu kroku pozostawiając minimalną przerwę by Sasuke nie zobaczył jego delikatnych rumieńców.
Był środek nocy, teoretycznie nie powinni wyruszać o tej godzinie lecz ilość kofeiny jaką spożył Sasuke z pewnością nie pomogłaby mu zasnąć, zresztą adrenalina, emocje..
Nie ma szans.
Naruto podobnie, dzieciaki już zasnęły, ale Sasuke wciąż nie było w domu. Każda noc bez niego była cholernie trudna i choć będzie tęsknić za swoimi dziećmi, mają one odpowiednią opiekę. Dzięki jego chwilowej nieobecności, wrócą do domu szybciej. Taką ma nadzieję.Sasuke wiedział gdzie się kierować, ale Naruto nie rozumiał dlaczego po prostu nie użyją Rinnegana, nie załatwią kogo trzeba i nie wrócą do domu..
Nie chciał jednak się czepiać, Sasuke z pewnością wie co robi, ma jakiś określony plan o który zapyta go…po śniadaniu.
Było już dawno po wschodzie słońca, a oni szli i szli..w ciszy.
Całkowitej ciszy.
CZYTASZ
Fallen Leaf - Sasunaru
FanficDruga część opowiadania "Hidden Leaf" w której to Naruto musi zmierzyć się ze swoimi planami zostania Hokage oraz ponownie udowodnić wszystkim, że jest idealny do tej roli. I w międzyczasie uporać się z mrocznymi planami Orochimaru.