Jaylynn
Zerwała się z łóżka równo o czwartej, by powtórzyć na kartkówkę z matmy, dlatego nie dziwne, że pod wieczór była już wykończona. Naprawdę cieszyła się, że Andy dał jej w ten dzień wolne i mogła w spokoju wrócić do domu. Byłoby tak, gdyby nie kolejna wiadomość od Joe.
Westchnęła ciężko, porzucając marzenia o ciepłym łóżku i skierowała się w stronę ulubionego sklepu grupy. Jej niechęć powiększał także fakt, że przez ostatnie dni naprawdę harowała. Zarówno w pracy, jak i w szkole, w której goniła sprawdzian za sprawdzianem. Niestety czas ani trochę jej nie sprzyjał - i tak wystawiono jej zagrożenia na drugi semestr. Wiedziała, że jeśli tego nie poprawi, nie przejdzie do następnej klasy.
Nie pomagały także godziny spędzone w pizzerii zamiast na nauce. Co prawda cieszyła się z zarobków i tego, że nie miała aż takich problemów z dostępnością podstawowych środków do życia, jednak nie dało się ukryć, że praca zabierała sporą część jej czasu. Nie wspominając nawet o niemożności odpoczynku po męczących lekcjach w szkole.
Dziwiła się starszym ludziom, którzy uważali, że chodzenie do szkoły to nic takiego. Jeśli o Jaylynn chodziło, praca umysłowa w szkole była o wiele gorsza niż ta normalna. Czuła się więc przemęczona i przebodźcowana. Naprawdę pragnęła mieć choć jeden dzień na odpoczynek. Bez nauki, pracy i telefonów od gangu.
Jak widać nie było jej to dane. Już z daleka dostrzegła całą grupkę i ich zniecierpliwienie. Najgorzej było oczywiście z przywódcą, który nadal miał jej za złe tamto nieodebranie telefonu. Mimowolnie złapała się za miejsce, w którym jeszcze do niedawna widniał brzydki siniak.
Swoją drogą, była wdzięczna losowi za to, że Jaiden musiał wyjechać i nie próbował ponownie wyciągać z niej wyjaśnień. Nie był osobą, którą łatwo było nabrać, więc to, że nic nie zrobił w związku z tym, co widział, traktowała jako przepływ swojego szczęścia.
Naprawdę nie chciała, by mieszał się w jej osobiste sprawy. Nawet nie potrafiła sobie wyobrazić co by było, gdyby dowiedział się, z kim czasem szlajała się po nocy. Była przekonana, że od razu wyrzuciłby ją za to z pracy i jakoś nie dopuszczalna do siebie myśli, że mogłoby się to skończyć inaczej.
- Dla mnie to, co zwykle - mruknął John na wstępie, tak, jak reszta, nie siląc się nawet na najkrótsze powitanie.
Kiwnęła głową, starając się nie patrzeć na trzymany przez niego scyzoryk.
Z uwagą wysłuchała żądań pozostałych członków grupy, po czym poszła do sklepu kupić wszystko, czego sobie zapragnęli. Płacąc potem przy kasie, z trudem wyciągała ostatnie pozostałe jej banknoty z portfela. Jeśli nie miała dostać wypłaty za szybko, czekało ją kilka dni ze śladową ilością jedzenia.
Nieśmiało zerknęła na niezadowoloną kasjerkę, gdy zza rozsuwanych drzwi dało się usłyszeć głośne śmiechy.
- Przepraszam za nich - powiedziała niepewnie, na co starsza kobieta tylko przewróciła oczami.
Prędko wyszła ze sklepu rozdając wszystko, co kupiła.
- A teraz spierdalaj. Nie mam dziś ochoty cię oglądać - mruknął Joe, kiedy oddala mi ostatniego batonika.
Spuściła głowę, słysząc chichot Caren, ale posłusznie odeszła od grupy. Miała chociaż szczęście, że trwało to tak krótko.
Była dopiero dwudziesta pierwsza, a ona ledwo kontaktowała. Postanowiła przejść przez skrót, by jak najszybciej dotrzeć do mieszkania. Skręciła w upatrzoną uliczkę i odskoczyła z przestrachem na niespodziewany głos.
CZYTASZ
Regained Hope
Teen FictionŻycie Jaylynn Forbes nigdy nie było spokojne. Przez trudność w nawiązywaniu kontaktów, brak rodzicielskiej miłości i sekret o pewnej grupie, w którą przez przypadek się wmieszała, stała się wycofana i nieśmiała. Wielokrotnie brakowało jej sił i nie...