Jaiden
W jadalni panował przyjemny półmrok. Mieli wiosnę, a ten dzień nie obfitował w słońce. Jaidenowi w żaden sposób to nie przeszkadzało. Zresztą jego rodzicom też nie – pochmurne niebo za oknem nie zdołało popsuć ich dobrych nastrojów.
Pierwszą rzeczą, jaką zrobił po przebudzeniu, było wyjście z Beanem na spacer. Praktycznie nikogo nie spotkał wtedy w okolicy, bo wstał około szóstej rano. I taki zwykły spacer miał swoje uroki. Nie dość, że po raz kolejny mógł rozejrzeć się po mieście, to jeszcze nawdychał się rześkiego powietrza.
Potem było już trochę mniej przyjemnie, bo po pysznym śniadaniu, zabrał się za domowe prace. Wbrew zapewnieniom swojego ojca, że ten świetnie sobie radzi, skosił za niego trawnik, a także przeczyścił rynny. Poza tym poprzycinał kwiaty w ogrodzie i pojechał na zakupy.
Dopiero kiedy był pewien, że w niczym nie może już pomóc, zabrał się znów za swoją pracę. Odpisał na wszystkie wczorajsze maile, porozmawiał ze swoją asystentką przez telefon, a nawet zaplanował spotkania z innymi biznesmenami po swoim powrocie.
Gdy na chwilę oderwał się od pracy, postanowił zapalić papierosa na balkonie. Zdał też sobie sprawę z tego, że pizzeria była już otwarta, ale postanowił do niej nie jechać. Choć swoją drugą działalność traktował jako miłą odskocznię, chciał tego dnia zostać w domu. Miał zresztą wrażenie, że dobrze zrobi to jego nowej pracownicy, skoro ostatnio tak się przez niego stresowała. Nie mógł jednak powiedzieć, że nie był ciekaw, czy kupiła już sobie to, co jej nakazał.
W sumie nawet nie wiedział, po co dał jej pieniądze na buty i plecak. Wypłatę i tak dostała, więc mogła sobie coś z niej odłożyć, prawda? Mimo wszystko coś mu podpowiadało, że gdyby rzeczywiście tak było, to już dawno pozwoliłaby sobie na taki wydatek. A jemu pieniędzy akurat nie brakowało, więc taki bonus był dla niego praktycznie niczym.
Westchnął ciężko, patrząc na zachmurzone niebo. Zapowiadało się na deszcz, więc mimowolnie przypomniał sobie o poprzecieranej kurtce, którą widział raz na zapleczu. Domyślał się, do kogo ona należała, więc mimowolnie znów pomyślał o młodej Jaylynn.
Nie miał pojęcia, że już za niedługo miał dowiedzieć się o niej prawdy.
***
Jaylynn
Wstając rano do szkoły, nie spotkała już gościa swojej matki. Najwyraźniej wyniósł się gdzieś w środku nocy i szczerze powiedziawszy była mu za to ogromnie wdzięczna. Najbardziej nienawidziła tych facetów, którzy mieli ochotę zostawać „na śniadanie".
Wzięła szybki prysznic, zjadła kanapkę z dżemem i przygotowała się do szkoły. Po drodze wstąpiła do sklepu i zakupiła nowy plecak oraz buty. Nowe rzeczy rzeczywiście poprawiły jej humor, ale kiedy dotarła do swojego liceum, nie było już tak dobrze. Spędzenie tam sześciu godzin nie było jej spełnieniem marzeń. Powiedziałaby wręcz, że na lekcjach czuła się wyjątkowo koszmarnie, skoro nie dość, że dostała kolejną jedynkę, to jeszcze słyszała wszystkich obgadujących ją uczniów z klasy. Jako, że nikim się nie przyjaźniła, ciężko było jej sobie z takimi sprawami poradzić.
Jedyne osoby, które miały z nią koleżeńskie relacje to jej współpracownice. Może nie rozmawiały ze sobą jakoś często, ale Jaylynn niejednokrotnie mogła poprosić je o radę, czy chociażby chwilę pożartować i poprawić sobie w ten sposób humor.
Jednak tego dnia, choć naprawdę miała na to ochotę, nie mogła pozwolić sobie na luźne pogawędki. Był początek weekendu, więc klientów było naprawdę sporo. Co chwilę latała od kuchni do sali, roznosząc zamówienia. W każdej wolnej chwili musiała biec na zmywak albo pomagać innym pracownicom. Jako, że nie było jednej z nich, praca była o wiele bardziej męcząca.
CZYTASZ
Regained Hope
Teen FictionŻycie Jaylynn Forbes nigdy nie było spokojne. Przez trudność w nawiązywaniu kontaktów, brak rodzicielskiej miłości i sekret o pewnej grupie, w którą przez przypadek się wmieszała, stała się wycofana i nieśmiała. Wielokrotnie brakowało jej sił i nie...