Rozdział 35

39 8 0
                                    

Jaylynn

Obudził ją ekspres do kawy. Jęknęła z niezadowoleniem, że cokolwiek przerwało jej sen. Czuła się okropnie zmęczona i obolała, więc nie marzyła aktualnie o niczym innym, jak o odpoczynku. Kanapa Jaidena może nie była jakoś ultra wygodna, ale i tak było jej tam przyjemnie. I ciepło, bo w nocy szczelnie otuliła się kocem.

Przewróciła się na drugi bok i delikatnie rozchyliła powieki, chcąc rozeznać się sytuacji. Jaiden najwyraźniej krzątał się po kuchni, ale chyba nie zwracał na nią większej uwagi. Znowu zamknęła oczy i na nowo pogrążyła się we śnie, tym razem o wiele krótszym.

Za kolejne przebudzenie odpowiadał sam Jaiden, który postawił na stoliku przed nią kubek z parującą herbatą.

- Dzień dobry - przywitał się, na co jeszcze nie do końca przytomna mruknęła coś pod nosem. - Już po dziesiątej, więc raczej nie ma sensu iść do szkoły.

Przez chwilę chciała zganić się w myślach za to, że nie nastawiła budzika, ale przecież nie miała przy sobie telefonu. Zresztą czuła się na tyle otępiała, że i tak zapewne nie dałaby rady. Podniosła się do siadu, krzywiąc się na nagły ból w skroniach. Na szczęście mężczyzna tego nie zauważył, bo akurat sprzątał pozostałe rzeczy ze stolika.

Wolała spędzić cały dzień na spaniu, niż znów przypominać sobie o wydarzeniach z wczorajszego dnia. Niestety te spadły na nią jak grom z jasnego nieba, przez co mimowolnie stała się niespokojna.

Przyjrzała się rozczochranym włosom Jaidena, myśląc o tym, co zrobiłaby, gdyby go nie było. Wzdrygnęła się na myśl, że tamten nieznajomy miałby ją dopaść. Nie była pewna, czy gonił ją tamtej nocy, czy sobie odpuścił. Ba, nie wiedziała nawet, czy wreszcie opuścił jej mieszkanie.

- Co zjesz na śniadanie? - spytał mężczyzna przed nią, a ona zorientowała się, że od jakiegoś czasu bardzo wnikliwie jej się przyglądał.

Początkowo chciała odmówić, ale jednocześnie chciała, by czas w jego bezpiecznym mieszkaniu był jak najdłuższy.

- Obojętnie - odparła z nieprzyjemną chrypką w gardle.

Cholera, gardło też zaczynało ją boleć.

- Mogę wziąć prysznic? - spytała, chcąc jak najszybciej zmyć z siebie te okropne wczorajsze wydarzenia.

- Pewnie.

Nie czekała na więcej. Szybko poszła do łazienki i zdjęła z siebie ubrania. Wskoczyła do kabiny i od razu puściła gorącą wodę. Jaiden nie miał żadnego kobiecego żelu pod prysznic, dlatego trochę niepewnie skorzystała z jego. Pachniał piżmem i jakimiś cytrusami. Inaczej niż jego perfumy, ale i tak intensywnie i świeżo. 

Początkowo nerwowo pocierała nim swoje ręce, dekolt i inne miejsca, których dotykał tamten nieznajomy. Czuła wręcz obrzydzenie i niemal zaczęła drapać swoją skórę. Jednak kiedy te zapachy całe ją otoczyły i przypomniała sobie o tym, jak tuliła się do Jaidena, na jej twarzy pojawił się ogromny rumieniec.

Jak mogła tak nachalnie się do niego kleić?

Naprawdę nie myślała wtedy racjonalnie i kierowana strachem próbowała odnaleźć coś, co ją uspokoi. Tym czymś, a raczej kimś, okazał się Jaiden, który bez zawahania ją przyjął i pokazał, że mogła czuć się już bezpiecznie.

Pomyślała, że musiała mu podziękować, a jednocześnie przeprosić za całe zamieszanie, które spowodowała. Nawet nie pomyślała wczoraj o tym, że mógł już spać albo mieć jakieś obowiązki.

Ubrana z powrotem w dres mężczyzny, wyszła na mały przedpokój. Jej ubrania wisiały na kaloryferze w łazience, ale wciąż były mokre i nie przywoływały w niej żadnych miłych wspomnień.

Regained HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz