Rozdział 20

47 8 3
                                    

Jaiden

Minęło kilka z pozoru zwyczajnych dni. Spędził w rodzinnym mieście już połowę planowanego czasu, co wydawało mu się co najmniej dziwne. Odkąd wyjechał, by rozbudowywać sieć hoteli, nieczęsto pozwalał sobie na takie długie pobyty. Jeszcze do niedawna absurdem wydawało mu się kupno mieszkania akurat tutaj, skoro zazwyczaj pojawiał się na jakiś tydzień i nocował u rodziców, a potem znów pogrążał się w wirze pracy. 

Kiedyś nie robiło mu to prawie żadnej różnicy, czy pracował osiem czy dwanaście godzin dziennie, czasem nawet dłużej. Chcąc, nie chcąc, czuł, że powoli się wypala i nie ma już tylu sił co kiedyś. Właśnie na to próbował zwalić powód częstszych urlopów. Chęć pomocy Jaylynn tylko delikatnie przyczyniła się do jego decyzji.

Przyglądał się jej zmarszczonym brwiom i pełnemu skupienia wyrazowi twarzy. Odbywali już któreś z kolei korepetycje, tym razem biorąc w obroty fizykę. Nie lubił i nie umiał tego przedmiotu aż tak bardzo jak matematyki, ale obrał taktykę, by umawiać się na dane tematy z wyprzedzeniem i dzięki temu mógł spokojnie się do nich przygotować. Nie przyznawał się przed Jaylynn, że wcale nie był takim orłem, który pamiętał wszystko za czasów szkoły i też czasami siedział po nocach, by przypomnieć sobie to, co miał jej potem wytłumaczyć. 

Nie było to takie proste zważywszy na to, że miał też do ogarnięcia pracę związaną z hotelami. Powinien już ustalać datę otwarcia trzeciego z nich, ale szczerze mówiąc nie miał do tego głowy. Nie chciał też przedwcześnie wyjeżdżać, bo doskonale wiedział, że Jaylynn nie poradziłaby sobie z nauką i mogłaby w ten sposób zawalić sobie rok. 

- Zapomniałaś pomnożyć - mruknął, bawiąc się swoim zegarkiem, który miał na nadgarstku.

Dziewczyna prędko poprawiła swój błąd, uprzednio skreślając całe działanie zamaszystym ruchem. 

Gdy tak na nią patrzył, a ona najwyraźniej nie zdawała sobie z tego sprawy, zbyt skupiona na zadaniach, przez głowę przechodziły mu myśli, że w sumie była całkiem ładna. Próbował wypierać to ze świadomości, bo przecież nie wypadało mu myśleć o niej w takim kontekście, ale cóż, był tylko facetem.

Z budowy ciała była raczej nijaka. Zbyt szczupła, bez żadnych widocznych krągłości. Powodowało to, że wydawała się zwyczajnie słaba i krucha. Bardzo prawdopodobne, że właśnie tak było. Orientował się, że w życiu jej się nie przelewało i być może wypłata nie wystarczała jej na odpowiednią ilość jedzenia. Była też możliwość, że po prostu nie potrafiła odpowiednio zarządzać wydatkami, ale raczej w to wątpił. Skoro była zmuszona w jakimś stopniu szybciej dorosnąć, z pewnością już się tego nauczyła.

Co prawda absolutnie nie uważał jej za dojrzałą, bo ze swoim sposobem życia przypominała mu raczej nieśmiałe dziecko z podstawówki. Nie było już co prawda aż tak źle, bo z czasem zdołała mu w miarę zaufać i przyzwyczaić się do ich spotkań. Pewnie wchodziła już do jego mieszkania i rozmowa z nim nie była już dla niej aż tak niekomfortowa jak wcześniej. Nie zmieniało to faktu, że jej sytuacja rodzinna nie prezentowała się zbyt dobrze.

Nie wyobrażał sobie, jak jej matka mogła zrzucać na nią wszystkie koszty utrzymania. Jaylynn nie powiedziała mu tego wprost, lecz domyślał się, że jej pieniądze nie znikały tak szybko bez powodu. Wypłatę miała niby dobrą, czasem też wypłacał jej nadgodziny, jeśli chciała kilka zrobić, więc nie było opcji, żeby brakowało jej na rzeczy, które musiała sobie kupić nastolatka w jej wieku. Na pewno w grę wchodził także czynsz i rachunki, inaczej potrafiłaby bardziej o siebie zadbać.

- Jak traktuje cię twoja mama? - spytał po dłuższej chwili ciszy.

Już dawno chciał się tego dowiedzieć, ale jakoś nie znalazł odpowiedniego momentu. Patrząc na niechęć Jaylynn, od razu domyślił się, że takiego w ogóle nie ma i nie będzie.

Regained HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz