Rozdział 1

171 22 8
                                    

Jaylynn

Wbrew pozorom nie lubiła dźwięku dzwonka oznaczającego przerwę. Przez kilka minut była zmuszona snuć się po korytarzach i starać się nie zwrócić na siebie jakiejkolwiek uwagi. Nie miała żadnych przyjaciół, z którymi mogłaby porozmawiać pomiędzy lekcjami. W gruncie rzeczy zazdrościła tym wszystkim młodym ludziom, których mijała. Choć spuszczała głowę, widziała, jak bardzo szczęśliwi są.

Jaylynn nie miała nikogo, kto mógłby stanowić dla niej oparcie. Powroty do domu okazywały się nadzwyczaj trudne, kiedy z każdym krokiem coraz bardziej pragnęła uciec. Zawsze obawiała się, że znów spotka obcego mężczyznę we własnym mieszkaniu, którego jej matka postanowiła zaprosić.

Wstydziła się tego, co robiła jej jedyna rodzina. Czuła obrzydzenie do samej siebie, że powstała przez wpadkę, z którymś z kolei klientem. Zastanawiała się, czy kiedyś nie będzie tak samo zdemoralizowana, jak własna rodzicielka. Jeśli jej ciężko zarobione pieniądze wciąż będą zabierane, być może nie będzie miała wyboru.

Zazdrościła tym, którzy po powrocie ze szkoły zawsze cieszyli się ciepłym posiłkiem na stole albo szli ze znajomymi do jakiejś knajpki. Jaylynn zazwyczaj odżywiała się tanim i śmieciowym żarciem, nie mając nawet czasu, by zrobić sobie cokolwiek sama. Nawet, gdyby nie pracowała do późna, chyba po prostu nie miałaby na to siły.

Była z siebie zadowolona, że w miarę szybko udało jej się znaleźć pracę. Co prawda do pizzerii dostała się zupełnie przypadkiem i pracowała tam na czarno, ale wypłata, którą dostawała była w miarę wysoka. Pieniądze nie wynagradzały jednak zmęczenia, które towarzyszyło jej niemal codziennie. Praktycznie od razu po zajęciach w liceum kierowała się do pracy, a tam siedziała czasem nawet do pierwszej w nocy, jeśli zamówienia przerastały możliwości personelu.

Potem wracała do mieszkania, mając nadzieję, że nikogo w nim nie będzie. Jeśli jednak jej matka miała gościa, szwendała się całą noc po mieście, nawet na chwilę nie zmrużając oka.

Czuła się wykończona. Coraz częściej zdarzało jej się przysypiać na lekcjach, za co wielokrotnie dostała już kozę. Nawet jeśli siedzenie dodatkowej godziny w szkole jakoś mocno jej nie szkodziło, bolało ją to, że nikt nie zauważył, że coś było nie tak.

Ludzie po prostu uważali ją za dziwną. Inną. Odstającą od całej reszty. Nikt nie zagłębiał się w jej życie, zresztą nawet na to nie pozwalała. Kryła swoją matkę przed nauczycielami, zasłaniając ją całym mnóstwem pracy i wymigując się od niewygodnych pytań kilkoma podrobionymi podpisami.

Wiedziała, że źle robiła. Że może powinna postarać się coś zmienić. Wszystko byłoby o wiele prostsze, gdyby nie to, że wpakowała się w o wiele większe kłopoty, niż matka prostytutka.

Niosąc w dłoniach dwie siatki z jedzeniem, nie potrafiła sobie przypomnieć, jak stała się dziewczyną na usługi jakiegoś samozwańczego gangu w jej mieście. Po prostu kiedyś znalazła się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie i właśnie tak zaczęła wyglądać jej codzienność.

Jeśli Joe dzwonił, musiała chociaż przez moment się z nimi poszlajać. Jeśli "Guy" obejmował ją ramieniem, musiała mu na to pozwolić. Jeśli Caren zapragnęła wgnieść ją w podłogę swoimi wyzwiskami, nie mogła jej odpowiedzieć. Jeśli ktokolwiek cokolwiek chciał, po prostu musiała spełnić ich rozkazy.

Wolała się nawet nie zastanawiać, jak bardzo mogłaby żałować odmowy. Znali jej adres, wiedzieli, do której szkoły chodziła. Nawet gdyby jakimś cudem udałoby się jej ich zignorować, koniec końców i tak by ją znaleźli. A wtedy mogłaby poważnie zacząć się bać o własne życie.

Regained HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz